Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 19:32, 10 Cze 2012 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Kolejny dzień treningu z Zen. Klacz dzisiaj znowu była nieopanowanym wulkanem energii, ale przynajmniej przy czyszczeniu kręciła się krótko i zajęła się swoją belką. Poklepałam ją za to, dzięki czemu zostałam dziabnięta w rękę. Szczęście w nieszczęściu, że miałam bluzę i złapała tylko za materiał.
Wsiadłam dokładnie tak, jak wczoraj.
- Dzisiaj jedziecie na tor? – zapytała mnie Sayu.
- Tak, dzisiaj tak.
- To jak mi się będzie chciało, to wpadnę popatrzyć.
- A proszę bardzo.
Równym krokiem stępowym ruszyłyśmy do otwartej bramy na tor. Klacz myślała, że będzie terenik tak jak wczoraj, ale szybko odegnałam od niej te myśli i skierowałam na wprost. Niezadowolona skuliła uszy.
- Oj daj sobie spokój, przecież tam nie gryzą.
Wjechałyśmy na tor, który był, o dziwo, zupełnie pusty.
Na początku piękne pełne kółko w stępie, a potem drugie w kłusie. Klacz szła spięta, wybitnie niezadowolona ze swojego losu. Poklepałam się, po czym ta mnie obdarzyła morderczym spojrzeniem spode łba.
Po kłusie zrobiłyśmy pół kółka w galopie, z którego ciężko było mi ją wyhamować – koniecznie chciała biec dalej. Zwolniłyśmy do kłusa, potem do stępa i do stój. Ustawiłam ją jako tako przyzwoicie, po czym ustawiłam się do startu. Zen się spięła, bo nie wiedziała, czego ma oczekiwać. Przyłożyłam jej bacik na zad, po czym klacz ruszyła pędem do przodu. Szła ostro do przodu, jednak ja zaczęłam ją hamować po ćwierci koła, dzięki czemu zatrzymałyśmy się w połowie okrążenia. Pogładziłam ją lekko po szyi po czym znowu ustawiłam się do ruszenia. Klacz już mnie wyczuła i teraz stałą spięta, chociaż czułam, że wystarczy jej odpuszczenie na pysku, a ta ruszy. Zrobiłam tak dodając bacik na zad. Zen ruszyła pędem, jednak ja zaraz zaczęłam zwalniać. Po raz kolejny ją zatrzymałam i poraz kolejny ruszyłyśmy. Tym razem bat był niemal zbędny, Zen poszła sama dosyć szybko. Poklepałam ją jeszcze biegu, po czym pozwoliłam się przebiec. Klacz wykorzystała sytuację i puściła się szybko po wewnętrznej. Szła równo, trochę zwalniała na zakrętach, na których jej nie poganiałam. Chciałam wiedzieć, jak ona idzie. Wiedziałam, że będzie szła coraz wolniej, co byłoby niedopuszczalne na wyścigu, ale teraz, dla rozluźnienia było jak najbardziej wskazane.
Po półtora okrążeniu dała za wygraną i zwolniła niemal do kłusa. Przytrzymałam ja i zrobiła to. Przez pół okrążenia kłusowałam ją solidnie, po czym przeszłam do stępa i tak sobie człapałyśmy.
Klacz tym razem była zmęczona, niespecjalnie zrelaksowana, ale jednak było z nią lepiej, niż przed treningiem. Poklepałam ją, co przyjęła z lekkim skuleniem uszu.
Po rozstępowaniu pojechałam do stajni. Sayu stał i przyglądał się nam.
- Ładnie wam to szło, w miarę. – przyznała
- Tak... Powiedzmy, ż jestem z niej zadowolona. – zeszłam.
Zaprowadziłam kobyłkę na biegalnię, gdzie zdjęłam z niej sprzęt, po czym puściłam wolno. Klacz przyjęła to z cichym kwikiem obłożonym dodatkowym wykopem z pół obrotu. Szybko zamknęłam drzwi i wyniosłam sprzęt.
Post został pochwalony 0 razy |
|
![](http://picsrv.fora.pl/phore/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|