Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bee. Pensjonariusz
|
Wysłany:
Wto 16:51, 29 Sty 2013 |
|
|
Dołączył: 03 Sty 2012
Posty: 58 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Witkowo - Wielkopolska
|
Dzisiejszy dzień miał być dla nas bardzo pracowity. Chciałam popracować z izabelką nad naszym ujeżdżeniem. Zadowolona weszłam do stajni i na początek skierowałam się po sprzęt. Z siodlarni wyszłam nim obłożona, szybko wszystko powiesiłam na swoim miejscu, położyłam skrzynki ze szczotkami i podeszłam do boksu. Klacz stuliła uszy.
- Hejoo, to przecież ja. - powiedziałam spokojnie wyciągając przed siebie dłoń z miętówką. Statue od razu pożarła cukierka, a potem zaczęła wciskać chrapy do moich kieszeni, w poszukiwaniu większej iloci łakoci. Podstępem założyłam jej kantar z przypiętym uwiązem i poklepałam ją po szyi. Przejechałam ręką pod ganasz i zaczęłam łaskotać ją paznokciami. Klacz wyciągnęła szyję i wygięła wargę w górę.. Chwilę potem wyprowadziłam ją z boksu i powoli wyjęłam szczotki. Szybko i energicznie wyczyściłam całą sierść, wyczesałam grzywę i uporałam się z kopytami. Klacz powoli zaczynała się wiercić i kręcić. Zdesperowana weszłam do boksu i wzięłam z niego siatke z sianem, którą przeczepiłam izabelce przed nos. Wracając do pracy nuciłam sobie coś pod nosem. Osiodłałam ją bez problemu, założyłam jej ogłowie, a na koniec na nogach pojawiły się owijki. Odpięłam kantar z szyi i wyprowadziłam ją w stronę hali. Otworzyłam drzwi, wprowadziłam lekko znudzoną klacz i zamknęłam je za nami. Oświeciłam lampy, bo było już dość ciemno. Wsiadłam na wysoką klacz i dałam jej luźną wodzę pozwalając jej na rozluźnienie. Zmieniałam kierunki dosiadem, pozwalałam klaczy jeździć wolty, ósemki i inne gimnastyczne ćwiczenia. Powoli zaczęłam zbierać wodze. Wyjechałam na duże koło i chciałam wykonać ćwiczenie: zatrzymanie na A i C, wydłużenie wykroku od M do F, wydłużenie ram, od K zmiana kierunku przez przekątną do B, B i M skrócenie wykroku, zmiana kierunku w H i tak kilka razy. Klacz powoli rozluźniała się coraz bardziej, dobrze radziła sobie z tym zadaniem, świetnie wydłużała ramy. Skracanie szło nam już troszkę gorzej, kiedy już wyciągnęła krok miała problemy z tak szybkim i gwałtownym skróceniem go. Po kilku powtórkach udało nam się skracać krok od razu, bez dodatkowego dystansu.
Czując chęć do współpracy wypchnęłam klacz do kłusa. Statue ochoczo wyrwała do przodu rwącym kłusem, a następnie trochę ochłonęła i zwolniła do wolniejszego tępa. Zaczęłam nakłaniać klacz do robienia wężyków, ósemek, wolt. Chciałam żeby klacz powyginała się porządnie. Wyjechałam znów na koło, powracając do zmian wykroku. Na długich ścianach klacz miała maksymalnie wyciągać krok, a na krótkich maksymalnie skrócić. Byłam ciekawa efektu. Klacz na początku lekko się pogubiła, rozkojarzyła się, dlatego dałam jej jedno kółko wolne i znów powróciłam do ćwiczenia. Klacz z kolejnymi próbami coraz lepiej rozumiała i wykonywała ćwiczenie. Po kilu razach przerywałam je, żeby izabelka nie zapamiętała go na długo.
Po dobrze wykonanym ćwiczeniu wypchnęłam klacz do galopu. O dziwo Statue była bardzo spokojna w galopie i nie wyrwała przed siebie. Strzeliła jednak parę baranków, ale pod wpływem mojego stanowczego polecenia, szatan z niej uleciał i znów była, spokojnym, współpracującym konikiem. Zrobiłam kilka kółek w każdą stronę, ósemki, wolty. Klacz znów trochę się rozluźniła.
Po dobrej rozgrzewce zwolniłam ją do stępa i dałam jej przez jedno koło zupełnie luźne wodze. Potem zaczęłam skracać ją i dawać półparady, dając jej znak o zbliżającej się pracy, wymagającej skupienia. Obmyślałam tym samym jak ją teraz poprowadzić. Po dość długim stępie koń był idealnie skrócony, więc ruszyłam do kłusa. Wjadę roboczym w A! - pomyślałam i dokładnie wyjechałam narożnik i wjechałam na linię środkową nie tracąc poprzedniego impulsu. Następnie chciałam zrobić zatrzymanie w X, więc powoli zbliżając się do tego miejsca dałam klaczy półparady. Jeden impuls i klacz stoi. Idealnie równie ustawione nogi, ryjek mi się ucieszył. Ruszyłam kłusem roboczym i w C wykręciłam w prawo. Kiedy skręciłyśmy postanowiłam w M, X i F zrobić serpentynę o jednym łuku. Dokładnie i w pełnym skupieniu wjechałam łuk, żeby w M idealnie wykręcić w prawo, w kierunku środka ujeżdżalni. Lekką ją wstrzymałam i w X skręciłam w lewo, zakończyłam dość ciasnym łukiem na F. Wtedy zrobiłam zagalopowanie, które trwało do A. Kiedy dojechałyśmy do E, zrobiłam koło o średnicy 10 m. Następnie w H ruszyłam galopem roboczym na co klacz zareagowała z zadowoleniem, kłus już jej się trochę znudził. W B znów zrobiłam koło o średnicy 10 m. Potem powoli zaczęłam oddawać klaczy wodze tak, że stopniowo obniżała ona szyję. Przed B znów nabrałam wodze i ruszyłam kłusem przed siebie. Kiedy dojechałam do A, przeszłam do stępa pośredniego, następnie wjechałam na środkową linię i zatrzymałam klacz na środku czworoboku. Poklepałam ją po szyi i dałam jej luźną wodzę. Byłam bardzo zadowolona z dzisiejszej pracy. Dałam jej kilka kółek stępa do ochłonięcia. Potem zeszłam z niej i przetarłam ręką jej mokrą sierść. Porządnie się zgrzała. Wyprowadziłam ją pośpiesznie do stajni, tam rozsiodłałam i porządnie roztarłam świeżym sianem. Nałożyłam jej derkę i poklepałam ją po szyi dając jej kilka marchewek. Powiedziałam jej ciepłe słówka, pożegnałam się i poszłam zanieść sprzęt do siodlarni. Odwiedziłam jeszcze Kubę i poszłam do domu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|