Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
31.12.2011 - 3 dni ze skokami by Chocky

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Cinnamon Delight [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bee.
Pensjonariusz
PostWysłany: Pon 18:07, 06 Sie 2012 Powrót do góry


Dołączył: 03 Sty 2012

Posty: 58
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Witkowo - Wielkopolska

Niedziela (28.02.2010r.): Niedziela przebiegła znowu skokowo. Ustawiłyśmy sobie parkur, taką małą L-eczkę głównie na poprawę czasu przejazdu. Martin mierzył nam czas. Muszę powiedzieć że gniada spisała się dość dobrze, zmieściłyśmy się w normie. Jednak niektóre najazdy były zbyt chaotyczne i mało precyzyjne. Musimy więc poćwiczyć synchronizację czasu ze stylem najazdy.

Poniedziałek (01.03.2010r) : Marzec również zapoczątkowałyśmy skokami. Cinnamon ma ostatnio bardzo dobrą formę i ogromną chęć do pracy. Ustawiłam więc parkur L-L1 tym razem na poprawę stylu skoku i najazdu. Wyglądał mniej więcej tak:
1.Koperta 100 cm
2.Stacjonata 100 cm
3.Doublebarre – 105 cm i 100cm
4.Triplebarre – 100 cm, 105 cm, 100 cm
5.Oxer – 100 cm
6.Szereg – 105 cm, 105cm i 100 cm.

Przed skokami zrobiłyśmy serię ćwiczeń rozciągających i rozluźniających: wolty, półwolty, ósemki, serpentyny i slalomy, było dużo kłusa wyciągniętego i pracy na drągach. Cinnamon świetnie się spisywała, podnosiła ochoczo nogi, wykręcała bardzo ładne koła i była posłuszna. Po kilku kołach galopu przeszłyśmy do skoków. Objechałam parkur dwa razy żeby pokazać jej przeszkody była spokojna i zaciekawiona. Wjechałam na ścianę, ścisnęłam ją lekko łydkami i zagalopowałyśmy, najazd na pierwszą przeszkodę. Ładny, spokojny skok. Następna – stacjonata, ładnie i poprawnie. Poklepałam ją a przed nami doublebarre, zebrałam trochę wodzę, wzmocniłam łydkę. Klacz wybiła się mocno i wysoko. Widząc triplebarre przyspieszyła. Nie zdążyłam wyhamować jej przed przeszkodą i niestety skok odbył się wraz z rzutką. Powtórzyliśmy ten przejazd. Zrobiłam woltę i ponownie najechałam na doubla, po skoku zwolniłam ją nieco i dopiero naprowadziłam na następną przeszkodę. Cinna ładnie, równiutko najechała, bez zbędnych cyrków. Pochwaliłam ją a ta parsknęła. Następnie oxer 100cm – tutaj bezproblemowo, ładny najazd i wybicie. Ostatnią przeszkodą był szereg. Pilnowałam ją aby znowu nie wyrywała jednak klacz nie pędziła już do przodu, lekkie wstrzymanie na wodzach dało jej do zrozumienia że trzeba się powstrzymać. Cinnamon wybiła się lekko, zwinnie pokonała każdą przeszkodę i wylądowała miękko. Byłam z niej zadowolona, poklepałam ją i dałam swobodnie pogalopować tak jak lubi. Trening zaliczał się do udanych.

Wtorek (02.03.2010r.) : Schodząc po schodach czułam woń świeżo parzonej kawy i słodkich croissantów, weszłam do kuchni lekko rozkojarzona i nie można było powiedzieć że wyspana.
Goldii ! - rzuciła się na mnie Bella przełykając kęs rogala.
O boże ! Co ty tu robisz !? -Obudziłam się nagle. Cedziłam słowa bo ciężko mi się mówiło będąc w tak mocnym uścisku
Przytulałyśmy się jak głupie zataczając się a w końcu wylądowałyśmy na lodówce która z piskiem się przesunęła.
...wariatki – mruknął Martin z lekkim uśmiechem kręcąc głową
No, no , no jesteem! Wróciłam i już się stąd nie ruszam. - powiedziała rozgorączkowana Bell.
Żałuję że was wtedy zostawiłam ale.. ale teraz już będę cały czas. Mam Ci tyle do powiedzenia ! - dodała ściskając mnie jeszcze raz. Przytuliłam ją i obie usiadłyśmy do stołu przy którym siedziała Lisa, Suey i Olivier. Debatowałam z Bellą jakbyśmy się nie widziały pół życia, opowiadała mi o swojej podróży, o rodzicach, o tym czego się tam nauczyła itd., opowieścią nie było końca.
Martin postawił przede mną kubek gorącej kawy, podziękowałam mu i sięgnęłam po cukier wciąż rozmawiając. Potem do rozmowy dołączyła się reszta i tak spędziliśmy poranek gadając do 9.
-Hmm.. czy dzisiaj przypadkiem nie przypada Twój ambitny plan na trening na czas? - spytał Martin
-Eee... dzisiaj jest wtorek? O kurde ! Fakt. - krzyknęłam i natychmiast wstałam od stołu. Narzuciłam na siebie kurtkę i przechyliłam kubek kończąc kawę. Wszystko miało zabójcze tempo. Spojrzałam na zegarek : 9.15 ! Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę z wyjątkowym spokojem.
-No co? Na co wy czekacie. Biegusiem do stajni – wyszczerzyłam się wsuwając but.
Pomruczeli coś pod nosem, posprzątali ze stołu i ruszyliśmy do stajni.
Po 20 minutach miałam gotowego konia wyczyszczonego od stóp do głów i osiodłanego. Chwyciłam wodze i poszliśmy na halę. Parkur był ustawiony na L-P
-Koperta 100 cm
- Oxer 105 cm
- Stacjonata 115 cm
- triplebarre 100 cm 105 cm, 115 cm
- Krzyżak 100 cm
- Szereg – 100 cm, 115 cm, 105 cm
- doublebbare 110 cm , 105cm
- Oxer 100 cm

