Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eviline Pensjonariusz
|
Wysłany:
Sob 15:56, 05 Lis 2011 |
|
|
Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Zapuściłam się, nie powiem. W SC nie byłam kupę czasu.. a dziś właśnie postanowiłam być. Przechadzając się po stajni, mój wzrok padł na kasztanowatego araba. Bez chwili zawahania, postawiłam kilka kroków ku niemu. Jego szkarłatne, ciemne oczy wodziły za każdym mym ruchem. Zacmokałam kilka razy, po czym wystawiłam rękę, dotykając jedwabistej sierści Shikiego.
-Hej piękny. - wyszeptałam, spoglądając mu w oczy.
Z kieszeni wyjęłam ulubione cukierki Talizmana, może i jemu przypasują. Nie zaskoczona, obserwowałam jak łapczywie gryzie cukierka. Odsunęłam zasuwę boksu, znajdując się w środku 'mieszkania' araba. Zlustrowałam go uważnie wzrokiem. Czy on nie był ideałem? Typowy, arabski profil, wspaniała budowa, jedwabista grzywa. Błyszcząca, ruda sierść. Bądź, co bądź, jego rudość przypominała mi Salinera. Uroniłam jedną łzę, ale tylko jedną! Przecież trzeba zająć się owym rudzielcem. Wzięłam pierwszy lepszy uwiąz, wiszący na... gwoździu? Dobra, założmy, że na jakimś specjalnym wieszaku. Z uśmiechem na twarzy, przypięłam mu do kantaru uwiąz, po czym wyprowadziłam z boksu. Przywiązałam go w korytarzu. Ogier, jak to ogier, z początku rżał natarczywie, grzejąc się na punkcie.. właściwie nieobecnych klaczy. Jego szczotki leżały przy boksie, tak więc wyjęłam zgrzebełko i szczotkę z włosia. Szybko przejechałam po jego sierści owymi szczotkami, bo jakby nie patrzeć był czysty. Przy czyszczeniu, co raz kulił uszy, jednakże na mnie nie robiło to zbytniego wrażenia. Nóg podawać też nie chciał, ile ja się musiałam namęczyć! Właściwie.. jednej nogi. Skarcenie głosem, mocne karcące klepnięcie. Nic. W końcu podał mi tę nogę, a reszta poszła jak z płatka. Poklepałam go ochoczo, w ramach nagrody. Czyżby stajennemu wypadł młotek? Tak to było.. słychać. Arab machinalnie skulił się, uciekając w głąb stajni. Zatrzymywał go tylko uwiąz. Jego oczy stały się z przerażenia wielkie, pełne strachu. Zerwałam się, od razu do niego podbiegając. Przeczesałam jego grzywkę, kreśląc małe kółka palcami, na czole.
-Ciii..ciii... ciiicho. Spoookojnie.
Miałam nadzieję, że mój dotyk ukoi ogiera, no i nie pomyliłam się. Tak też się stało. Jego mięśnie powoli się rozluźniały.
-Masz ochotę na spacer? - bo Carrotek miał :3.
Ruszyłam do siodlarni, biorąc lonżę. W końcu nie będziemy spacerować na krótkim uwiązie.
Zamieniłam uwiąz na lonżę i luźno trzymając, wyszliśmy ze stajni. Szybko jednak musiałam schwycić 'sznurek', w dwie ręce, zaciskając je na nim, bowiem Shiki począł energicznie kłusować, co po chwili przemieniło się niemalże w kłus w miejscu, caplowanie. Gdy udało mi się go opanować, ruszyliśmy dalej. Co raz przeraźliwie rżał, dumnie unosząc swój ogon w górę. Żałowałam, że nie wzięłam aparatu. Wyglądał niczym jeden z tych koni, które są wystawiane na aukcje w Janowie Podlaskim za wysoką cenę. A on.. trafił do schroniska? Tyle wspaniałych, utalentowanych wierzchowców tu trafia. No cóż..
-Zabiorę cię stąd, zobaczysz. - rzekłam, przystawiając swe usta do jego uszka.
Energicznie machnął głową, po czym szturchnął mnie pyszczkiem w bok. Zareagowałam śmiechem, klepiąc go po łopatce. No i ruszyliśmy dalej, a ja co raz bardziej wyciągałam ogierowi lonżę. Taki luźny stęp, zarówno Shikiego jak i mnie kompletnie nie zadowalał. Tak więc skróciłam lonżę, zacmokałam i wjo! Ruszyliśmy kłusem. :3 Tzn kłusem to on ruszył, ja biegiem. Biegnąc, dyskretnie obserwowałam jego kłus. Piękna, arabska akcja nóg, ta szyja wygięta w łuk. Aż uśmiech sam cisnął mi się na twarz. Jak zaobserwowałam, Shikiego kłus również nie zadowalał. Nie raz musiałam szarpnąć lonżą, ponieważ robił kilka kroków galopu. Dotarliśmy na rozległą polanę, tak więc wyciągnęłam mu lonżę niemalże na maksa. Skoro miał ochotę na galop.. Zacmokałam głośno, poganiając go końcówką lonży, która em.. miała służyć jako.. bat? Coś w tym stylu. Na szczęście Shiki od razu puścił się galopem, bez potrzebnego poganiania. Co chwilę radośnie wyrzucał w górę zad, ochoczo rżąc. Po kilku minutach szaleńczego galopu, na moją prośbę zwolnił do kłusa. O dziwo, już za 3 razem. No, załóżmy, że kilka szarpnięć lonżą mi pomogło.. Pochwaliłam go głosem. Kilka kółek kłusa, a następnie rozstępowanie.. No, pseudo rozstępowanie, bo Shiki zachowywał się jakby miał ADHD, o. Puściłam go potem na trawę, pozwalając najeść się świeżej, soczystej trawki. Podczas gdy ogier pasł się w najlepsze, niespodziewanie zadzwonił mi telefon, co zaskutkowało znacznym spłoszeniem araba. Na szczęście, szybko zareagowałam, łapiąc mocniej lonżę, bo bądź co bądź uciekł by mi.. razem z lonżą. Czując opór na pysku, począł stawać dęba i przeraźliwie rżeć. Dobrych kilka minut musiałam stracić na uspakajanie go. Gdy tak już się stało, spokojnym stępem skierowaliśmy się w stronę powrotną. Po kilkudziesięciu minutach byliśmy już spowrotem w SC. Na korytarzu w stajni, sprawdziłam mu kopyta, po czym odstawiłam do boksu. Był całkiem suchy, tak więc obyło się bez zbędnego przeczyszczania słomą. Poczęstowałam go kolejnym cukierkiem, po czym objęłam jego szyję rękami.
-Wrócę.. - szepnęłam, całując go w ganasz. Wyszłam z boksu, zasuwając drzwiczki. Wyszłam spokojnym krokiem ze stajni, a do moich uszów doszło jeszcze rżenie Shikiego.. czyżby mnie polubił?
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|