Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pią 23:30, 08 Cze 2012 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Po terenie z Sonatą, rozluźniona i zrelaksowana, pojechałam do Dean, aby potrenować z Wowem. Ogierek może już zacząć skakać, uważam że jest wystarczająco przygotowany do tego nie co trudniejszego zadania.
Tak więc poszłam do niego, już gotowego do treningu (nie pytajcie jak), wzięłam go odpięłąm i poszliśmy na padok. Czekały tam na nas dwie małe przeszkody – koperta około 30cm oraz stacjonata 40cm. Dodatkowo na ziemi leżały podwyższane drążki oraz te zwykłe, leżące na ziemi. Wszystko było gotowe do treningu.
Zaczęłam oczywiście od umieszczenia swojej osoby w siodle, po czym ruszyliśmy energicznym stępem. Podebrałam ogiera, jendka pozwoliłam mu schodzić z nosem aż do samej ziemi. Robił to z przyjemnością i szedł teraz ładnie rozluźniony. Poklepałam go.
Wykonywaliśmy kolejne wolty, ósemki i serpentyny, na których to ogierzysko wyginało isę zgrabnie, jednak potrzebowało wsparcia od łydek, aby trzymać jednostajne tempo.
Po rozgrzewce ruszyliśmy kłusem. Enerigcznie, mocno do przodu, z siłą podstawionego zadu. Ogierek szedł chętnie, bez większej mojej mobilizacji. Gorzej było na zakrętach, podpierałam go twedy mocniej łydką, aby nie wypadał z rytmu i aby mi sie przypadkiem nie łamał.
Po kłusie przyszedł czas na galop. Wystarczył delikatnie wzmocniony sygnał od łydki, a koń już ruszył do szybszego chodu. Byłam z niego dumno, gdyż coś już mi sie udało z nim osiągnąć. Z nisko zwieszonym łbem, jednak bez parcia pyskiem na wędzidło, wykonywaliśmy spore wolty w galopie. Poklepałam go po zmianie kierunku i zrobieniu kilku kół.
Kolejnym zadaniem dla niego na dzisiaj było przechodzenie drążków leżących na ziemi. Wowa zwolniłam do kłusa i pozbierałam, bo się wziął mi koniu sypnął – podstawiłam zad i zaproponowałam ponowne pójście z łbem nisko. Przystał na propozycję i w takiej oto ładnej postawie ruszyliśmy na drążki. Ogier wysoko podnosił nogi, starał się skubany. Poklepałam go, po czym zmieniłam najazd i wykonałąm to samo ćwiczenie. Również teraz podnosił nogi. Podpierałam go łydką, przy każdym kroku nadawałam nią rytm. Poklepałam i ruszyliśmy na drążki podwyższone. Tutaj Wow już w ogóle podnosił nożyska, prawie mu zabrakło wykroku, tak poszedł w górę. Poklepałam go jednak, bo dał radę, chociaż myślałam, że mu nie wyjdzie.
Kolejny raz najechaliśmy z drugiego najazdu. Chyba zaczynał wyczuwać odległości, bo tym razem podnosił nogi wysoko, ale już nie tak mocno, jak wcześnie, za to nie co wydłużył wykrok i tym samym bez problemu się zmieścił. Poklepałam go zwolniłam do stępa. Zjechaliśmy na ścianę a na środku jednej z nich zatrzymałam konia, który na sygnał – zatrzymanie ruchu bioder, zadziałąnie mięśniami krzyżowymi oraz zatrzymanie ręki, zatrzymał się momentalnie. Poklepałam go, gdyż nawet prawie że obciążył wszystkie cztery kończyny.
Po krótkim odpoczynku w stępie znowu zakłusowałam. Koperta miała wskazówkę ustawioną na kłus, więc spokojnym, jednak energicznym krokiem nakierowałam Wowa na jego pierwszą w życiu przeszkodę pod siodłem. Ogier patrzył na nią niepewnie, jednak trzymałam go usilnie w pomocach, co by mi przypadkiem nie wyłąmał. Ręce zamknęłam, łydkami pilnowałam zadu. Ogier próbował, jednak w końcu poszedł na przeszkodę. Poklepałam go, gdyż byłto łądny, zgrabny skok. Wow zrobił trzy kroki w galopie, po czym zwolniłam go do kłusa i nakierowałam zaraz jeszcze raz z drugiego najazdu. Tym razem już nie musiałam go tak usilnie przytrzymwać, gdyż sam chciał skoczyć. Teraz musiałąm pilnować, żeby nie poszedł w galop przed przeszkodą. Dałam mu silniejszy sygnał do odskoku podczas przchodzenia nad wskazówką i Wow wybił się mocno do przodu i w górę. Takie przeszkody dla niego to tam zabawa, ja to wiedziałam i on również.
Ponieważ ta przeszkoda wyszła całkiem nieźle, nakierowałam go prosto na stacjonatę. Ogier patrzył znowu dośc neiufnie, ale wystarczył niewielki sygnał wskazujący, że to się skacze i Wow chciał mi zagalopwoac, ale go wstrzymałam, zrobiłam woltę i dopiero, spokojniej, najechałam na przeszkodę. Wow skoczył ładnie, kiedy dałam mu sygnał. Wyczekiwał go, chociaz podejrzewam, że sam również by dobrze skoczył. Pokazywało mi to, że Nexus będzie czekał na moją decyzję i będzie od niej dośc mocno zależny na zawodach. Tak więc większośc błędów popełnionych przez niego będzie również moim błędęm.
Skoczyliśmy stacjonatę po raz kolejny z drugiego najazdu. Była łądnie, poklepałam i na luzie rozkłusowałam, po czym rozstępowałam konia.
Zaprowadziłam Wowa do stajni, gdzie rozebrałam go i poczęstowałam smakołykiem, którego zjadł ze smakiem. Zostawiłam go zabierając sprzęt.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|