Po 40 minutowej rozgrzewce przeszliśmy do skoków. Na hali została Bella i Suey. Bell koniecznie chciała zobaczyć naszą ''perełkę''. Zebrałam ją, dodałam łydek. Suu włączyła stoper. Ruszyłyśmy.
Przed nami pierwsza przeszkoda. Energiczny i szybki najazd jednak ładny skok. Dobrze zaczęła. Następna. Wstrzymałam trochę klacz na wszelki wypadek i najechałam na oxer. Bardzo dobrze, miękko i elastycznie. Pierwsze sekundy już upłynęły. Następna to stacjonata 115cm. Z wysokością nie mamy problemu więc byłam spokojna. Ładnie. Dodałam łydek i zwiększyłam impuls, klacz parsknęła i zaangażowała bardziej zad. Teraz najazd z zakrętu na ogromny triplebarre. Dziewczyny z przejęciem wpatrywały się w stoper milcząc, panowała taka przenikliwa cisza. Obawiałam się gdyż miałyśmy dość zawrotne tempo, nie mogłam już nic zrobić bo byłam zbyt blisko. Zdałam się więc na Cinnę, zaufałam jej i.. oddałam wodzę, półsiad i ku mojemu zdziwieniu to był naprawdę ładny skok. Ogromny triple za nami. Byłam z niej dumna, wybiła się tak jak powinna, ładnie baskilowa. Ok. Następna to krzyżak z którymi nie mamy problemu. Poprawny skok. Klacz galopowała żwawo, była bardzo podekscytowana jednak skupiona. Teraz szereg na skok wyskok. Wszystkie wstrzymałyśmy oddech.
Cholera ! Za szybko.. błagam Cię Mała, nie spieprzmy tego – biłam się z myślami i miałam ochotę zamknąć oczy.
Zbliżała się nieszczęsna setka.. Łydka, półsiad, wodze... czysto ! Następny to samo.. ta klacz jest niesamowita! I ostatni element szeregu który znajdował się tuż przed zakrętem.. Postanowiłam nic z tym nie robić. Zaufałam jej po raz kolejny i po raz kolejny się nie zawiodłam. Cinnamon wybiła się wspaniale, dobrze wiedziała że za przeszkodą jest tylko ściana i trzeba skoczyć z ukosa. Wybiła się nienagannie, pięknie złożyła i leciutko wylądowała. Najgorszy element za nami.. odetchnęłam z ulgą i pochwaliłam ją głośno.
-Macie świetny czas- krzyknęła Su z uznaniem.
Teraz już tylko doublebarre i okser. Cinnamon unosiła się galopem jak baletnica, była taka leciutka i zwrotna, zachowywała impuls a poruszała się bardzo energicznie. Doublebbare pokonała w wielkim stylu. Idealnie wymierzona odległość. Zakręt i po zakręcie okser. Ostatnie 100 cm skoczyła jakby było to 120.. była taka skupiona a ja czułam jakieś niezwykłe połączenie między nami, coś co daje tą wielką siłę i ogromnie podbudowuje. Przepiękny lot, skok na 6. To było coś niesamowitego,jak tak mały konik potrafi pokazać wielką klasę. Byłam z niej tak dumna że miałam ochotę się rozpłakać ze szczęścia, chociaż to tylko dobrze przejechany parkur.. Jednak chyba najbardziej liczyło się to, że zrobiłyśmy to wspólnie, ufając sobie bezgranicznie. Dałam jej wolną rękę, pozwoliłam zrobić to co uważam za słuszne i nie żałuję. Su zatrzymała czas. Byłyśmy dużo przed normą. Nie bardzo wiedziałam co się dzieje tak bardzo byłam zaskoczona,ale galopując beztrosko na jej grzbiecie docierało do mnie jak wielki skarb posiadam. Zrobiłyśmy kilka ''zwycięskich'' kółek i przeszłyśmy do kłusa i stępa. Poluźniłam jej popręg i po 20 minutach stępa i rozmowy z dziewczynami zeszłam i poszłyśmy do stajni.
Chłopcy ścielili właśnie Denwerowi i śmiali się z opowiadań Oliviera.
Weszłam rozpromieniona do stajni z gniadą kuleczką u boku. Przepełniało mnie szczęście.
-A ty co taka szczęśliwa? - zapytał ciekawy Oli
-To był najpiękniejszy przejazd kuca jaki widziałam! - wykrzyczała zachwycona Bella a Suey pokiwała głową z uśmiechem.
Uśmiechnęłam się szeroko. Martin i Olivier przesunęli się żebym mogła przejść. Rozsiodłałam ją i poszłam spłukać jej nóżki, sprawdziłam kopyta, zrobiłam jej masaż, a potem poszłyśmy do solarium. Po skończonych zabiegach wpuściłam ją do boksu, ucałowałam i wsypałam do żłobu jabłka i miętowe cukierki które uwielbia. Jutro Cinnamon ma wolne – pomyślałam z dumą , popatrzyłam na nią chwilę i wróciłam do znajomych.

"Dobry trener słyszy, gdy koń do niego mówi. Wielki trener słyszy nawet jego szept"


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Cinnamon Delight [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare