Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
oollaa12 Pensjonariusz
|
Wysłany:
Czw 21:35, 08 Mar 2012 |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2012
Posty: 66 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Radom
|
Ponieważ zostałam poproszona o przeprowadzenie lonży Autumn Gold przybyłam jak zwykle do SC, lecz skierowałam się ku innemu niż zwykle rumakowi. Andaluzka stała w boksie i z zainteresowaniem wyglądała na korytarz. Gdy do niej podeszłam cofnęła się krok i zastrzygła uszkami.
-Hej mała, chodź do mnie, nic Ci nie zrobię. - Mówiłam spokojnym głosem jednocześnie wystawiając ku niej dłoń. Klaczka po chwili stania w bezruchu obwąchała ją uważnie, następnie zaczęła wylizywać. Uśmiechnęłam się i sięgnęłam po smakołyk. Jesienna panna podeszła do drzwiczek i już bez obaw przyjęła ode mnie cukierka. Pogładziłam ją po ganaszu, szyi i w końcu czole, musnęłam palcem po chrapach i ruszyłam po sprzęt. Wynalazłam w siodlarni ogłowie, pas do lonżowania, czaprak, owijki i lonżę. Bat do lonżowania z reguły był na round-penie. Tak obładowana wróciłam do Andaluzki i weszłam do jej boksu. Klaczka przyjęła mnie miło, domagając się pieszczot. Podrapałam ją trochę za uchem, trochę po szyi, przy ganaszu aż w końcu ubrałam w kantar i wyprowadziłam. Uwiązałam ją dość luźno i szybko wyczyściłam. Nie miała zbyt wielu zlepek, kopyta też były czyste, jedynie grzywa i ogon posiadały w sobie chyba z połowę ściółki z jej boksu. Autumn była grzeczna, jak na młodego konia dobrze wszystko kojarzyła. Przyszedł czas na ubieranie konia. Na początek owijki. Pokazałam je klaczy, pojeździłam nimi po nogach, owinęłam częściowo tu i tam, by zobaczyła, że to nic złego. W końcu zabrałam się za jedną nogę. Na spokojnie, powolutku udało mi się założyć owijkę na lewy przód perlinki. Dałam jej cuksa i drugi przód. Poszło gładko, bez problemów i szybko. Znów dałam cuksa i tyły. Było parę nieudanych prób, ale w końcu obie tylne nogi zostały zawinięte bez większych kłopotów. Za każdą nogę Autumn otrzymała nagrodę w postaci słodkości, by dobrze pamiętała właściwe zachowanie. Wzięłam czaprak i ułożyłam na grzbiecie młodziaka. Na nim usadowiłam pas i zapięłam jak należy. Klacz obejrzała się na mnie wciąż niepewna czegoś, co ją opina ale chwila głaskania ją zupełnie uspokoiła. Ponieważ było zimno szybko doniosłam polarówkę i założyłam na grzbiet Jesiennej. Zdziwiła się z lekka, ale po chwili przestała się nią przejmować. Zostało ogłowie. Gold ładnie przyjęła wędzidło i posłusznie dała sobie założyć resztę. Pozapinałam paski, dopięłam lonżę i idziemy na round-pen.
Złota szła energicznym krokiem, podnosząc nogi wysoko nieco zdenerwowana "tym czymś na nogach" jednak w połowie drogi zaczęła już całkiem normalnie się poruszać. Zamknęłam za nami bramkę i puściłam perlinkę po dużym kole w lewo. Podniosłam z ziemi bata i stanęłam na środku. Autumn szła całkiem żwawo, przekraczając zadem o jedno kopytko. Bardzo fajny ruch się zapowiada. Gdy zrobiła 5 kółek powiedziałam "do mnie" i przyciągnęłam klaczkę na środek. Takie polecenie przyda się potem przy pracy. Poklepałam ją, poprawiłam pas, przepięłam lonżę i puściłam stępem w drugą stronę. Młoda obniżyła głowę i przeżuła wędzidło. Zwierz myślący. Lekko cmoknęłam, gdy zaczynała się wlec i po paru okrążeniach znów przyciągnęłam ją do mnie ze słowami "do mnie". Poklepałam klaczkę, zdjęłam jej derkę i odwiesiłam na ogrodzenie. Sprawdziłam pas i zmieniłam kierunek.
