Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cochise Pensjonariusz
|
Wysłany:
Sob 16:08, 21 Sty 2012 |
|
|
Dołączył: 12 Mar 2011
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Od dłuższego czasu planowałam wziąć się za zajeżdżanie War, ale jakoś mi nie szło i ciągle wypadało mi coś innego do zrobienia. To skoki z Gracją, to maneż z Karatem, a potem jeszcze trzeba było zabrać Secretariata na tor. Postanowiłam, że teraz to już napewno potrenuję ze srokatką. Spakowałam plecak, wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu. Od razu skierowałam się w stronę WSR Deandrei. Nie było żadnych korków, dlatego dotarłam tam w bardzo krótkim czasie. Zaparkowałam samochód, zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam do stajni. Kiedy szłam do mojej srokatej, głaskałam konie, które wyglądały ponad drzwiami swoich boksów. Wreszcie dotarłam do celu. War piła wodę, ale kiedy tylko mnie zauważyła, podniosła łeb i zarżała cicho, po czym podeszła bliżej. Pogłaskałam ją i poklepałam po szyi. Gdy przestałam, klacz szturchnęła mnie lekko pyskiem domagając się więcej pieszczot. Otworzyłam drzwi jej boksu i weszłam do środka. Przytuliłam się do jej srokatej szyi. Odsunęłam się kawałek i przez chwilę masowałam jej szyję terapią T-Touch. Szybko jednak skończyłam i udałam się do siodlarni. Zabrałam jej zestaw toaletowy, siodło, lonżę oraz ogłowie bezwędzidłowe. Siodło i lonżę zaniosłam na maneż, gdzie akurat trenowała Tiar i przypilnowała mi je przez chwilę.Gdy wróciłam, przypięłam klaczce uwiąz do kantara i wyprowadziłam ją z boksu. Przywiązałam ją i zajęłam się czyszczeniem. Wzięłam zgrzebło igiełkowe i dokładnie porozczesywałam wszystkie sklejki itp. Później wzięłam szczotkę i wyszczotkowałam całą sierść kobyłki. Z czesaniem grzywy i ogona poszło mi bardzo szybko. Zostały jeszcze kopyta. War ładnie podawała mi przednie nogi, ale z tylnimi było trochę gorzej. Musiałam przez chwilę ją prosić, aż wreszcie podniosła nogę. Gdy moje słoneczko było już całe czyściutkie, pocałowałam ją w chrapy i chwyciłam ogłowie. Szybko zdjęłam kantar, a jego miejsce zajęło ogłowie. Na razie postanowiłam, że spróbujemy na bezwędzidłówce, a jak nie będzie nam szło to przyzwyczaję kobyłkę do wędzidła.
Chwyciłam wodze i wyprowadziłam War z budynku. Szybkim krokiem udałyśmy się na maneż, gdzie czekało na nas siodło. Gdy weszłyśmy na plac, od razu skierowałyśmy się w jego stronę. Pozwoliłam klaczy dokładnie je obwąchać i obejrzeć. Kiedy skończyła, wzięłam je i delikatnie położyłam na grzbiecie srokatej. War wzdrygnęła się i cofnęła o kilka kroków. Pomasowałam ją trochę i szybko była znów spokojna. Poklepałam ją po szyi i chwyciłam wodze. Przeszłyśmy stępem cztery okrążenia żeby klacz oswoiła się z ciężarem na swoim grzbiecie. Szła chętnie, bez problemu, jakby w ogóle nie miała nic na grzbiecie. W tym czasie Ti ulotniła się z placu. Po przejściu tychże okrążeń, zatrzymałam ją i pochwaliłam. Czas zapiąć popręg. Podeszłam do siodła i spróbowałam zapiąć popręg. Gdy tylko próbowałam trochę mocniej podciągnąć popręg, War skuliła uszy, a potem odskoczyła w bok i pogalopowała przed siebie. Strzelała baranki próbując zrzucić siodło. Jednak udało mi się wcześniej trochę je zapiąć co zdecydowanie utrudniało sprawę. Szalała po całym maneżu. Po jakimś czasie wreszcie dała sobie spokój i powoli podeszła w moją stronę. Złapałam wodze i pogłaskałam ją po szyi. Spróbowałam podpiąć popręg trochę mocniej. Skuliła uszy i próbowała skubnąć mnie zębami. Udało mi się jednak prawie całkiem zapiąć. Pochwaliłam ją i wyciągnęłam z kieszeni kawałek marchewki. Od razu go zjadła i domagała się więcej. Chwyciłam wodze i poprowadziłam ją wzdłuż ogrodzenia. Pospacerowałyśmy sobie przez chwilę, a potem poszłyśmy po lonżę. Przypięłam ją klaczy i poszłyśmy na środek placu. Odsunęłam się od klaczy i cmoknęłam. Natychmiast ruszyła stępem. Szła raźnym krokiem, ale ze skulonymi uszami, chąc okazać swoje niezadowolenie z noszenia siodła. Po kilkunastu minutach stępa, cmoknęłam i War ruszyła kłusem. Po kilku rundkach, skierowała wewnętrzne ucho w moją stronę. Uśmiechnęłam się i cierpliwie czekałam na dalsze znaki. Pozwoliłam jej biec własnym tempem. Po jakimś czasie, powoli schyliła się i teraz prawie dotykała nosem ziemi. Nie reagowałam i czekałam na ostatni sygnał. Tym razem nie spieszyło jej się. Trochę sobie poczekałam, aż zaczęła ruszać pyskiem, tak jakby coś przeżuwała. Uśmiechnęłam się do niej, poluźniłam lonżę i odwróciłam do niej plecami. Srokata zatrzymała się od razu, a zaraz potem do moich uszu dobiegł dźwięk jej kroków. Po chwili poczułam na szyi jej oddech. Odwróciłam się powoli i przytuliłam do niej. Postępowałam z nią jeszcze przez chwilę. Zatrzymałam ją, poluźniłam jej popręg i udałyśmy się do stajni.
Weszłyśmy do środka. Szybko zmieniłam jej ogłowie na kantar, a potem zdjęłam siodło. Gdy nie miała już nic na grzbiecie, War zarżała zadowolona. Pogłaskałam ją po szyi i zajęłam się czyszczeniem jej. Uwinęłam się z tym bardzo szybko. Dałam jej kilka smakołyków i odstawiłam do boksu. Odniosłam wszystkie rzeczy do siodlarni i wróciłam jeszcze na chwilę żeby się pożegnać. Pocałowałam ją w chrapy i wyszłam z budynku.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|