Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
~ 19.o4.2oo8 ~ Ciąg dalszy ćwiczeń BY SARA

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Pearl Harbour / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
naut
Pensjonariusz
PostWysłany: Śro 16:10, 06 Kwi 2011 Powrót do góry


Dołączył: 04 Kwi 2011

Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Trener: Sara
Koń: Pearl Harbour
Data: 19.04.2008
Czas trwania: 16.00 - 17.30
Miejsce: ujeżdżalnia, teren
Pogoda: słonecznie, lekki wiatr, +16st. C

Codziennie brałam Pearl'a na treningi. Uważam, że zrobił takie postępy, by można bezpiecznie zabrać go w teren. Co dzień, rano lub po południu, przychodziłam do niego i zaczynałam czyścić - na dworze lub w boksie, zależnie od pogody. Źrebak jeszcze długo był niecierpliwy i podenerwowany, nie podobało mu się stanie w miejscu. Raz otwierałam drzwi na halę, a on stał przywiązany i wyczyszczony. Jak zawsze po czyszczeniu był trochę naburmuszony. Wtedy drzwi zaskrzypiały przeciągle i źrebak rzucił się do tyłu. Jak to on, od razu się zatrzymał i stał jak wmurowany w ziemię, ale jeszcze trochę i zerwałby uwiąz albo zrobił sobie krzywdę. Szybko go odwiązałam i 15 minut zajęło nam wchodzenie na halę. Pearl nadal jest płochliwy, niecierpliwy i zawsze pełen życia, trudno go przyzwyczaić by stał spokojnie podczas czyszczenia. Ale jedno już osiągnęłam: bez problemu mogę już dotykać całego jego ciała. Uszy, brzuch, nogi - wszystko.

Z prowadzeniem za dużo postępów nie zrobiliśmy. To znaczy, dużo jeśli spojrzeć na to pod kątem nauki źrebaka a nie konia. Pearl drepta przy mnie podekscytowany i ciekawski, czasem się płoszy (ale nie często) Ładnie zatrzymuje się i zwalnia gdy go proszę lekko ciągnąc za kantar. Wtedy po kilku sekundach staje spokojnie. Rozgląda się i prycha, ale stoi i nie kręci się. Gorzej jest z przyspieszeniem. Ze stępa do kłusa - całkiem dobrze, ale z kłusa do galopu - zawsze, ale to zawsze najpierw wyrwie do przodu a później zwalnia. Z racji jego młodego wieku mogę mu to wybaczyć, ale do czasu. Często bryka w galopie, lecz nie próbuje się wyrwać. Czasem przestaje się skupiać na mnie, na szczęście to rzadko. W stępie potrafi już stawiać długie, spokojne kroki i odpychać sie dobrze tylnymi nogami. W kłusie też ma ładny krok, ale praktycznie niczym się nie rożni od starego - ciągle krótki wykrok i przyspieszanie zamiast wyciąganie. Ale czego tu oczekiwać od źrebaka ^^' Jestem zadowolona z tego, co już osiągnęliśmy. W stępie prawie nie ma problemu z prowadzeniem po kołach, serpentynami itp. W kłusie - ćwiczymy. W galopie koła wychodzą już całkiem ładnie, zwykle utrzymuje galop a nie przechodzi do kłusa. Próbowałam z nim też zagalopować ze stój czy stępa, ale on nie rozumiał. Och, zaczynam przesadzać ^^' Za to ruszanie kłusem ze stój wychodzi znakomicie. Wystarczy cmoknąć. Źrebak też poprawił nieco swój wygląd i wytrzymałość. Nie przemęczam go, ale kilka minut galopu robimy spokojnie, choć czasem na koniec już mu się nie chce i leci taki rozwleczony. Staram sie do tego nie dopuszczać.

