Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bee. Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 18:06, 06 Sie 2012 |
|
|
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 58 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Witkowo - Wielkopolska
|
Konie były do południa na dworze. Była piękna słoneczna pogoda więc nie mogłam odebrać im tej przyjemności. Dlatego też treningi odbywały się po południu. Cinnamon Delight jest u nas już kilka dni, świetnie się zadomowiła i czuje się doskonale, postanowiłam więc wziąć ją na trening.
W czasie gdy konie hasały po padoku, ja poszłam przygotować sprzęt i halę. Wzięłam więc z siodlarni potrzebne rzeczy, zostawiłam je przed boksem Cinnamon po czym udałam się na halę. Zostało tam kilka przeszkód po poprzednim treningu więc przebudowałam je i ustawiłam w odpowiednich odległościach. Parkur wyglądał mniej więcej tak:
1.stacjonata 60 cm
2.oxer 70cm i 80cm
3.koperta 60cm
4.stacjonata 90cm
5.doublebarre 80cm i 90cm
I dodatkowo jeszcze jedna mała koperta na rozgrzewkę. Dzisiaj bez szeregów, taki lekki trening.
Kiedy wszystko było gotowe poszłam na padok żeby zabrać konie do stajni. Nie chętnie do niej wracały, Denwer uganiał się za Goldenem który łakomie wbijał wzrok w ziemię pokrytą piaskiem, błotem i resztkami śniegu. On i mała Cinna mieli miny jakby pytali: A gdzie jest trawka? Sad
Kiedy wszyscy byli w stajni poszłam z uwiązem po Małą, podpięłam go i wyprowadziłam klacz na zewnątrz boksu. Stanęła grzecznie i była ciekawa co się wydarzy. Wzięłam szczotki, dałam jej obwąchać a kiedy je zaakceptowała zaczęłam czyszczenie. Była nieźle umorusana od zimowego błota. Dokładnie oczyściłam grzbiet, brzuch i nogi, następnie kopyta, grzywa i ogon. Pogłaskałam ją i przeszłam na drugą stronę. Przez cały czas grzecznie się zachowywała,tylko co jakiś czas obracała się aby zobaczyć czym tam ją tak skrobię po sierści. Po skończonym czyszczeniu zaczęłam siodłanie, najpierw czaprak, siodło i popręg, potem ogłowie. Włożyłam jej delikatnie wędzidło i zapięłam paski, gdy wszystko leżało dobrze założyłam jej ochraniacze. Twarzowy pistacjowy komplet wyglądał ślicznie. Wzięłam kask i poszliśmy na halę.
Uregulowałam strzemiona i podciągnęłam popręg, wsiadłam. Poprawiłam jeszcze strzemiona po czym dałam klaczy sygnał aby ruszyła. Cinna spokojnie ruszyła stępem od razu ganaszując się, jechaliśmy na dość luźnych wodzach. Po kilku okrążeniach spokojnego stępa zaczęłam ja trochę zbierać,dodałam łydki, zrobiłam dużą woltę w narożniku i wjechałam z powrotem na ścianę. Dodałam lekko łydki żeby ją ożywić. Klaczka ochoczo stępowała, miała zaokrągloną szyję i pięknie pracowała wędzidłem. Przyjęłam sobie że dla większej rozgrzewki będziemy w punkcie A,B,C i D robić wolty o średnicy 10 m. Tak też się stało, w każdym z tych punktów ja i Gniada wykonałyśmy dokładnie koła utrzymując tępo żwawego stępa. Byłam zadowolona z tego, w jaki sposób wykręca koła. Była dokładna, jej szyja zaokrąglona i zgięta. Poklepałam ją po jednej serii i zmieniłam kierunek przez połowę, w drugą stronę to samo. Wyszło świetnie. Pochwaliłam konia i znowu zmieniłam kierunek. Przyłożyłam lekko łydkę skracając nieco klacz. Po chwili zakłusowałam. Cinnamon uniosła się lekkim, sprężystym kłusem. Miałam wrażenie jakbym unosiła się i