Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Deidre Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Czw 14:22, 07 Cze 2012 |
|
|
Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 676 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Jako iż nie czułam się mocna w zajeżdżaniu koni, zwłaszcza koni tak młodych, a już w szczególności folblutów przeznaczonych na tory, podjęłam ciężką decyzję o treningu kobyłki w innym ośrodku.
Placówka, którą wybierałam bardzo ostrożnie, przeszła głęboką inspekcje zanim zdecydowałam się, że to właśnie tam Zanza postawi swoje pierwsze kroki na torze. Przesiedziałam tam wraz Maksem sporo czasu, obserwując, w jaki sposób traktowane są konie, jakie metody są stosowane i jakie podejście mają pracownicy. Muszę powiedzieć, że byłam usatysfakcjonowana - i tym, co zobaczyłam, i wynikami młodziaków, które tam się znajdowały. Bez zbędnej presji, z uwagą i profesjonalizmem szlifowano kolejne pokolenia wyścigowców, traktując każdy przypadek indywidualnie.
Jednym z warunków było dość wczesne przywiezienie klaczy na miejsce. Zatem, kiedy tylko siwa skończyła 1,5 roku, z ciężkim sercem zapakowaliśmy ją w koniowóz i wyruszyliśmy w długą podróż. Nie mogliśmy jechać zbyt szybko, do tego robiliśmy postoje na spacerki i odstresowanie młodej, dlatego zajęło nam to ok. 5 godzin.
Po przybyciu na miejsce klacz została szybko oceniona fachowym okiem, następnie odprowadzono ją do boksu w którym mieszkać miała kolejny rok. Uregulowaliśmy wszelkie formalności, zostaliśmy też oprowadzeni po stajni pod kątem innych młodziaków. Dowiedzieliśmy się, jak pokrótce będzie wyglądał trening naszej podopiecznej. Praca dzieliła się na kilka etapów: pierwszy - ujeżdżanie, drugi - wolna praca mająca na celu zrównoważenie konia pod ciężarem jeźdźca, trzeci - średnio intensywna praca rozwijająca muskulaturę, czwarty - intensywna praca doskonaląca układ oddechowy. Stawialiśmy, że rok czasu powinien wystarczyć na ogarnięcie całości, zastrzegłam jednak, żeby jej nie przemęczali i że ostatecznie można przedłużyć jej pobyt. Uregulowałam płatność za 3 miesiące z góry, przy czym obiecałam przyjeżdżać dość często i kontrolować postępy Zanzary. Na końcu pożegnaliśmy się z siwą. Wyglądała na nieco zdezorientowaną, jednak silny charakter pomógł jej szybko się odnaleźć. Wróciliśmy do domu.
***
Kontrolowałam postępy folblutki średnio co 2-3 tygodnie, w zależności od tego, jaką ilością wolnego czasu dysponowałam. W jedną stronę podróż zajmowała mi około 2,5 godziny, jednak to co widziałam po przejechaniu trasy wynagradzało wszelkie trudy ^^ Młoda rozwijała się idealnie, była pewna siebie, mięśnie formowały jej się prawidłowo, do tego była chwalona przez trenera. Podkreślił on, że klacz ma dość specyficzny charakter, ale duże możliwości. Przy każdej mojej wizycie spędzałam nieco czasu z siwą. Cieszyło mnie, że mnie rozpoznawała, no ale te czułe szczypnięcia mogła sobie darować. Mam już niezłą kolekcję siniaków ;p
***
Niedługo po tym, jak Zanzara skończyła 2 lata i 6 miesięcy, otrzymałam telefon, iż kobyłka jest gotowa do powrotu do domu. Ucieszona jak nigdy wskoczyłam w samochód i wraz z Maksem udaliśmy się po nasz mały .. no cóż, teraz to już nie taki mały, skarb.
Po przyjechaniu na miejsce odbyliśmy dość długą rozmowę z trenerem, opisał nam dokładnie swoje sposoby. Poznaliśmy parę nowych technik, słabe jak i mocne strony klaczy i to jak je wykorzystywać. Do tego jadłospis, oraz dokładne wytyczne co do dalszego treningu. Podziękowaliśmy, uregulowaliśmy pozostałą kwotę, po czym z dużo lżejszymi portfelami udaliśmy się po klacz.
Zanzara patrzyła na nas zaczepnie, sprawiała wrażenie ucieszonej, jakby wiedziała, że wraca do domu. Wytarmosiliśmy ją porządnie, zabraliśmy sprzęt, załadowaliśmy wszystko dokładnie na koniowóz. Podziękowaliśmy, pożegnaliśmy się z trenerem, obiecując, że jeszcze tu kiedyś wrócimy, i że z pewnością wkrótce usłyszy o rezultatach treningu. Ruszyliśmy z powrotem do Dean.
Kiedy wreszcie dojechaliśmy, w stajni czekała na nas mała delegacja powitalna w postaci Sayka, Tiar, Kan i Gniad. Stały z tortem dla Zanzy i szampanem dla nas w łapkach. Odprowadziliśmy klacz do boksu, a sami poszliśmy świętować ^^"
Siwa wyraźnie rozpoznawała miejsce, z radością przywitała się tak z matką, jak i siostrą. Parę dni wolnego, i ruszamy z treningami pełną parą, huahaha
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|