Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eviline Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 22:13, 04 Gru 2011 |
|
|
Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Obudziłam się. Błogi sen został przerwany przez pracę i nawał treningów, które miałam w planach. Przekręciłam się na drugi bok w stronę Andrzeja i lekko go szarpnęłam by wstał. Poruszył się i zaczął mruczeć.
- Kooootku nie teeeeraz… Miałem długą noc. – To zabrzmiało dziwnie… Eee… No dobra. Dźgnęłam go w bok. Jeszcze kilka takich nieudanych prób i…
- Wstawaj do cholery! Nie mamy całego dnia! – Krzyknęłam zdenerwowana spychając go z łóżka. Wstałam i ubrałam się w czarne bryczesy, czarną bluzkę, bluzę i kurtkę. I czapkę. I rękawiczki i… I nawet skarpetki no dobra może mam tylko i wyłącznie wszystkie pary czarne, ale nie lubię kolorowych no! Zbiegłam na dół do kuchni i zrobiłam sobie tosty, które ze smakiem zjadłam. Wybiegłam z domu prosto do stajni gdzie, gdy tylko zobaczyłam Shikiego od razu otworzyłam mu boks. On zaś już przyzwyczajony w czasie, gdy pobiegłam po szczotki wyszedł z boksu i ustawił się ładnie czekając na mnie. Ja wróciłam obładowana sprzętem i kufrem ze sprzętem pielęgnacyjnym. Ułożyłam jakoś wszystko. Boże ile tego było… Ale w końcu nastawienie na skoki to i tak jest mało tego sprzętu, który chciałabym posiadać. Wyczyściłam sierść ogierowi z zaklejek, których było mnóstwo, ale każdą rozczyściłam. Byłam chrzanioną perfekcjonistką, ale w końcu trzeba. Cicho leciała gdzieś muzyka a Shiki machał łbem lekko w jej rytmie. Zaśmiałam się i rozczesałam mu grzywę, która miała kilka kołtunów i ogon, z którym było łatwo. Jednak ścięcie mu grzywy tak jak ma Wiśniowy nie byłoby dobrym pomysłem. Założyłam czaprak, podkładkę medyczną pod siodło i dociągnęłam popręg, po czym przeszliśmy do ogłowia, z którym jak zwykle poszło gładko w końcu, co to takiego dla tego oto dzielnego kasztana? A no właśnie nic. Nie zapomniałam uwcześniej o nausznikach. Jeszcze uregulowanie spraw z napierśnikiem. Na samym końcu ochraniacze i kaloszki. Zaczęłam wyprowadzać go jednak musieliśmy przejść wzdłuż stajni a ogier widząc klacze zaczął caplować i rżeć niemiłosiernie. Myślałam tylko o tym by szybciej przejść przez całą stajnię. Gdy tylko już wyszliśmy pojawiła się Zenka z Dejcem. O nie… Tylko nie to… Ogier zaczął się wyrywać w ich stronę a raczej w stronę Zenki. Dej zaczęła się śmiać i specjalnie przeszła w szybszym tempie. Ogier zwolnił i szedł spokojnie. Dotarliśmy na halę. Pustka niemiłosierna, ale przeszkody poustawiane i Andrzej już tam był by je ustawiać. Podciągnęłam popręg i wsiadłam. Na hali na szczęście ciepło, więc gdy ruszyliśmy stępem moja rozgrzewką było zdejmowanie kurtki, które zajęło mi niewiarygodnie dużo czasu. Zdążyłam prze ten czas zrobić dwie wolty i jedną półwolte a czas upływał mi strasznie szybko. Pogadałam trochę z Andrzejem, który w tym czasie ustawiał nam drągi na ziemi i poprawiał przeszkody by szły od najmniejszej do największej i z powrotem oraz żeby każda miała jakiś krzykliwy kolor. Przeszliśmy jeszcze spokojnie przez drągi a ja zdążyłam rzucić kurtkę Andrzejowi i ruszyliśmy kłusem. Półwolta była zrobiona natychmiastowo a już chwilę po niej wężyk i chwila odpoczynku w kłusie poprzez przejście przez drągi i ruszenie galopem na serpentynę, przez co się pomęczyliśmy nieco przez lotne zmiany nóg. I przez drągi. Odpowiednio rozgrzani ustawiliśmy się na punkcie startu. Bombki już były pozawieszane w końcu trenowaliśmy do świątecznych zawodach halowych w skokach przez przeszkody w klasie mini LL i LL. Co drugi odstęp od przeszkody była zawieszona bombka i nad każdą również była. Było wiele krótkich jak i krętych zakrętów, ale to już mamy wyćwiczone. Przygotowaliśmy się psychicznie i ruszyliśmy pełnym galopem. Postanowiłam każdą bombkę zrywać i upuszczać na ziemię. Pierwsza przeszkoda 60 cm. Przed przeszkodą przyśpieszył jak zawsze, ale nie wybijał się mocno, bo wiedział, że przeskoczy a ja dosięgnę. Zerwałam bombkę trzymając wodze zgrabnie w jednej ręce. Ostry zakręt i przeszkoda 65 cm. Bombka złapana i bombka pomiędzy przeszkodami również. Ogier zadowolony strzelił baranka i szybko przeszliśmy do ostrego zakrętu na przeszkodę numer trzy liczącą pięć centymetrów wyżej niż poprzednia. Ogier napiął mięśnie, przyśpieszył i odbił się wysoko i daleko a ja złapałam bombkę prawie ją zgniatając [zgniatając, bo stwierdziliśmy, że bombki plastikowe będą bardziej bezpieczne niż porcelanowe czy szklane.]. Na wysokości 75 cm nie złapałam bombki tracąc równowagę i prawie spadając jednak na następnej przeszkodzie mimo ze była wyższa złapałam dwie bombki, ale że były dwie przeszkody do 90 cm postanowiliśmy spróbować. Shiki już był lekko zmęczony, ale te 85 centymetrów przeskoczył dzielnie a ja chwyciłam bombkę dumna z naszej dwójki. Dziewięćdziesiątki nie przeskoczyliśmy, bo spadłam a to w taki sposób, że Shiki wyłamał, ale żeby nie został w nas ten strach przeskoczyliśmy tę przeszkodę jeszcze raz i co prawda złapałam bombkę, ale przez te dwie wpadki niestety miałam lekkie wyrzuty sumienia. Zwolniliśmy do stępa i przeszliśmy kilka razy drągi a ja w tym czasie zakładałam kurtkę. Zsiadłam i wróciliśmy do stajni dumnym krokiem.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|