Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Skoki kl N - 18.04.2010r - by Skrzydlata

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Boiling Fang [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Misiaczek
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 23:13, 18 Kwi 2010 Powrót do góry


Dołączył: 10 Lut 2010

Posty: 77
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Po raz kolejny miałam trenować z jakimś koniem Misiaczka. Tym razem miał to być jej ogier Boiling Fang. Dokładniej miałam z nim potrenować skoki N. Na początek jednak, kiedy weszłam na teren stajni Deandrei ustawiłam cztery przeszkody na maneżu – po dwie ze sobą, czyli takie małe dwa szeregi. Pierwszy miał wysokość 90cm i 100cm, a drugi 110cm i 120cm. W sumie ostatnią przeszkodą zamknęłam klasę. Dodatkowo na ziemi rozstawiłam dwa ćwiczenia: pierwsze było zwykłe drągi bez koziołków, a drugie był drąg, koziołek, drąg, koziołek, aby Boiling zapracował trochę.
W stajni zastałam konika w derce. Weszłam do stajni i zdjęłam przykrycie z ciała konia. Okazało się, że pod spodem jest czysty, tylko ma lekko zmierzwione włosy. Szybko pobiegłam do siodlarni po sprzęt ogierka i przeczyściłam go szybko. Wyczesałam mu grzywę i ogon, w którym zaplątało się kilka małych skrawków słomy i siana. Kopyta były w porządku, przeczyściłam je. Na zakończenie osiodłałam go i wyszłam na przygotowany maneż.
Boiling przyjrzał się ciekawie rozstawionemu sprzętowi, lecz nie wyrywał się w jego stronę. Bez problemu rozluźniłam strzemiona i podpięłam popręg, a po tym wsiadłam. Zebrałam konika na dzień dobry. Okazało się, że ładnie się podstawia i gdy ruszyłam stępem już pracował energicznie zadem. Do wyciągania nóg musiałam go trochę pchać. Miał lenia w tyłeczku i potrafił się lekko oprzeć na wędzidle. Wtedy dawałam mu lekkiego palcata w zad i przestawał, z powrotem wracając do odpowiedniej pozycji. W stępie wykonywałam z nim ćwiczenia rozciągające - wyginanie szyi w lewo i prawo, rzucie z ręki dla rozgrzania wszystkich mięśni wzdłuż grzbietu – oraz poprawiających elastyczność i równowagę – „wężyki” tj. zmniejszanie wolty do bardzo małej i znów jej powiększanie, serpentyny o ciasnych zakolach, półwolty oraz ósemki o różnych wielkościach. Po tych ćwiczeniach zakłusowałam. Ogier posłusznie poszedł szybciej. W tym chodzie również ćwiczyłam z nim elastyczność, równowagę i rozciągnięcie, lecz dodatkowo skracałam i wyciągałam chód. Boiling nie miał problemu ze zmianą tempa, ale nie było to tak piękne jak u konia dresażowego wysokiej klasy. Poklepałam go po kilkunastu ćwiczeniach i zwolniłam do stępa. Dałam mu chwilę odpoczynku, delikatnie oddając wodzę. Ogierek miał ochotę wyszarpnąć mi ją bardziej z ręki, ale go zahamowałam i zdzieliłam palcatem w zadek. Dał temu spokój. Kiedy już przestał dyszeć zakłusowałam po raz kolejny. Tym razem szliśmy bardziej energetycznie, pilnowałam go, aby nie zwalniał z pośredniego. Najechałam w takim tempie na Cavaletti bez koziołków. Przeszedł ładnie, choć miał możliwości na więcej. Poklepałam go i przejechałam drugi raz z prawego najazdu. Teraz było lepiej, ale potrzebował mocniejszej łydki. Poklepałam go i dwa razy przejechałam kierując się z lewego najazdu. Tym razem nie czekała na to co sam zrobi tylko od razu go poganiałam. Po dwóch najazdach przeszłam na trudniejsze drążki. Tu ładnie podnosił kopytka. Przejechałam również cztery razy, po dwa razy na jeden i drugi najazd. Kolejną czynnością było zagalopowanie. Na początek wjechałam na woltę i wyrównałam kłus wyginając Boilinga na prawo. Po jednym kole w dobrym kłusie wsiadłam w siodło i od jednej łydki zagalopowałam. Poszedł równo, miarowo. Poklepałam go po pięciu woltach, przeszłam do kłusa i zmieniłam kierunek przez eskę. Zagalopowałam postępując identycznie jak na tamtą nogę. Poklepałam i ruszyłam na pierwszy szereg. Ogier patrzył na przeszkody z zaciekawieniem i nie miałam problemu z przepchnięciem go przez dwa pierwsze płotki. Skoczył dość wysoko, aby nie zahaczyć żadnego drąga. Poklepałam go i teraz musiałam zmienić nogę w locie. Dałam mu sygnał zmieniając pomoce. Boiling zareagował i nie bez zawahania zmienił nogę. Poklepałam go i już najeżdżałam na wyższy szereg. I tu ogier się nie zawahał, więc mogłam go bez wyrzutów poklepać. Wykonałam to ćwiczenie jeszcze raz bez żadnych problemów. Kiedy ruszyłam po pierwszym szeregu na drugi, Boiling wyłamał. Dostał za to dwa mocne baty w zad, po czym pokazał mi, że potrafi jednocześnie brykać i dębować. Było to ciekawe doświadczenie, ale teraz musiałam jechać jeszcze raz na ten szereg. Tym razem skoczył bez problemu. Poklepałam go i wykłusowałam porządnie. Miał dobrą technikę skoku i potrzebował tylko większej zachęty. Poklepałam i po wykłusowaniu występowałam. Dałam długą wodzę i kręciliśmy się wokół przeszkód. Kiedy ogierek był już suchy poklepałam go i zeszłam. Założyłam na niego lekką derkę i zaprowadziłam do boksu. Zdjęłam z niego cały sprzęt, rozczyściłam kopyta i dałam cukierka na pożegnanie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Misiaczek dnia Pią 23:09, 23 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Boiling Fang [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare