Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nojec Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pią 16:50, 26 Sie 2011 |
|
|
Dołączył: 27 Maj 2010
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Po wyjeździe pojechałam do Star Horses, zobaczyć czy stajnia jeszcze stoi. Sądziłam, że gdy wyjadę to na pewno stanie się jakaś klęska żywiołowa, ale niee - wszystko na swoim miejscu. Tak więc wyruszyłam w dalszą drogę moim BMW x5. I tak zajechałam przed stajnię Deandrei, by ruszyć troszkę czeskiego konia imieniem Demon.
Ze znalezieniem siodlarni nie miałam problemu, gorzej ze sprzętem. Szczerze, był rozrzucony wszędzie, a ochraniacze musiałam ściągać spod sufitu, przy okazji broniąc się przed gigantycznym pająkiem. Gdy wszystko znalazłam, zaczęłam układać na sobie. Ogłowie zawiesić na jednym ramieniu, w rękę wziąć szczotki, w drugiej ręce siodło, w dłoni jeszcze misiek i bacik, na głowie czaprak a ochraniacze w zęby. Ruszamy do boksu numer VII.
Zrzuciłam wszystko z siebie przed boksem, odsapnęłam chwilę i ujęłam ogłowie w dłoń. Założyłam je wałachowi, nie zapinając jeszcze pasków i wyprowadziłam z boksu. Chwyciłam kopystkę, zaczęłam czyszczenie od lewej przedniej nogi. Wygrzebałam cały syf ze spodu, włącznie z małymi kamykami. Następnie szczotka do grzywy, dokładnie rozczesałam. Ogon byleby nie było słomy i lekko rozczesany. Miękką szczotką głowę, a potem już tylko plastikowe zgrzebło do zaklejek, miękkie gumowe do masażu i szczotka do pozbycia się brudu. Jeszcze tylko przetrzeć szmatką, żeby nie było i możemy się zacząć ubierać.
No to najpierw ochraniacze, później pozapinałam paski przy ogłowiu, czaprak, misiek i siodło. Zapiąć popręg, spuścić strzemiona. Wyprowadziłam wałacha na zewnątrz, chwyciłam bacik w dłoń i wsiadłam. Cmoknięciem zachęciłam go do ruszenia. Na początek stęp wokół ośrodka.
Okrążenie całego trwało jakieś 15-20 minut, więc idealnie. Na luźnej wodzy, swobodnie. Bardzo dobrze, zawsze bardzo mi zależało, by na początku jazdy koń się rozluźnił, szedł jak chce, ale aktywnie. Potem wjechaliśmy na czworobok, podciągnęłam popręg, poprawiłam się w siodle i zaczęłam kłus.
Był energiczny, szybki. Ja jednak nie wstrzymywałam konia – chciałam dalej jechać na luźnej wodzy, więc robiłam pełno wolt. Dochodziły też do tego wężyki, a potem zmiany tempa – szybszy kłus i wolniejszy, po szybszym robiłam wolty, by koń zwolnił, a na prostej dodawałam łydki. Skróciłam sobie trochę wodze, delikatnie, nie ingerując w pysku konia. Zaczęłam robić przejścia do stępa. Działałam dosiadem, a gdy to nie działało, wodzą. Gdy koń wykonał zadanie, znów miał luz na pysku. Zmieniłam kierunek i powtarzałam ćwiczenia. Dużo wężyków, a potem dodania na przekątnych. I wciąż przejścia. Wszystko to nie pozwalało koniowi przestać myśleć, wciąż miał zajęcie oraz podstawiał samodzielnie zad. Przeszłam do stępa dając mu luz na dwa kółka. Następnie zaczęłam zbieranie konia do kupy.
Wodze na równym kontakcie, zewnętrzna trzyma, wewnętrzna działa wraz z łydką. I pomaganie sobie bacikiem. Na część koni bacik na zadzie to był świetny stymulator to podstawienia zadu. Powoli schodził głową. Małe wolty na podstawienie zadu. A potem ruszenie kłusem. Ładne, równe, poprawne. Skupiłam się na pracy wędzidła, delikatnie napinając wewnętrzną wodze i odpuszczając. Pełno wolt, a także wyginanie na zewnątrz. Później znowu przejścia do stępa. Gdy koń nie reagował na sygnał, pomagałam sobie bacikiem. Przejście do stępa, dwa kroki, łydka. Brak reakcji, bat. I tak wciąż, aż wystarczyło lekkie przyłożenie. Ok., więc teraz przejścia do stój. Zatrzymanie od dosiadu i łydek, z podstawieniem zadu – taki był nasz cel. Noga odstawiona, poprawiamy bacikiem. Jeśli zatrzymanie w ogóle nie wyszło, ruszenie stępem i zatrzymanie ponowne. Zmiana kierunku i powtarzamy ćwiczenia. Dużo wolt 20 metrowych, równych, do liter. Stęp, długa przekątna, swobodny. Chwila przerwy.
Ok., zebrałam wodze na kontakt, pobawiłam się wędzidłem, kłus. Na dużą woltę. Narożnik, galop na lewo. Popędziłam Demona, by był bardziej aktywny. Wolty 20 metrowe, a potem także 15 metrowe. Trochę wyginania, potem przekątna, w X do kłusa, w narożniku galop na prawo. Znów wolty. Następnie w B przejście do kłusa. Następna litera, galop. Za C do kłusa. Po narożniku galop. A potem wolty i przejścia do kłusa na woltach. Zagalopowanie po prostych. I pełno, pełno przejść. Jeszcze raz zmiana kierunku. Znowu wolty, przejścia na woltach. I po 2-3 przejścia na długich prostych. Ok., do kłusa. Na woltę i powoli wypuszczamy wodze, robimy żucie z ręki. Klepałam konia wewnętrzną ręką, by zniżył głowę. Jak na razie nieźle. Kółko kłusa na swobodnej wodzy, a potem do stępa. Pochwaliłam wałacha, poluźniłam popręg i poszliśmy na rozstępowanie.
Przed stajnią zsiadłam, odpięłam złotemu paski od ogłowia, popręg i zdjęłam siodło. Zdjęłam i odłożyłam też ochraniacze i na myjkę – zlałam i schłodziłam mu nogi. Ok., do boksu. Znalazłam gdzieś jeszcze dwie marchewki i wrzuciłam jedną Demonowi, a drugą Emeraldowi. W porządku, mogę ruszać dalej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Nojec dnia Pią 16:51, 26 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|