opadała na jakąś mięciutką gumową poduszkę, wodze również nie były napięte, pracowałam więc głównie łydkami a klacz tak świetnie się spisywała. Po kilku okrążeniach w kłusie znowu koła w A,B,C i D, wyjeżdżając i kończąc koło w C zrobiłam zmianę kierunku po krótkiej ścianie. Również tutaj miała pięknie zaokrągloną szyję i ładnie wyjeżdżała koła. Po tej serii przejechałam jeszcze kilka okrążeń w kłusie ćwiczebnym a następnie najechałam na cavaletti. Przez pierwszym dragiem dodałam jej łydkę, oddałam wodze i półsiad. Cinn slicznie pokonała drągi, wysoko unosiła nogi i ładnie miękko przechodziła. Zmieniłam więc kierunek i przejechałam jeszcze raz w drugą stronę. Tutaj również bardzo ładnie. Byłam zdziwiona że bez zbędnego impulsu tak pięknie unosi kopytka i stawia je równo, bez potknięć i zahaczeń. Poklepałam ją i przeszłam na chwilę do stępa. Po kilku minutach, w narożniku dałam sygnał do zagalopowania. Cinnamon zagalopowała ze stępa. Unosiła się lekko jak baletnica a jej ruchy były płynne, miękkie i niezmiernie widowiskowe. Galopowałyśmy spokojnym tempem, nie spiesząc się nigdzie i nie martwiąc się o nic.. na grzbiecie tej klaczy i podczas jej galopu – świat mógłby nie istnieć. Po kilku okrążeniach powróciłam do realiów. Zrobiłam dwie wolty na krótkich ścianach, zebrałam ją nieco i nakierowałam na przeszkodę taką o, dla rozgrzewki. Była to koperta gdzieś ok.60 cm. Klacz ładnie się wybiła, mięciutko, skoczyła z niewielkim zapasem i spokojnie wylądowała. Poklepałam ją i skoczyłam to samo w drugą stronę. Przeszłam na chwilę do kłusa, zmieniłam kierunek i ponownie zagalopowałam. Zaczęłyśmy skakać parkur.
Pierwsza przeszkoda – ładne wybicie, następnie oxerek, tutaj również poprawnie. Klacz była bardzo skoncentrowana i skupiona, dokładnie odmierzała odległości i skakała z zapasem. Kolejną przeszkodą była koperta i stacjonata. Dodałam trochę łydkę i zwiększyłam impuls Cinna pięknie baskilowała, leciała lekko i miękko lądowała. Przed nami ostatnia przeszkoda. Cinna idealnie wymierzyła odległość, wybiła się mocno i przeleciała jak piórko. Po lądowaniu z radością pogalopowała po hali. Poklepałam ją, poluźniłam jej wodze i dałam swobodnie galopować. Widziałam że była szczęśliwa i czuła się wolna. Po kilku kołach przejście do kłusa i do stępa. Poluźniłam jej poprę i stępowałam swobodnie na luźnych wodzach. Po tym treningu czułam niezwykłą więź z tą klaczą, jakąś taką.. niezwykłą. Nasunęłam na nią derkę która wisiała na jednym ze stojaków i stępowałam tak jeszcze jakąś chwilę. Kiedy trochę wyschłyśmy zeszłam i poszłyśmy do stajni. Tam ją rozsiodłałam, posmarowałam nóżki żelem chłodzącym, sprawdziłam kopytka i odstawiłam małą do boksu. Kiedy uporządkowałam sprzęt wróciłam do niej i usiadłam na słomie. Cinna zbliżyła się do mnie, spojrzała swymi ufnymi ciemnymi oczkami i opuszczając powoli głowę położyła chrapy na mojej dłoni. Serce mocniej mi zabiło, siedziałam chwilę w bezruchu. Trąciła mnie pyskiem, powąchała moją rękę i parsknęła. Przesunęłam powoli dłoń po jej żuchwie i części pyska, pogładziłam ja między oczami. Cinnamon zwiesiła głowę, była odprężona i zrelaksowana. Głaskałam ją po odmianie między oczkami i czułam, że to początek nowej drogi w naszej stajni.. wspólny początek.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|