Wparowałam do stajni. W końcu mam wolne. Podeszłam do boksu Lady i przywitałam się z nią wesoło. Dałam jej marchew i wyprowadziłam idąc na myjkę. W końcu był upał, 30 stopni. Przydałoby się ochłodzenie i umycie. Ówcześniej wyczyściłam kopyta bo z nimi byłoby ciężko. Wzięłam "namydloną" gąbkę i delikatnie zaczęłam nakładać szampon na bok klaczy. Delikatnie i kolistymi ruchami go rozprowadzałam patrząc jak Lady bieleje. Starannie mydliłam szyję i nogi zachowując delikatność. Patrzyłam jak biała piana zamienia się w szarą. Włączyłam szlauch i nakierowałam na bok klaczy a woda zmywała z niej pianę z brudem. Uważałam przy szyi żeby jej nie trysnąć w pysk. Przemyłam tak obydwa boki bo po czym wyłączyłam wodę i wyprowadziłam klacz na zewnątrz oprowadzając wokół żeby wyschła. Było duszno. Nawilżyłam jej delikatnie chrapy wodą i poklepałam po boku dając cukierka
- Dzielna Esther, dzielna. - Zaśmiałam się wesoło a gdy już wyschła wyczesałam jej grzywę i delikatnie wycieniowałam po czym zaplątałam grzywę w siateczkę a na ogonie zrobiłam kłos.
- Zajebiście wyglądasz Estka - Zaśmiałam się gdy po niemalże 40 minutach pracy cała fryzura była gotowa. Cmoknęłam na klacz a ta poszła za mną, wpuściłam ją na pastwisko. Cmoknęłam jej chrapy i wypuściłam a sama usiadłam na barierce. Klacz kręciła się z innymi końmi czasami przykłusowała kulejąc. Obserwowałam ja spokojnie. Tańczyła razem z Arcadią, szły łeb w łeb zataczając kółka i koła, zmieniając chody. Wyglądały cudownie. Gdy zakończyły swój występ stanęły obok siebie i zaczęły spokojnie skubać trawę. Ja już byłam o nią spokojna. W boksie zostawiłam jej dwa jabłka i pojechałam do domu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach