Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cuxa Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 12:29, 23 Maj 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 58 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
|
Oczywiście, że wiedziałam, iż konie wyścigowe NIE trenują z reguły na ujeżdżalni i zapierdzielają na torze, ale wg mnie, by dobrze zapieprzać na torze, trzeba mieć te cholerne podstawy i choć krztynę równowagi.
Z twardym postanowieniem wzięłam Sugar'a z padoku. Byłam tak zapatrzony w swój cel, że nie zwracałam uwagi na szalejącego ogiera. Miałam długą linkę, więc dopóki mnie nie szarpnął, a następnie trzepnął mnie ogonem przy bryku, kompletnie nie interesowałam się jego wybrykami.
-Szuggy...-mruknęłam, skracając linkę
Rozejrzałam się, szukając domniemanego powodu zachowania młodego.
O, och. No tak. Klacze.
Szybko zniknęliśmy w stajni, gdzie w miarę szybko udało mi się uporać z wyczyszczeniem i osiodłaniem konia. Wsiadłam na niego i tak pokonałam drogę na ujeżdżalnię. Sayuri właśnie wychodziła z ujeżdżalni z Czarem, odprowadzając mnie zdziwionym wzrokiem.
Dałam koniowi długą wodzę, prowokując go dosiadem do stępa, a nie caplowania. Dokonanie tego było nie lada sztuką, ale udało się! Koń stępował!
Na razie stępowałam wokół ujeżdżalni, starając się od zarodka ukrócać wszelakie wymysły ogiera. A to ptaszek, a to koń w oddali, a to, a tamto...
Strasznie podobała mi się ta aktywność i regularność w tym koniu. Była moc, zaangażowanie.
Zebrałam nieco wodze, jednak na tyle, by młodziak mógł się porozciągać w dole, zrobiłam delikatną półparadkę i wysłałam go do kłusa. Koń strzelił z zadu i ruszył przez ujeżdżalnię galopem.
Zaczęłam zbierać wodze i szczerze pożałowałam, że nie założyłam kasku. Próbowałam go stopować półparadkami, w końcu jednak pociągnęłam go na woltę, koń się przez to prawie przewrócił, przeszedł od razu do stępa... A moja duża dresiarza drżała... Serce mnie bolało i to mocno, że koń nie reaguje na moje słodkie, subtelne sygnaliki. Jezu, kiedy ja ostatnio jeździłam na koniu wyścigowym?!
Zawzięłam się w sobie i utwierdziłam się w fakcie, że konia trzeba podjeździć.
Zakłusowałam, koń ponownie wystrzelił jak z torpecy, tym razem jednak skuteczniej go powstrzymałam przed zbytnym gnaniem. Wypuszczałam go w dół. Koń nie do końca akceptował takie ustawienie - wszakże mięśnie grzbietu musiały go ciągnąć, jednakże do tego właśnie go "przymuszałam". O nie, nie obyło się bez buntów, ale przecież co Cuxa postanowiła, to dopnie.
Wyjechałam na dużą woltę, o średnicy ok. 20 metrów. Koń zaczął się gubić, zwalniać, jednakże ja zacięcie prosiłam go o tempo i wygięcie. Po 3 kółkach zrobiłam ósemkę i wyjechałam na koło na drugą stronę. Koń na prawo był o wiele bardziej sztywny, jednak miałam nadzieję to rozpracować.
Bawiłam się ze zmniejszaniem i powiększaniem kół, pilnując tempa i wygięcia. Jasne, że co jakiś czas był bryk, baran, a czasem cała seria, ale jakie to miało znaczenie? Wystarczyło go mocniej wysłać do przodu, ten ze złości gryzł wędzidło, jednakże przez kolejne momenty był grzeczny.
Nie zapominałam go chwalić, starałam się urozmaicać tą pracę na wygięciach serpentynami, ósemkami, woltami, częstymi zmianami kierunku, miejsca, chodów.
Ogier w końcu zaakceptował jako-tako niskie ustawienie, jednakże pozwalał sobie na trochę za mocne gnanie na proste i za duże rozwleczenie na kołach. Starałam się to korygować, z różnym wynikiem.
Specjalnie nie galopowałam, zostawiając to sobie na później.
Wyjechaliśmy z ujeżdżalni stępem. Akurat trafiliśmy na względny moment ciszy, więc los ogieros nie szalał za mocno. Myślał, że idziemy do stajni, jednakże wyprowadziłam go z terenu stajni.
Już przewidywał, co się świeci. Postawił uszy i wyraźnie szedł aktywniej, czekając na najmniejszy choć sygnał.
-Kłus.-powiedziałam, dobrze zdając sobie sprawę z faktu, że zadziałanie łydkami sprowokowałoby go do galopu.
Ogier został trochę przechytrzony, ale mimo to i tak zapierniczał, kłusem bo kłusem, ale zawsze X_X.
Cały czas go wstrzymywałam, co by mi zaraz nie ruszył do galopu. Siłę najlepiej buduje się nie w galopie, ale właśnie stępem bądź kłusem. A z siły bierze się poniekąd możliwość np. szybkiego przejścia do sprintu - koń ma po prostu z czego korzystać. A powinny to być of koza mięśnie.
Poza tym chciałam trochę poprzedłużać ten wyjazd w teren i wyjechać w dłuższą trasę.
Jak zaczął się las i lekkie wzniesienia, mimo jego ogromnego rwania do przodu, dalej mu nie pozwalałam na galop. Dopiero jak pokonaliśmy "pagórek" i wyszliśmy z lasu na drogę polną, ... tylko cmoknęłam.
On wyskoczył od razu do galopu, rozciągając się w niesamowity sposób. Po prostu mogłam poczuć, jak wszystkie jego mięśnie napinają się w tym potężnym susie do przodu. Rozpędzał się z każdą foule, wyraźnie ciesząc się możliwością galopu.
Omal nie spadłam, jak z tej radości strzelił z zadu. Matko!
Po tym nieco zwolnił, wyrównując galop. Wstrzymałam go też trochę. Zaplanowałam niemałą trasę, więc tempo było średnie. Zaplanowałam jedną serię galop na 5 minut, 5 minut stępa, szybki, mocny galop na 2 minuty, 10 minut stępa oraz ostatnia seria 5 minut galopu z próbami skracania i wydłużania.
Na początkowe 2 serie koń zareagował bardzo entuzjastycznie, jednakże próba skróceń i wydłużeń wiązała się z kilkoma buntami. Koniowi ciężko było trzymać nadane mu wolne tempo, było trochę szarpania. Po wydłużeniu nie chciał się wcale skracać, jednakże po kilku próbach i przećwiczeniu, ogier załapał o co chodzi i mimo że dalej z niechęcią, to lepiej wykonywał ćwiczenie.
A teraz przed nami odcinek 4 km do domu... Jednak nie do końca poprawnie zaplanowałam tą trasę.
Ruszyłam kłusem, niemalże topiąc się z gorąca i przez dodatkowo parującego, gnającego konia.
Wytrzymam. Dotarliśmy do stajni przed południem.
Poleciłam stajennemu jeszcze przez chwilę przestępować ogiera przed puszczeniem na padok, bo mimo że stępowaliśmy przez pozostały 1km, to dalej dla uspokojenia wolałam go przestępować. Zdjęliśmy mu siodło, ja go obmyłam, a kolega ładnie przestępował niesamowicie - jak na niego - grzecznego konia.
Trochę energii mu ubyło, jednakże niestety nie na tyle, by się nie wyrwał i pognał do klaczy...
Ech, Sugar...
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cuxa dnia Pon 16:39, 23 Maj 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|