Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cuxa Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 21:26, 25 Maj 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 58 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
|
Ostatnie dwa sezony należały do bardzo ciężkich i intensywnych. Mimo mojej nieobecności ogier był trenowany przez Tomka, który miał o wiele większą wiedzę o wyścigach oraz pewien brak "sentymentu", który sprawiał, że dla koni zawsze był to ciężki okres. Sugar nie był oszczędzany, był jeżdżony dwa razy dziennie po 1-1,5h - i o dziwo niecodziennie pracował na torze. Chłopak pracował dużo w terenie, budując ogierowi kondycję i siłę, by był przygotowany na najdłuższe dystanse. Na zewnątrz ogier musiał się także zmierzyć z różnym podłożem - Tomek wyjeżdżał z nim nad morze, by pracował na grząskim piasku oraz pogalopował w wodzie, w góry, by rozbudował mięśnie na falistych terenach, a także organizował mu treningi w różnych centrach wyścigowych.
Koń był przyzwyczajany do nowych sytuacji, warunków. Pracował 6 dni w tygodniu. Przez pierwszy rok cztery razy w tygodniu rano bądź wieczorem szedł na tor, gdzie odbywał standardowy trening wyścigowy - wytrzymałościowy, szybkościowy lub skupiający się na innych aspektach. Zależnie od tego o jakiej porze koń był na torze, o przeciwnej Suggy szedł w teren, by rozładować resztki energii albo - o co bardzo prosiłam mojego przyjaciela - był jeżdżony na ujeżdżalni, pracując jak normalny koń - miał treningi ujeżdżeniowe na poziomie klasy L lub pracował na cavaletti. Tomek początkowo nie chciał się na coś takiego zgodzić, uważając to za kompletnie bezsensowne i bezcelowe, jednakże ja byłam uparta... I widziałam wielką potrzebę takiej pracy. Pierwszy powód był egoistyczny - nie chciałam mieć zwariowanego konia po torach po zakończeniu jego kariery wyścigowej, a drugi, że... Każdy koń potrzebuje konkretnej pracy i jakiegoś urozmaicenia! Zwariować idzie, tak ciągle biegać w kółko. Jego 5 dzień pracy to wyjazdy, zaś 6 to "luźniejszy dzień", gdy koń pracuje wyłącznie na torze. Codziennie Sugar chodził do karuzeli na min. 30 minut oraz pływał w basenie. Jego dzień wolny spędzał głównie na padokach, jednakże 1 godzinę spędzał w karuzeli lub w basenie - po tak intensywnym tygodniu chyba by się zastał... albo dostał "choroby poniedziałkowej".
Suggy miał robione także masaże, które miały poprawiać jego krążenie, relaksować zmęczone i napięte mięśnie.
Przez ostatni rok postanowiłam zmienić proporcje. Ogier zaczął pracować więcej na ujeżdżalni - poprosiłam nawet Agatę o pomoc, która przecież była zawodniczką ujeżdżenia. Zaczęła z nim konkretną, treściwą pracę. Ciężko sobie wyobrazić konia wyścigowego w treningu ujeżdżeniowym... a jednak. Pride oczywiście był cholernie temperamentny, elektryczny, czuły na najmniejszy szmer, był szybki, często "nafukany", trudny do ogarnięcia.... Ale reagował. Wykonywał polecenia. Uczył się. Pomimo testosteronu i adrenaliny był w stanie klarownie myśleć i poznawał nowe elementy. Oczywiście nie można było mówić o łopatkach, piaffach czy innych figurach, jednakże koń świetnie pracował na prostej, uczył się wydłużania i skracania, jazdy w niskim ustawieniu, chodów pośrednich, łapał równowagę, balansował się na ciasnych woltach w każdym chodzie, jego przepuszczalność była doskonalona przez przejścia, a skupienie wystawiane na próbę. Nie był to typowy trening - Agata musiała być mocno elastyczna, rozumieć, że z tą energią i typem treningu konia ciężko prowadzić trening ujeżdżeniowy, jednak.... Coś udało się zrobić. Mimo bryków, buntów, wierzgań, poniesień, stawań dęba i czasami kompletnego gnania i nie słuchania jeźdźca - zostały poczynione kroki na przód. Te jazdy również nie trwały wyłącznie 1h - czasem przedłużało się nawet do 2h, bo dziewczyna czekała, aż koń zacznie normalnie stępować.
Jednakże dalej nie rezygnowaliśmy z treningów na torze. Sugar był świetny na długie dystanse, jednakże na krótkich - być może ze względu wieku albo zwyczajnych braku specjalnych predyspozycji, nie popisywał się tak, jak na zaawansowanych długościach. Ogier miał "kopa", jednakże nie był typem sprintera. Od początku nadawał mocne tempo... i wytrzymywał w nim, będąc w stanie nawet finiszować. Jednakże na krótkich dystansach był za wolny.
Okres ten jednak był totalnie pracowity. Koń mimo ciężkich treningów i ryzyku kontuzji mógł jednak zaznać padoków, spotkania z kolegami i wygłupów. Mógł być koniem.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cuxa dnia Wto 12:33, 09 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|