Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
27.08.2010 - Trening by Merisa z SC

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Czar (*) / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sayuri
Właściciel Stajni
PostWysłany: Sob 12:42, 04 Wrz 2010 Powrót do góry


Dołączył: 02 Lut 2010

Posty: 498
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Postanowiłam jeszcze tego samego dnia przyjść do Czara i pojechać w teren, jako np. trening kondycyjny i skokowy, jeśli znajdziemy na drodze jakieś przeszkody. Weszłam do boksu wałacha. Koń chętnie do mnie podszedł i popatrzał na mnie. Pogłaskałam go po nosie i wyciągnęłam z kieszeni smakołyk. Podałam mu na dłoni, Czar natychmiast zjadł smakołyk. Wzięłam kantar. Załozyłam kantar i podpięłam uwiąz. Poklepałam po szyi i wyprowadziłam przed stajnię. Czyściłam już go jedne raz, więc postanowiłam go tylko lekko wyczyścić. Przyniosłam skrzynkę. Wałach stał i przyglądał mi się. Szybko wyczyściłam sierść twardą szczotką, następnie miękką. Następnie kopyta. Wzięłam kopystkę, szyko wyczyściłam wszystkie kopyta i zaniosłam akcesoria siodlarni. Wzięłam siodło z czaprakiem i nałożyłam siodło nieco na kłąb, poczym zsunęłam na grzbiet. Koń spokojnie stał. Lekko zarżał, ale nie był zdenerwowany. Zapięłam lekko popręg, wzięłam cześniej również napierśnik, który również założyłam. Dociągnęłam popręg. Poszłam po ogłowie. Owiązałam go i zdjęłam kantar. Nie było problemu z założeniem go, koń dał się okiełznać. Po założenu ogłowia wsiadłam na niego powoli, chcąc zoaczyć reakcję konia. Wałach stał dalej spokojnie, przyłozyłąm łydki do boków konia, Czar ruszył energicznym stępem. Miękki był, przyjemnie szedł. Wyjechaliśmy na jakąś ścieżkę. Dookoła było wiele drzew, krzewów. Szliśmy tak mniej więcej 15 minut, poczym popędziłam Czara do kłusa. Kłusował ładnie, energicznie, jednak spokojnie. Lekko anglezowałam, wałach po chwili lekko przyspieszył, chciał poruszać się szybciej. Przyłożyłam łydkę, wałach zagalował. Galop był szybki i energiczny. Zobaczyłam przed sobą, na ścieżcę kłodę. Była ona pewnie jedną z przeszkód do pokonania. Zwolniłam nieco i najechałam na środek przeszkody. Czar odbił się dość miękko, zabaskilował i wylądował równie miękko. Wałach skakał z przyjemnością, przyspieszył, aby szybciej dobiec do następnej przeszkody. Następną przeszkodą była nieco większa kłoda. Ponownie zwolniłam, nie najeżdżałam na środek, chciałam zobaczyć, czy Czar sam najedzie na środek kłody. Najechał sam, odskoczył, zabaskilował i wylądował, tym razem bardziej twardo. Poklepałam Czara po szyi. Zobaczyłam następną przeszkodę. Również była to kłoda, jeszcze większa. Miała ona jakieś 80 cm. Nie kierowałam nim, wałach sam najechał na środek, ładnie się dobił i wylądował, ładniej, płynniej i bardziej miękko niż poprzednio. Pogłaskałam go po szyi. Zwolniłam do kłusa, iż ujrzałam następną kłodę, która była dosyć mała, miała tak na oko 35 cm. Najechałam na środek, Czar skoczył z kłusa, po lądowaniu od razu dodałam łydki, wałach zagalopował od razu po zeskoku. Powtórzyłam ćwiczenie - przeszłam do kłusa, najechałam na nieco większą kłodę, po lądowaniu przeszłam do galopu. Poklepałam konia. Koń zaczął węszyć. Wywęszył pewnie jakiś zapach. Przeszłam do stepa. Rozluźniłam wodze. Postępowaliśmy przez jakiś czas poczym zobaczyłam w oddali jakąś polankę. Na polanie tej było kilka kłód, róznie poustawianych. Postanowiłam poskakać z Czarem chwilę. Na polanie popędziłam go do galopu. Zaczęłam rzeskakiwać po kolei przeszkody. Wałach z radością skakał, najpierw mała belka, krok galopu, następna, nieco większa, ponownie krok galopu, jeszcze jedna i od razu następna, potem były 3 kroki galopu, kłoda, następna kłoda i od początku. Czar radził sobie świetnie, sam wiedział jak ma skakać, jednak na ostatniej zawahał się, aczkolwiek przeskoczył. Miał w sobie jeszcze mnóstwo energii. Zawróciłam w stronę stajni kłusem. Co 4 kroki przechodziłam z kłusa do galopu oraz z galopu do kłusa. Koń chętnie przechodził, wolał jednak galopować. Czułam, że galop nie był już tak bardzo szybki i energiczny, miał już chyba mniej energii po tym ćwiczeniu. Przeszłam do stępa. Czar z chęcią przeszedł do danego chodu. Pogłaskałam go po łopatce. Szybko dotarliśmy do stadniny. Tam z siadłam i zaczęłam ściągać ogłowie. W zamian nałozyłam kantar z przypiętym uwiązem. Wałach spojrzał na mnie ciekawie i czekał, kiedy otrzyma smakołyk. Zaniosłam ogłowie do siodlarni, następnie odpięłam popręg i zdjęłam siodło wraz z czaprakiem. Wiechciem siana roztarłam spocone miejsca i przespacerowałam się z nim chwilę stępem, aby ochłonął. Pogłaskałam go i zaprowadziłam do jego boksu. Wyjęłam kawałek jabłka. Miałam przygotowane smakołyki dla Czara. Podałam mu na dłoni. Koń zjadł jabłko. Wyjęłam jeszcze jedne kawałek i również mu podałam głaszcząc po gzrywie. Odpięłam uwiąz, zdjęłam kantar i wyszłam ze stajni

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Czar (*) / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare