Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rustler Pensjonariusz
|
Wysłany:
Czw 16:04, 15 Lip 2010 |
|
|
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Koń: Approvn The Blues
Jeździec: Rustler
Do czego: jazda
Miejsce: maneż
Traj tu flaj! Aj łont tu get baj! - śpiewałamczyszcząc rudego sierściucha. Tak samo jak wczoraj mam plan. I wcalenie będziemy jeździć na hali. Dzisiaj wyruszamy na podbój maneżu. Tak,leży śnieg. No i co? Właściwie to już nie leży bo się topi. Pożyjemyzobaczymy. Arab ma wysokie podwozie to sobie zwierzątko poradzi. Mamnadzieję. Nie mam zamiaru znowu wylądować w brudnej breji zwanej błotempośniegowym. Zawsze myślałam że to "błoto poślizgowe". Całe życie byłamw błędzie. No cóż. Lajf is brutal, end ful of zasadzkas, a czasem kopasw dupas. My tu gadu gadu a ja mam gotowego konia na jazdę. Złapałam zawodze i ruszamy w wędrówkę na padok. W połowie stwierdziłam, że niebędę moczyć wypastowanych (3 miesiące temu) butów więc popręg ciach,strzemiona ciach i siedzę w siodle ciach. Między czasie przećwiczyliśmyjazdę od dosiadu bo trzeba było lewitować między wszechobecnymi zaspamibądź kałużami. Gdy wreszcie po 30 tysiącach skrętów, jakiś 200potknięciach byliśmy u celu oboje odetchnęliśmy z zrezygnowaniem.Pokręciliśmy się po padoku jeszcze z 10 minut stępem by przejść dokłusa. Nie powiem, wesoło było . Śnieg co chwila niespodziewanieodjeżdżał odkrywając podziemne jeziorka. Postanowiłam, że się niepoddam i pojeździliśmy jeszcze 10 długich minut kłusem. Niestety końtak rozdeptał "podłoże", że zrobiło się tam jedno wielkie bajoro.Dobra, taka twarda to ja nie jestem. Zakręciłam ogiera w stronę stajni.Ten wesoło postawił uszy i ruszył żwawym stępem. Z maneżem wszystkofajnie tylko śnieg zakleił piasek i nie ma odpływu. Jeszcze tydzień. Cojak co ale ja już nie mogę patrzeć na hale. Zaparkowaliśmy pod stajniąi zsiadłam lądując dupą w kałuży. Zdolna Klaudia tworzy. Wstałam,otrzepałam się i zamieniłam ogłowie kasztana na kantar. Przywiązałam godo pierścienia na ścianie stajni i zabrałam siodło. Potem odwiesiłamochraniacze na miejsce i postanowiliśmy zrobić sobie dzień wolnego.Wyczyściłam mu kopyta i przyniosłam wiadro z ciepłą wodą. Umyłamwszystkie nogi. Wpuściłam go w kantarze do boksu i w między czasie gdygruby jadł siano ja pozamiatałam plac przed stajnią z resztek słomy itych takich, no, jakiegoś błota i to tamto. Wyprowadziłam ogieraponownie i znowu go przywiązałam. Ręcznikiem dosuszyłam prawie suchekopyta i posmarowałam je olejem. Sama siebie pochwaliłam i zabrałam siędo kontrolowania strzałek. Okazało się że prawa tylna jest trochęprzygnita. Zapchałam ją dziegciem i wcisnęłam w to kawałek waty.Approvn podczas zabiegu trochę się rzucał ale zaraz się uspokoił.Wcisnęłam mu marchewkę do pyska i wpuściłam do boksu. Zerknęłam nazegarek. Dochodzi 12:40. Dobra, mogę go nakarmić. Dałam mu owieszaparzany z siemieniem lnianym i zasypany otrębami. Arabek gdy tylkopoczuł zapach mieszanki wyjrzał nad boksem i głośno zarżał. Tak wiem,pięknie pachnie. Pracowicie wyłuskałam całą maziaję do żłobu a wiaderkowyczyściłam sianem. Dokładnie zamknęłam drzwi i poszłam do domu Wink
Post został pochwalony 0 razy |
|
![](http://picsrv.fora.pl/phore/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|