Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eviline Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 1:10, 27 Cze 2012 |
|
|
Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przyjechałam do stajni z zamiarem pomęczenia Estery.
Klacz została ostatnio zgłoszona do kilku zawodów ujeżdżeniowych i przydałby jej się trening przygotowawczy. Zaparkowałam samochód, zabrałam z niego co miałam zabrać i ruszyłam do stajni. Po drodze wymieniłam uprzejmości z tymi których spotkałam i zajęłam się Esterą. Zaglądnęłam do jej boksu. Leżała sobie i miała głęgoko gdzieś że przyszłam. Eh...
Kątem oka zerknęłam na pusty boks Foxa. Nadal wisiała na nim tabliczka... Poczułam jak w moim gardle formuje się wielka gula. Powstrzymałam się od płaczu i wzięłam się za Młodą. Weszłam do boksu i kazałam jej wstać. Siwa wstała i otrzepała się. Dałam jej cukierka i zaczełam czyszczenie. Usunęłam kilka zaklejek, pozbyłam się kurzu, rozczesałam grzywę (trzeba będzie przerwać w wolnym czasie) i powierzchownie przebrałam ogon. Nastepnie poszłam do siodlarni po sprzęt. Siodło wszechstronne, ogłowie z nachr polskim i oliwką, czerwony czaprak, miś pod siodło i czerwone owijki. Klacz jak zwykle się skuliła kiedy zobaczyła czym wchodzę do jej boksu ale średnio się tym przejęłam i już po chwili kobyła stała osiodłana. Zabrałam swój bat ujeżdżeniowy sprzed boksu, złapałam Młodą za wodze i ruszyłyśmy na maneż.
Na miejscu podciągnęłam jej popręg... A właściwie próbowałam podciągnąc bo klacz stwierdziła że potańczy sobie w kółeczko. Skarciłam ją ostro głosem i siwa jak na razie się uspokoiła. Zrobiłąm co miałam zrobić, usadowiłam się w siodle i mogliśmy zaczynać rozgrzewkę. Na początek standardowo, stęp na całkowicie luźnej wodzy. Co jakiś czas pobudzałam Esterę łydką, aby szła równo i energicznie. Po niedługim czasie wzięłam wodze na kontakt i zaczełam kręcić wolty i wężyki przy długich ścianach. Na woltach na przemian oddawałam i zbierałam wodze. Czułam jak klacz się rozluźnia, odpuszcza w potylicy i ładnie angażuje zadek. Pochwaliłam ją i ruszamy kłusem. Estera kilka razy przemieliła wędzidło. Pobawiłam się trochę nim aby całkiem odpuściła i zaokrągliła szyję. Nie musiałam długo czekać. Po kilku woltach i żuciach z ręki, które muszę się pochwalić, wychodziły wyjątkowo dobrze dzisiaj, klacz ładnie się poskładała. Przyjemnie było siedzieć na niej i anglezować w rytm spręzystego kłusa.
Zmieniłam kierunek po przekątnej w stępie i na długiej ścianie wykonałyśmy ustępowanie od łydki. Siwa dobrze wykonała ćwiczenie, nastęnie jeszcze zatrzymanie, zwrot na zadzie i przodzie w dwóch kierunkach. Zady wychodzą nam dużo lepiej, przy zwrotach na przodzie czuję że klacz lekko się usztywnia.
Znów przeszłam do kłusa i w narożniku przestawiłam łydki i dałam sygnał do zagalopowania. No to nie było płynne przejście, raczej zryw pt. "O matko, mogę galopować, ale super!". Zwolniłam klacz do kłusa, a nie powiem, ciężko było i skierowałam na woltę. Przytrzymałam ją mocniej i przy wyjeździe wypchnęłam ją biodrami. Dużo siły wkładałam w to aby klacz się nie rozpędzała, po dwóch kółkach Estera lekko odpuściła i galopowała równym, w miarę spokojnym tempem. Zwolniłam ją do kłusa. Dobra, czas przejechac program.
Wjechałyśmy na linię środkową kłusem roboczym. Tam zatrzymanie i znów roboczym. Przy C w prawo i serpentyna o jednym łuku. Ładnie, nie było wpadania łopatki ani wypadania zadem. Następnie zagalopowanie. Przytrzymałam klacz, spodziewając się reakcji. Na szczęście już się zdązyła wyszaleć więc przejście było płynne. Przy H wjazd na koło. Nastenie kłusem roboczym. Wjazd na koło i żucie z ręki. Z tym równiez nie było problemu, klacz łądnie odpuściła i mieliła wędzidło.
Przejście do stępa pośredniego. Musiałam ją trochę pobudzać łydką, aby szła cały czas energicznie. Niestety, stęp nie jest jeszcze naszą najmocniejszą stroną. Nastenie stęp swobodny i znów przejście do pośredniego. Przy C sygnał do kłusa roboczego. Następnie znów serpentyna. W drugą stronę lekko wpadała łopatką. Następnie galopem z lewej nogi. Płynna, ładne zagalopowanie. Koło i kłusem roboczym.
Wjechałyśmy na linię środkową, zatrzymanie i ukłon. Ta daaa, skończone ^^
Oddałam całkiem wodze i sowicie wyklepałam młodą. Mimo kilku nieporozumień poszło nam wyjątkowo dobrze, mam nadzieję że na zawodach będzie tak samo.
Stępowałam ją, kiedy nagle, zza krzaków wyleciały ptaki. Klacz zerwała się galopem i wysadziła kilka mocnych baranków a niczego niespodziewający się jeździec wypadł z siodła.
-Mphmfr... Pfu! Dzięki Es, zawsze muszę z Ciebie spadać?! To już tradycja tak? I to na koniec treningu...
Wstałam, otrzepałam się i poszłam po klacz, która stała na środku i patrzyła się na mnie z wielkim zdziwieniem w oczach. Złapałam ją za wodze i poszłyśmy do stajni. Właśnie zaczęło padać.
Wprowadziłąm Esterę na okólnik, tam rozsiodłałam ją, zdjęłam owijki i wsmarowałam wcierkę. Zostawiłam ją na godzinę w tym miejscu a sama poszłam wylonżować Antarktydę.
by Roselle
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|