Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gniadoszka Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 18:21, 16 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wkroczyłam dziś do stajni niczym huragan. Kopnęłam z nerwów wiadro, potem jakiś pusty boks. Rzuciłam grabiami… Konie na mój widok wcisnęły się w najdalszy kąt boksów. Tylko Ruffa i Demon nie. Siwy rzucał się wściekle po biegalni machając łbem i ocierając nim o wszystko.
- Chodź tu durniu! – powiedziałam wściekle podpinając siwemu uwiąz. Potem siłowałam się z nim aby wytargać go z biegalni, chociaż dziś byłam wyjątkowo wściekła. Dem dębował, wyrywał się, rzucał łbem, a raz opadając po dębie mało mnie nie kopnął.
- Idioto uspokój się bo ci przyjebie zaraz! – wrzasnęłam ciągnąc za uwiąz. Zacisnęłam węzeł ciasno, zostawiłam naprawdę krótką linkę, ale Dem wciąż rzucał łbem na boki – Uspokój się powiedziałam! – lecz i po tych słowach Demu nie miał zamiaru się uspokajać. Wtem do stajni wszedł niepewnie Jerry zapewne wiedząc co go czeka. Nie owijając w bawełnę – wczorajszy wyścig nie należał ani do tych „dobrych” ani nawet do tych „marnych”. Można go było tylko wrzucić do obskurnego worka z wielkim obleśnym napisem „TRAGEDIA”. Starałam się w miarę opanować i nie ściągnąć tu zaraz całego wesołego teatrzyku. Szczerze? Niezbyt mi to szło.
- Wiesz co… Mam do ciebie takie małe pytanko. Powiedz mi… CO SIĘ TAM DO CHOLERY JASNEJ STAŁO?!! PO COŚ GO WYPUSZCZAŁ OD RAZU NA POCZĄTEK STAWKI, HM?!
- To nie…
- Oooo, ja doskonale wiem po co! Miał się trzymać w środku. Ale nieeee! Bo przecież trzeba było od razu wyjść do przodu mając wszystko w dupie.
- Ale…
- No i jakby tego jeszcze było mało, zamiast go trochę wyhamować czy coś, żeby miał siły wyprzedzić kwiat naszego rycerstwa wyścigowego to nie! Nie chciałam się drzeć już na ciebie przy wszystkich bo znowu by było, ale…
- POSŁUCHASZ MNIE W KOŃCU?! – dobra, zatkało mnie – Coś było nie tak. Nie brzmiał tak jak powinien, przerzucał wędzidło, gryzł je i szalał w boksie. Coś jest nie w porządku.
- Niech ci będzie x,x. Zobaczymy, dzisiaj na 1500 znowu, zobaczymy jak mu pójdzie… Czas na treningu miał dużo lepszy niż ten w wyścigu. Lepszy nawet od zwycięzcy. Tak wiem, ze to dodatkowe 50m no ale mimo wszystko…
- Mówię ci że coś jest nie tak. Ale i tak dawał z siebie co mógł.
- Dobra, idź sobie na górę, albo pogadaj z Maksem czy rób se tam co chcesz, ja wyczyszczę siwego. Dzisiaj się przejdę, bo przy moich nerwach mogłabym zrobić jakiemuś biednemu koniowi krzywdę =.=.
- Jak chcesz – powiedział niby obojętnie, ale i tak wiedziałam że się cieszy x,x. Poszedł więc za Maksem na pastwiska. Ja poszłam po szczotki i usiłowałam zapanować nad szalejącym Demonem. Jakoś z grubsza go wyczyściłam, rzucał się niemiłosiernie. Zastanawiałam się nad słowami dżokeja. „Coś było nie tak”. Ale co. Demu był w dobrej kondycji, monitorowałam go na bieżąco, ale przydałaby się już wizyta weta z prawdziwego zdarzenia. Jakoś w tygodniu muszę w przejrzeć wszystkie konie bo wet był u nich już naprawdę dawno temu. Nie wspominając już o kowalu. Kopyta Demka nie były w cudownym stanie, niestety. Ale nie było jeszcze tragedii. Poszłam po sprzęt i gdy wróciłam, Demu mało nie wyrwał fragmentu biegalni rzucając się wściekle.
- Co ci jest…? – podeszłam do konia i przyjrzałam mu się. Coś go bolało, widziałam to w jego ciemnych ślepkach. Na razie próbowałam założyć mu ogłowie. Strasznie buntował się przy wędzidle, ale jakoś wcisnęłam je do pyska. Przespacerowałam się z nim po korytarzu. Nie kulał, więc co mu mogło być…? Szybko wrzuciłam resztę osprzętu na grzbiet. Popręg było już łatwiej zapiąć, chociaż i tak siwy jest po prostu gruby. Zawołałam Jerrego i zaczęłam łazić z Demem po dziedzińcu i naciągać mu szkity. Potem wrzuciłam dżokeja na grzbiet siwego.
- Chyba nie tylko koniowi się przytyło ;>
- Nie denerwuj mnie – burknął po czym wsadził nogi w strzemiona.
- Jedź na tor i pokłusuj z nim w kółko, pokręć parę wolt, zmiany tempa, rozgrzej go porządnie.
- Okej.
Jerry odjechał, a ja wolnym krokiem podreptałam w kierunku toru. Pierwszy raz bez Zenki, niech się siwy usamodzielnia xd. Gdy doszłam widać było że Kon już w miarę rozgrzany, chociaż wciąż strasznie się rzucał.
- Dobra, przegoń go te 1500, ale nie popędzaj ani nic. Niech biegnie na razie swoim tempem, może wyczaję co mu jest – Jerry kiwnął tylko głową po czym odjechał w kierunku bramek. Gdy się otworzyły z trzaskiem włączyłam stoper. Demu biegł bardzo wolno. Daleko mu było nawet do samego siebie, a co dopiero Racheli, Reedem czy Sońki. W tym momencie dzieliła ich olbrzymia przepaść, szeroka jak Rosja i głęboka jak Rów Mariański. Zerkałam na stoper, potem na konia. To był ledwo galop. Przy końcu trochę się ożywił, ale i tak dobiegł wolno. 1’46”98. Nie ma tu o czym mówić. Jest okropnie, zdecydowanie najgorzej na świecie. Musiał nieźle się nadwyrężać podczas wyścigu. Teraz na pewno jest gorzej tylko co mu jest…?
- I jak? – spytał Jerry.
- Nawet nie pytaj. Prawie 2 minuty.
- Znowu nie brzmiał tak jak powinien, zresztą sama zobacz, jest cały spocony. Coś jest nie tak z pyskiem. Znowu gryzł wędzidło i rzucał łbem w boksie.
- Zobaczmy… - to mówiąc próbowałam rozdziawić paszczę Dema. Ten się opierał, rzucał, nie chciał otworzyć mordy. W końcu mi się udało. Demu miał coś wbite w dziąsło – MAKS!!! – wydarłam się widząc że chłopak przechodzi obok – Przynieś mi obcęgi z mojej torby! Tej czarnej! – po chwili był już Maks ze sprzętem. Szybko usunęłam to „coś”. Nie było wbite głęboko, ale mimo wszystko. Nie wyrządziło żadnych ran, ale na pewno go bolało.
- Nic dziwnego ze od trzech dni nie je – mruknął Maks.
- Jak to nie je..? Dlaczego ja o tym nic nie wiem…?
- Aj, wyleciało mi z głowy – zmieszał się.
- Idź i odnieś obcęgi. A my spróbujemy pobiec jeszcze raz – powiedziałam i przytuliłam łebek siwego – No, jedźcie jeszcze raz na bramki, zobaczymy jak wyjdzie teraz – uśmiechnęłam się. Chłopaki się oddalili a ja przełączyłam stoper. Gdy bramki ponownie otworzyły się i włączyłam stoper, od razu zauważyłam poprawę. Demu szedł równo, spokojnie, tak jak zwykle. Trochę wybijał bo mimo wszystko był przytrzymywany. No i na zakręcie oczywiście go trochę wywiało, ale pracujemy nad tym. Na ostatniej prostej posył iw padł na celownik. Zatrzymałam stoper. Ładnie. 1’30”02. Biorąc pod uwagę, ze na tym treningu pobiegł dwa razy to naprawdę fajnie. W tym ten pierwszy to się biedak umęczył z jakimś badziewiem we dziąśle. Gdy Demu po całym okrążeniu wreszcie wytracił prędkość, w końcu do mnie podjechali.
- Jak tym razem? – spytał dżokej.
- Ładnie, sam zobacz – powiedziałam podając mu stoper.
- No nieźle. Słychać było poprawę.
- No nie? Dobra, pół kółka kłusem, pół stępem i do myjki z nim od razu. Ja pójdę powkurzać Dejca i zaraz tam będę. Trzeba go wymoczyć porządnie – powiedziałam i biegiem poleciałam do stajni. Dejec coś kombinował z Zenkiem.
- A ty czemuś z nim na tor polazła sama mendo? – rzuciła.
- Demu miał kolec w dziąśle! – krzyknęłam uradowana.
- No i z czego się wariatko tak cieszysz O_o.
- Nie.. nie rozumiesz, dwa razy dziś biegł 1500 i patrz jaki ma czas bez kolca! Na wyścigu też miał, choć mniej wbity i wgl. I tak dawała z siebie wszystko krówka mojaaaa.
- A idź sobie z tym stoperem x,x
- Mwahahahhahahahha!
- Sio! – ponieważ Deju zaczęła grzebać za palcatem spokojnie wycofałam się do myjki. Tam już stał siwy.
- Ja muszę.. – zaczął dżokej.
- Jechać. Tak wiem, to już standard. Jeźdź zanim się rozmyśle – burknęłam i ten usunął mi się z myjni. Zdjęłam wszystko z Dema po czym zlałam go wodą. Pooglądałam tym razem i dziąsła. Wszystko było ok., więc poszłam z nim do solarki, a potem na biegalnię. Następnie odniosłam sprzęt i poszłam na górę wkurzać wszystkich xd.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|