Dziś przyszłam do stajni po południu. Pearl był na pastwisku.
-Cześć, mały - przywitałam sie z nim, mierzwiąc mu grzywkę. Czułam, że cieszy się z mojego towarzystwa.
Spędziłam z nim parę minut na pastwisku, głaskając go i przemawiając łagodnie. Pasł się, ale co chwila zerkał na mnie. Podawałam mu czasem kępy soczystej trawy. Pastwisko zmieniło się nie do poznania - kiedyś ubłocone, z nędzną, żółtawą trawą. Teraz trawa była już duża i gęsta, o świeżym, ciemnozielonym kolorze.
Przypięłam uwiąz do kantaru źrebaka.
-Chodź, Pearl, mam dla ciebie niespodziankę.
Wyprowadziłam go z pastwiska. Szedł chętnie, prawie mnie wyprzedzając. Dałam mu kawałek jabłka i poszłam z nim na chwilę na ujeżdżalnię. Chciałam się przekonać, czy dobrze się dziś czuje i nie zamierza mi wykręcić jakiegoś numeru.
Zamknęłam za nami bramę i zaczęłam prowadzić Pearla wzdłuż ogrodzenia, masując mu uspokajająco szyję. Szedł rozluźniony, spokojny, rozglądając się ciekawie. Po dwóch okrążeniach zaproponowałam mu kłus i zaczęliśmy biegnąc. Nie ciągnął, nie lenił się, nie płoszył. Zniżył łeb, parsknął radośnie i znów podniósł go wysoko, obserwując otoczenia. Zrobiłam z nim jedno kółko, zmieniłam kierunek przez środek i przyspieszyłam.
-Galop! No, dalej!
Ruszył do przodu i zaraz zwolnił. W sumie nic nowego. Zrobiłam z nim jedno kółko starając utrzymać przyzwoite tempo i zatrzymaliśmy się łagodnie, bez szarpaniny. To mi się podoba.
-No ładnie, Pearl, ładnie - pochwaliłam go, głaskając po smukłej szyi. Parsknął, otrzepał się i zaczął szukać mi po kieszeniach smakołyków.
-O nie, mój drogi, tobie jest za dobrze. Teraz nie dostaniesz, dopiero później - zaśmiałam się, wychodząc z nim z ujeżdżalni. Przywiązałam go do ogrodzenia - Poczekaj tutaj, zaraz przyjdę.
Poklepałam go po szyi i oddaliłam się na jakieś 10 metrów. Źrebak patrzył za mną. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Arryi, że wychodzę z Pearlem w teren i jeśli nie zadzwonię za godzinę, to mogłaby zacząć mnie szukać Wink
Wróciłam do źrebaka, pogłaskałam go i odwiązałam uwiąz. Ruszyłam z nim kłusem po terenie stajni. Często chodziliśmy na takie 'wycieczki', żeby nie przebywać ciągle na hali czy ujeżdżalni. Po 3 minutach zwolniłam z nim do stępa. Trochę się zmęczył, więc miałam nadzieję, że chociaż na początku będzie spokojny.
-No to, Pearl, wychodzimy ze stajni! Hurra!
Odtańczyłam jakiś dziki taniec. Pearl odsunął się parę kroków i patrzył nam nie podejrzliwie. Zaśmiałam się i ruszyłam z nim do bramy.
-Widzę, Pearl, że nawet ty się przyzwyczajasz do moich dziwnych wybryków, co? -pogłaskałam go po szyi- No to teraz będziesz miał okazję mi się odwdzięczyć.
Dałam mu buziaka w chrapki, chwilę tuliłam się do niego i wyszliśmy poza teren stajni.