Chwilę postępowała, następnie na słowo "kłus" i delikatne przesunięcie bata bliżej jej zadu przeszła w lekki, dwutaktowy chód. Zadem ładnie wkraczała pod kłodę, miała bardzo ładny, sprężysty ruch. Jeśli do końca etapu wzrostu nic się nie zmieni, to będzie naprawdę fajny koń. Jesienna pokłusowała sobie z 5 minut w jedną stronę i do stępa. Przejście było dość długie, ale w końcu zwolniła. Przywołałam ją i przepięłam lonżę. Puściłam w drugą stronę stępem, po czym kłus. Młodziutka zaczęła się rozpędzać, więc uspokajamy. Potem przejścia. Kłus-stęp-kłus. Dużo przejść w dół, by się wyciszyła. Po jakimś czasie przychodziło to klaczce dużo łatwiej niż przedtem, ale jeszcze trzeba będzie popracować. Zmieniłam jej kierunek i przejścia w tą stronę. Lepiej niż wcześniej, koń się skupił na pracy. Chwilowo. Nie chciałam od niej zbyt wiele wymagać, w końcu to młodziak. Po paru udanych przejściach przywołałam ją do mnie i poczęstowałam smakołykiem. Gdy go schrupała wróciła na koło i chwila stępa.
Po 2 minutach poprosiłam andaluzkę o kłus, a po trzech kołach kłusem o galop. Autumn ruszyła płynnym, okrągłym chodem z wysoką akcją nóg. Szła chodem dość spokojnym, nie gnała na łeb na szyję. Powiększyłam jej nieco koło, potem pomniejszyłam i do kłusa. Uspokajamy kłus i zagalopowanie. Płynne, szybkie przejście. Gold pogalopowała sobie parę kółek i do kłusa. Szybciej i płynniej niż przedtem. Z kłusa do stępa, a w stępie do mnie. Poklepałam lekko zmęczoną już klaczuchę i po przepięciu lonży puściłam w drugą stronę. Chwila stępa, potem kłus i galop. Klaczka wyrwała do przodu, wykonała dwa urokliwe baranki po czym szybko zwolniła do optymalnego tempa i po paru okrążeniach do kłusa. Chwila kłusa, zagalopowanie. Ładnie. Pogalopowała jeszcze z 3 minuty po różnego rozmiaru okręgach (ja po prostu skracałam lub wydłużałam lonżę) i do kłusa.
Szybko przeszła do niższego chodu i zmęczona szła lekko ospale. Pogoniłam ją bacikiem i aktywny kłus jeszcze przez 3 kółka, potem zmiana kierunku, 3 kółka aktywnym kłusem w drugą stronę i stęp. Założyłam Autumn derkę, którą się już nie przejęła i wyszłyśmy z lonżownika. Bata zostawiłam tam, gdzie go zastałam.
Na stępa poszłyśmy na halę. Zastałam tam Dei spacerującą z Damką oraz Nojkę pracującą z Cinnamon Delight. Przyłączyłam się do Deidre i rozprawiając o czym tylko się dało uważałyśmy, by nie zagrodzić Nojowi drogi. Autumn pozytywnie zareagowała na mały misz-masz, tylko raz wzdrygnęła się, gdy drąg zrzucony przez kuckę z hukiem spadł na ziemię. Po niecałych 10 minutach wróciłyśmy do stajni.
Zatrzymałam młodą przed boksem, przebrałam w kantar, uwiązałam luźno i zaczęłam rozwijać owijki. Poszło szybko, klaczka tylko raz poderwała tylną nogę lekko zaskoczona moim działaniem, ale nic więcej. W nagrodę dostała tym razem marchewkę, a ja zdjęłam jej pas i zarzuciłam jeszcze na 15 minut derkę. W międzyczasie wypielęgnowałam andaluzce kopyta, doniosłam słomy do boksu i rozścieliłam ładnie. W końcu wprowadziłam tam młodziaka i rozebrałam wpierw z derki, potem z kantara i zostawiłam samą w boksie, wrzucając do żłoba marchewkę i jabłko na pożegnanie. Odniosłam sprzęt i ruszyłam dalej.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|