Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Czw 19:11, 24 Maj 2012 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wybrałam się do Deandrei, aby potrenować z moim klaczydłem wstrętnym, dalej zwanym Apokalipsą, Poką lub wredną francą. Tak, doszłam do takiego wniosku, kiedy przybyłam do jej głowy i zostałą uraczona pięknymi zębiskami z wędzidłem pomiędzy. Tak, była już osiodłana, jak zwykle, kiedy pomyślałąm o treningu. I nie pytajcie mnie, jak Błażej to robi, mnie to nie interesuje. Miał mi się nie pokazywać na oczy, robi różne dziwne inne rzeczy, przez które głupieję, no ale... Nie ważne.
Wyprowadziłam klaczkę z boksu na padok. Ta musiała się kręcić, chora by byłą, gdyby tego nie robiła. W każdym razie wsiadłam z doskoku i usadowiłam się wygodnie na niezadowolonym zwierzaku. Zebrałam wodze i ruszyłam stępem. Klacz zbierałam od samego początku wjeżdżając na woltę i robiąc po osiem kółek w jedną i kolejne osiem w drugą stronę. Uznałam, że przyda nam się trochę skupienia i tym samym popracujemy nie co na samej wolcie. Poka uznała to za wielką radochę i zaczęła machać łbem, a co. Kiedy oberwała po bokach mocniejszą łydką zatrzymałą się zdziwiona, po czym wpadła w złośc i hcodziła obrażona opierajac mi sie na wędzidle. Powiem, że ten koń jest niemożliwy. Dodałam jej łydki, aby nacisnąć nią na wędzidło, tym samym przytrzymując rękę, a odpuszczając, gdy poczułąm miękkość w potylicy. Poka zaczaiła, że to jednak nie tak jest i odpuściła, rozluźniając się stanowczo dużo bardziej niż wcześniej. Poklepałam ją, co przyjęła ze złośliwym prychnieciem.
Po rozgrzewce, w której zrobiłyśmy szesnaście kółek, ruszyłam kłusem. Zapomniałam wspomnieć, że aby mi się koń nie znudził przy jednym kółku poczas ośmio kołowej sekwencji robiłąm wokół całego placu. W ten sposób pozbawiałam Pokę jakiegoś odnośnika, gdyż ciągle zmieniałam miejsce, w którym umieszczałam duze koło. Musiała się skupić i mnie słuchać.
W kłusiku szło łądnie, Poka się rozluźniała, zeszła z łepetyną niżej, jak zaczęłam ją prowokowac dodatkowo, to tym bardziej to zrobiła i szła sobie z nosem przy ziemi.
Po dłuższym kłusie zagalopowałam na obie nogi. Apokalipsa kilka razy uznałą, że mnie ma dosc i sobie bryknie, tak z krzyża, żeby nie było, ale nie udało sie jej mnie zrzucić. Dzięki apaczowmu siodłu głęboko siedziałam z tyłkiem i właściwie jakbym na klej była przylepiona. A klaczka się zmęczyłą i dobrze jej tak, za brykanie.
Po galopach znowu przejscie do kłusa i rozluźnienie. Gdy udało mi ise to już osiagnąć, zaczęłam z nią konkretne ćwiczenia. Na wolcie przechodizłąm raz ze stępa do kłusa, raz z kłusa do stępa, raz z kłusa do galopu a czasem z galopu do kłusa. Na dłuższych prostych natomiast zatrzymywałam ją z kłusa i stępa. Apokalipsa wykonywała zadania posłusznie, chociaż zostawała czasem z nogami w tyle – nie do końca podstawiony zadek. Dlatego też z pełną mocą wypychałam ją na wędzidło łydkami, ażeby mi się podstawiła i zatrzymała chociaż raz porządnie na czterech, a nie, takie bajerowanie. Dlatego też pilnowałam jej ostro, napuchałam, przytrzymywałam, az się udało, i ze stępa i kłusa. Poklepałam ją i spróbowałam czegoś konkretniejszego na wolcie, mianowicie zagalopowania ze stępa. Poka zastanawiała się po co ją tak mocno zbieram i podstawiam, jednak zrozumiała, kiedy otrzymała energiczny sygnał od łydki. Skoczyłą do przodu zamiatając ziemię kopytami. Trzymałam ją dośc mocno, więc momentalnie zwolniłą galop i szła ładnie, chociaż spięta. Rozluźniałam uścisk nadgarstków i pozwoliłam na rozluźnienie. Delikatnie zwolniłam do kłusa i poklepałam klacz. To samo ćwiczenie wykonałyśmy na drugą stronę. Tutaj już od razu zajarzyła o co chodzi, więc tylk osygnał i ruszenie do przodu. Poka chciała ruszyć gwałtownie, pradopodobnie z zamiarem brykania i dzikowania, jednak ja ją wstrzymałam lekko i dałam do zrozumienia, że wiem, co kombinuje. Uspokoiła się i zagalopowała. Poklepałam ją i na luzie dałam zrobic pełne koło galopu po padoku.
Przeszłyśmy do kłusa i na zupełnym luzie ją rozkłusowałam. Poklepałam ja po raz kolejny, po czym przeszłam do stępa. W takim rozluźnieniu poczłapałyśmy sobie do stajni.
W stajni zdjęłam z niej sprzęt, który zaniosłąm do siodlarni. Konia odstawiłam do boksu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|