Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sayuri Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Pią 23:09, 08 Cze 2012 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 498 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Mała Zens od samego początku była przyzwyczajana do dotyku ludzi i ich obecności, zaraz po urodzeniu byłam przy niej i przytrzymywałam delikatnie by przywykła do tego i nauczyła się ze nic jej nie grozi. Pierwsze trzy miesiące tylko przyzwyczajałam ją od czyszczenia i dotykania, następnie zabraliśmy się z Deicem i chłopakami za uwiązywanie małych i spacery na uwiązach. Zens na tym etapie omal nie pozbawiła Roberta klejnotów gdy strzeliła z zadu. Gdy Młoda skończyła rok zaczęłam zabierać ją w tereny na luzaka. Zensik miała naprawdę spore pokłady energii i często Wi wracała z tego terenu bardziej zmęczona niż Zensa mimo że tereny zwykle odbywały się bez galopów. Młoda zapowiadała się na typowego stayera. Nie przeszkadzało mi to jednak, nie lubiłam jakoś sprintów. Młoda rosła jak na drożdżach ale w wieku około półtora roku zaczęła się strasznie buntować. Nagle uwiąz stał się zły, szczotka jeszcze bardziej. Zens nie zważała na to co lub kogo taranuje, potrafiła zaatakować na padoku, zarówno tyłami jak i przodami. Gdy po jednej z akcji gdzie wyrwała oba kółka do wiązania ze ścian i wesoło pognała przed siebie, wściekłą zabrałam ją na round-pen Zensa poganiała chwilę po czym zrobiła zwrot i omal nie wbiegła we mnie z tym błyskiem w oku który poznałabym wszędzie.
- Ruffa… - szepnęłam sama do siebie. Reinkarnacja normalnie. Teraz to do mnie dopadło. I wcale nie byłam z tego powodu szczęśliwa. Młoda zasuwała niemal pasażem próbując mnie nastraszyć po czym znów zaszarżowała na mnie. Pozostało mi tylko zrobić to co zawsze robiłam przy Ruffie - odskoczyłam i błyskawicznie uderzyłam ją liną po pysku. Ta kwiknęła tylko i wierzgnęła po czym pobiegła dalej na koło. Zastanawiałam się czym zasłużyłam sobie na taką męczarnię po raz kolejny. Po kilku tygodniach jednak mi przeszło. Miałam już niejakie doświadczenie jak pracować z tak humorzastą kobyłą więc tym razem było nieco łatwiej. Przyzwyczajanie do siodła i sprzętu odbyło się kosztem czterech kantarów, ośmiu prezenterek i co najmniej 20 kółek do wiązania koni. Nie wspominam o drzwiach boksu… W końcu miałam wsiąść na to parszywe bydle, miała już 2 lata więc był to już najwyższy czas. Najpierw zabrałam ją w teren a potem solidnie przegoniłam na roundpenie. Dopiero po tym wszystkim założyłam jej siodło i ogłowie. Zensa łypała na mnie z rządzą mordu w oczach. Robert trzymał Młodą a ja weszłam na schodek do wsiadania po czym obciążyłam grzbiet kobyłki. Gdy nie zaprotestowała przewiesiłam się przez jej grzbiet. Robert ostrożnie zrobił z nią okrążenie. Zeszłam z niej i chciałam ją pochwalić na co uwaliła mnie w rękę w odpowiedzi. Po około miesiącu takiego oswajania jej z ciężarem, a także wybieganiu jej w roundpenie zabrałam ją do tunelu i jakoś wdrapałam się z barierki. Zensa szarpnęła głową i spróbowała się wspiąć co przeczekałam łapiąc się za szyję. Gdy Młoda w końcu odpuściła sobie te harce, pacnęłam ją lekko bacikiem w zad. Zensa wypruła szaleńczym galopem przed siebie. Dlatego między innymi wybrałam tunel by ukierunkować jej energię. Używałam tunelu także by nauczyć jej przyśpieszania i zwalniania i mniejwięcyjnego reagowania na komendy. Z czasem nasze treningi przeniosły się na tor. Gdy umiałam już nieco panować nad młodą dołączył do nas Robert na Doncisku aby wzbudzić w Zansie chęć rywalizacji. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Młoda miała taktykę po Zeni, żelazna odporność i ogromną wolę walki...
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|