-Chodźmy, Pearl.
Ruszyłam żwawym krokiem wzdłóż polnej drogi. Pearl rozglądał się ciekawie, był ożywiony i podekscytowany nowym otoczeniem. Utrzymywałam szybkie tempo, obserwując kontem oka, jak źrebak się czuje. Nie wyglądał na przestraszonego. Doszliśmy do końca drogi, do skrzyżowania. Wciągnęłam w płuca chłodne, orzeźwiające powietrze i spojrzałam na źrebaka. Czułam się w tej chwili najszczęśliwszą osobą na ziemi. Uśmiechając się bezwiednie, wybrałam drogę biegnącą w lewo, przez łąki. Trawa była wciąż niska, więc nie mogły kryć się tam żadne ptaki i inne straszydła, więc szłam pewnie. Po jakichś 100 metrach Pearl zaczął się niepokoić, odwracał się patrząc za siebie, w kierunku stajni. Masowałam mu szyję, uszy, chcąc go uspokoić, mówiłam do niego łagodnym głosem. Po kolejnych 50 metrach źrebak trzymał się, patrząc na majaczącą za nami stajnię.
-No dalej, Pearl, spokojnie. Pociągnęłam za kantar, nie ruszył się. Zadreptał tylko w miejscu, bał się dalszej drogi. Postanowiłam poczekać. Oparłam się o wielkiego kasztanowca, głaskając wciąż źrebaka. Po jakichś 5 minutach jego wzrok złagodniał, zaczął się rozglądać niepewnie.
-Co, spróbujemy iść dalej? Damy radę?
Pociągnęłam lekko za kantar. Pearl przeniósł ciężar ciała na przednie nogi i zaraz zrobił niepewny krok naprzód. Potem kolejne i zaczął iść.
-Brawo, dzielny jesteś, mój mały - powiedziałam cicho, dając mu cukierka. Zjadł, ale bez większego entuzjazmu. Wciąż rozglądał się niepewnie i trzymał się blisko mnie.
-Nic ci nie grozi, zaufaj mi
Doszliśmy do końca ścieżki. Weszłam ze źrebem na łąkę i zaczęłam po niej chodzić, robiąc koła. Nagle stanęłam na gałązkę, która pękła z trzaskiem. Pearl przestraszył się, stanął dęba i
odskoczył. Musiałam za wszelką cenę go zatrzymać, żeby nie spanikował rozdarty między mną i stajnią. Szybko do niego podeszłam. Chwilę się wyrywał, już nie tak gwałtownie, aż stanął. Uspokajałam go głosem i głaskaniem. Pozwoliłam mu się cofnąć parę metrów. Po 5 minutach mogliśmy wreszcie ruszyć. Ominęliśmy gałazkę szerokim łukiem i poszliśmy na przełaj przez łąkę, w stronę małego zagajnika drzew.Źrebak znów patrzył w kierunku stajni i ociągał się. Dałam mu cukierka i zjadł bez przekonania. Doszliśmy do drzew. Usiadłam na jakimś ściętym pniu i chwyciłam za koniec uwiązu, trzymajac go jednak mocno.
-No Pearl, tutaj się zatrzymamy.
Uznałam to za doby pomysł. Nie byliśmy daleko od stajni, a źrebakowi dobrze zrobi trochę czasu, żeby mógł przemyśleć nową sytuację. Rozglądałam się obojętnie, ukradkiem obserwując źrebaka. Stał dość niespokojnie, spięty, obserwując groźny świat przestraszonymi oczami. Po paru minutach stanął w miejscu, z jego oczu znikło częściowo zaniepokojenie. Po następnych 5 minutach podszedł do mnie. Jego oczy wyrażały już spokój i pewne rozleniwienie. Dałam mu cukierka, którego teraz zjadł z większą ochotą. Pod koniec tego 15-minutowego postoju zaczął nawet lekko skubać trawę. Uradowana, pogłaskałam go, a on po 5 minutach pasł się już dość spokojnie, co jakiś czas podnosząc tylko głowę i podejrzliwie lustrując wzrokiem otoczenie. Wreszcie wstałam i podeszłam do źrebaka. Podniósł głowę, ożywiając się.
-To co, zbieramy się powoli, Pearl? Tylko wrócimy trochę okrężną drogą.
Zamiast iść na skos, prosto do głównej ścieżki, poszłam z nim kawałek dalej i weszłam na inną. Nią poszłam z górę jakieś 300 metrów i skręciłam w lewo, potem w prawo i już byłam na drodze do stajni. Pearl szedł szybko, wyraźnie ciesząc się na powrót do stajni. Nie był już zaniepokojony, a przynajmniej nie tak bardzo jak przedtem, jednak wyraźnie pokazywał że naprawdę bezpiecznie poczuje się w stajni.

W końcu dotarliśmy do bramy. Pierwszą wycieczkę w teren uważam za udaną. Pearl przekonał się, że nic go tam nie zeżre mimo, iż się bał. Na dodatek, udało mi sie go uspokoić, pasł się na tym 'wrogim' terenie. Nie było wcale źle. Zaraz za bramą źrebak chciał skoczyć galopem w jakieś tylko sobie znane miejsce, ale powstrzymałam go i poprowadziłam powoli do pastwiska. Nie chciałam go już dziś stresować czyszczeniem. W bramie przytuliłam się do niego,
-Było nieźle, Pearl. jesteś bardzo odważny i jestem z ciebie dumna!
Pogłaskałam go po szyi i odpięłam uwiąz. Źrebak zagalopował, brykając dziko. Zrobił koło, mijając mnie z zawrotną szybkością. Chwilę przyglądałam się jego harcom, a gdy dołączył do niego Sunny, odeszłam od pastwiska i zadzwoniłam do Arryi powiadomić ją, że żyjemy Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Pearl Harbour / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare