Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lama Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 18:22, 23 Mar 2014 |
|
|
Dołączył: 03 Maj 2013
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Po tej jakże długiej przerwie od pracy, spowodowanej szaleństwami mego rudzielca, postanowiłam, że zaczniemy treningi od czegoś w miarę spokojnego. Pierwszy na myśl przyszedł mi trening pokazowy. Uważałam Kenshina za ósmy cud świata, jednak nie zawsze na pokazach potrafił on odpowiednio zaprezentować swoje walory. Z samego rana odwiedziłam sklep jeździecki w celu zakupu odpowiedniej prezenterki. Zaraz potem pojechałam do Deandrei. Przywitałam się w wesoło wyglądającym ponad drzwiami boksu Rudym i powędrowałam do siodlarni. Wróciłam z zestawem do pielęgnacji w ręku. Wyprowadziłam kasztana z boksu i przywiązałam go. Pomiziałam go przez chwilę, pomasowałam wcześniej kontuzjowaną nogę i zabrałam się do roboty. Na początek za pomocą zgrzebła usunęłam sklejki i inne takie. Następnie dokładnie wyszczotkowałam jego sierść. Później wyczesałam grzywę oraz ogon. A na końcu dokładnie wyczyściłam kopyta ogiera. Kiedy był już cały czyściutki, zmieniłam jego kantar na prezenterkę i wyprowadziłam go na zewnątrz. Swoje kroki skierowaliśmy w stronę maneżu.
Na szczęście był pusty, więc nikt nie będzie nam przeszkadzał. Na początek pozwoliłam ogierowi oswoić się z dawno nie widzianym miejscem. Kiedy był już cały zrelaksowany, podeszłam do niego i podpięłam mu uwiąz. Zaczęliśmy od aktywnego stępa. Starałam się prowadzić go tak, aby wyglądał jak najkorzystniej. Ogier, najwidoczniej wyczuwając moje nastawienie, szedł dumnym, pewnym krokiem. Co jakiś czas robiliśmy zatrzymania do stójki, aby ponownie ruszyć stępem. Zauważyłam, że to właśnie za te stójki ogier nie otrzymuje zbyt wysokich wyników na wystawach. Czas to zmienić. Zatrzymałam ogiera i wypowiedziałam słownie komendę "stój". Następnie zabrałam się za ustawianie go. Poprawiłam nogi, a także zachęciłam go do zadarcia głowy. Kiedy poza była idealna, nagrodziłam go marchewką. Następnie ruszyliśmy kawałek stępem, aby ponownie się zatrzymać. Znów wypowiedziałam komendę, po czym zaczęłam poprawiać jego ustawienie, a gdy efekt był zadowalający, nagrodziłam go marchewką. Ponawialiśmy ów procedurę kilkukrotnie. Rudy bardzo szybko załapał o co chodzi. Przybierał odpowiednią pozę po usłyszeniu komendy. Cóż, marchewki to jest najlepszy sposób na nauczenie go czegokolwiek. Postanowiłam, że czas nieco przyspieszyć tempa. Ze stójki ruszyliśmy kłusem. Na początek nieco leniwym, ale bardzo szybko zachęciłam ogiera do żywszego chodu. Po jakimś czasie zaczął iść pewniej. Zadarł głowę i podniósł wysoko ogon. Po paru minutach znów wydałam komendę do stójki. Ogier wyraźnie zrozumiał i zapamiętał ją. Efekt był naprawdę oszałamiający. Poklepałam go po szyi i ruszyliśmy aktywnym stępem. Rudy coraz pewniej czuł się jako koń pokazowy. Aż przyjemnie było patrzeć jak z nieśmiałego brzydkiego kaczątka zmienia się w pięknego łabędzia. Zastosowaliśmy system stęp-stójka-stęp-stójka-kłus-stójka-stęp-kłus-stójka. Ponawialiśmy całe ćwiczenie kilkukrotnie. Co jakiś czas robiłam ogierowi krótką przerwę. Kroki rudego stawały się coraz bardziej elastyczne, poruszał się z coraz większym wdziękiem. Dałam mu marchewkę i na chwilę puściłam wolno. Brykał po całym maneżu, a kiedy już się wyszalał, podszedł do mnie i trącił nosem domagając się pieszczot. Ponownie podpięłam mu uwiąz i ruszyliśmy aktywnym stępem. Tym razem ćwiczyliśmy takie same przejścia, aczkolwiek w szybszym tempie. Przy stójce musiałam go jeszcze raz poprawić, aczkolwiek widać było, że utrwalił sobie jak mniej więcej ma się ustawić. Coraz lepiej sobie radził. Biegaliśmy po całym maneżu, ciągle zmieniając tempo. Na koniec spróbowaliśmy jeszcze zagalopowań. O nie akurat nie musiałam się martwić, gdyż Kenshin sam z siebie wspaniale galopował, nie trzeba go było poprawiać. Skoro już przeszliśmy do tego etapu, tym razem do poprzedniego ćwiczenia wplotłam kilka przejść do i z galopu. Rudy był coraz zwinniejszy i żwawszy, a jednocześnie prezentował się naprawdę elegancko. Stójki robił już perfekcyjnie, nie musiałam go wcale poprawiać. Dodatkowo podczas każdego chodu ślicznie zadzierał chrapki. Jego puszysta grzywa, chociaż była w nieładzie, wyglądała naprawdę świetnie. Widząc taki efekt dzisiejszej pracy, miałam nadzieję, że na następnej wystawie mój skarb zostanie doceniony i zajmie jakieś dobre miejsce.Widząc jak wiele energii miał w sobie Kenshin, postanowiłam, że możemy poćwiczyć jeszcze troszeczkę. Tym razem wprowadziłam też komendy głosowe, a nie tylko gesty. Przy każdej zmianie chodu wykrzykiwałam jego nazwę. Początkowo trochę to rozpraszało ogiera, ale po kilku powtórzeniach zaczynał rozumieć o co chodzi. Po kilkunastu minutach mogłam już darować sobie gesty i kierować ogierem wyłącznie przy użyciu komend głosowych. Odpięłam uwiąz kasztanka. Kenshin nadal dzielnie podążał za mną. Szedł u mego boku i za każdym razem, gdy usłyszał komendę głosową zmieniał chód, bądź robił stójkę. Był naprawdę bardzo skupiony i jednocześnie pięknie się prezentował. Przećwiczyliśmy wcześniejszy schemat kilka razy. Różnica między obecnym Kenshinem, a tym sprzed treningu była naprawdę ogromna. Udało mu się rozwinąć skrzydła. Mam nadzieję, że na wystawach pokaże na co go naprawdę stać. Po kilku ponowieniach schematu przeszliśmy do kłusa. Chodem tym ogier poruszał się jeszcze przez kilka minut. Następnie zwolniliśmy do spokojnego stępa. Takie tempo utrzymywaliśmy już do końca treningu. Czekałam aż sierść ogiera wyschnie i wtedy też podpięłam mu uwiąz i udaliśmy się do stajni.
Kiedy weszliśmy do budynku, przywiązałam ogiera, po czym rozpoczęłam zabiegi pielęgnacyjne. Na początku dokładnie wytarłam resztki potu. Potem usunęłam wszystkie sklejki. Dokładnie wyszczotkowałam całą sierść. Doprowadziłam do porządku będącą w nieładzie grzywę i ogon dokładnie je wyczesując. Na koniec wyczyściłam kopyta ogiera. Wprowadziłam rudego do boksu i tam zajęłam się masowaniem go. Tradycyjnie przez trzydzieści minut. Kiedy był już zrelaksowany, obdarowałam go kilkoma smakołykami. Posiedziałam z nim jeszcze troszkę. Zaplotłam mu kilka warkoczyków. Czas płynął strasznie szybko. Musiałam iść. Pożegnałam się z Kenshinem, całując go w chrapki i udałam się do domu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|