Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sayuri Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Pią 19:29, 12 Paź 2012 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 498 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Przyjechałam do tej stajni już trzeci raz, tym razem miałam pracować z kolejną klaczą, a mianowicie z Wikipedią. Swoje kroki skierowałam do jej boksu, gdzie przez chwilę dałam się obwąchać i dałam jabłko po czym z najmilsza przyjemnością z lekko wiązaną klaczą poddałam się czynności czyszczenia. Co prawda na początku klacz stała sztywno, ale z minutę na minutę odprężała się i po chwili nawet pozwoliła sobie trochę na wybryki popychając mnie. Po osiodłaniu klaczy i dokładnym założeniu ochraniaczy wyszłyśmy na dwór. Po dociągnięciu popręgu dosiadłam ją bez większych problemów, w nagrodę delikatnie pogłaskałam ja po szyi, mimo to czułam, że klacz nie za bardzo jest pewna czy jest z tego zadowolona. Wiedząc od Sayuri, że klacz jest czuła na pomoce delikatnie nacisnęłam na jej boki łydkami. Wikipedia wręcz na tych miast ruszyła szybkim stepem przed siebie. Ruszyłyśmy w stronę miejsca, gdzie można by wyjechać w las. Gdy wreszcie wjechaliśmy między drzewa powoli zaczęłam zbierać wodze. Wiki ładnie zgięła szyję i szła do przodu trochę wolniej niż przedtem.
-Dobrze młoda, to co, za tym zakrętem pojedziemy sobie szybciej co? – pogłaskałam ją, a ona trochę rozluźniła mięśnie słysząc mój cichy głos.
Jak mówiłam, po zakręcie dałam lekka łydkę, a ty puściła się dwu taktowym chodem. Jadąc tak przez las co jakiś czas wjeżdżałyśmy w drzewa by porobić slalomy. Wikipedia ma bardzo przyjazny ruch i po mimo swojej twardości jest bardzo przyjemna w ćwiczebnym. Klacz też jest bardzo skrętna, przy czym slalom dość rzadki był dla niej pestką. Jadąc tak przez las i po około pół godziny na swej drodze napotkałyśmy zbiór gałęzi na jednaj kupce, zrobiłam mini voltę i klacz płynie skręciła ciało, i wykonała polecenie. Dałam jej łydkę i puściła się galopem dość spokojnym. Naprowadziłam ja na tą „przeszkodę”. Szacowałam, że jej wysokość nie przekracza pięćdziesięciu centymetrów. Klacz odbiła się od ziemi w momencie kiedy dałam jej delikatny sygnał łydkami. Wikipedia ma lekkie odbicie i lądowanie z czego wszelkie wstrząsy są wręcz niezauważalne przy dobrej powierzchni jaka miałyśmy w tym wypadku. Jadąc do przodu znów pogłaskałam klacz po szyi i pozwoliłam jej przejść do kłusa, a następnie stępa. Wikipedia parsknęła cicho, a jej ogon był wysoko uniesiony. Popuściłam wodze widząc, że jest rozluźniona i nawet zadowolona jako nagrodę. W tym czasie klacz opuściła głowę rozciągając mięśnie karku i krocząc energicznie do przodu. Zebrałam ja dopiero po drugim zakręcie i ponownie ruszyłyśmy kłusem. Tym razem jechałyśmy po dość szerokiej drodze dlatego pozwoliłam sobie na volty, małe kółka i serpentynę oraz węża. Klacz ta jest bardzo elastyczna, a przez wygodny ruch i sterowność dobrze się ją prowadzi. Po ruszeniu galopem Zrobiłam dwa razy koło, przy czym klacz nieco zaczęła zadzierać głowę. Kiedy ponownie skręciłyśmy wjeżdżając w boczną drogę oznakowaną jako ścieżkę konną napotkaliśmy drzewo powalone. Mierzyło... Chyba gdzieś tak dziewięćdziesiąt centymetrów. Niepewna czy klacz da radę zaczęłam ja powoli zwalniać, lecz Wikipedia machnęła łbem i przyśpieszyła celując w najniższy punkt „przeszkody”. Powoli wypuściłam powietrze i skorygowałam skok. Klacz znów odbiła się dobrze od ziemi, lecz wylądowała twardo. Chwila galopu do przodu i przeszłam do kłusa, a następnie stępa. Pogłaskałam ją i dałam cukier. Klacz machnęła łbem, a jej mięśnie dalej pozostawały rozluźnione. Zamknęłam oczy i wczułam się w jej rytm by wyczuć coś niepokojącego, lecz klacz szła równo i pewnie po drodze. Spojrzałam na zegarek, znajdujący się w komórce.
-Powinnyśmy już wracać – mówiąc to dałam ponownie łydkę, a ta ruszyła kłusem. Na pierwszym zakręcie dałam łydkę i znów zaczęłyśmy galopować. Po drodze spotkałyśmy uprzednią kupkę chrustu na ziemi więc przeskoczyliśmy go szybko. Pozwoliłam jej na własne tępo po czym widząc, że drzewa się powoli przerzedzają przeszłam do kłusa, a potem stępa. Wjeżdżając na teren stajni pogłaskałam Wikipedię i oddałam wodze. W stajni rozsiodłałam ja i dokładnie wymasowałam nogi na wszelki wypadek, a następnie pogłaskałam po grzbiecie i wróciłam do domu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|