Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lama Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 20:56, 23 Mar 2014 |
|
|
Dołączył: 03 Maj 2013
Posty: 196 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Był sobotni poranek. Wstałam wcześnie i planowałam cóż dzisiaj porobić z Kenshinem. Rudy skończył już trzy latka, nóżka wyzdrowiała, więc czas się poważnie wziąć za siebie. Postanowiłam, że dzisiaj zapoznam go z siodłem. Ogłowie mamy już z głowy, a zatem to będzie następny krok w stronę zajeżdżania rudzielca. Siodło kupiłam mu już jakiś czas temu, więc nie musiałam udawać się do sklepu i pojechałam prosto do Deandrei. Rudzielec tradycyjnie wyglądał ciekawsko ponad drzwiami boksu. W mgnieniu oka mnie zauważył i zarżał. Podeszłam do niego, pomiziałam troszkę i poszłam do siodlarni. Zabrałam stamtąd siodło oraz zestaw do pielęgnacji. Szybciutko wróciłam i wyprowadziłam Kenshina z boksu. Przywiązałam go i zabrałam się za czyszczenie. Zgrzebłem usunęłam wszelkie sklejki i inne takie. Następnie dokładnie wyszczotkowałam ogiera. Później wyczesałam mu grzywę i ogon, a na koniec wyczyściłam kopyta. Kiedy był dokładnie wyczyszczony, odwiązałam go, wzięłam siodło i ruszyliśmy na maneż.
Na miejscu niestety pusto nie było. Jeździła tam jakaś dziewczyna na gniadym koniu. No cóż... Musieliśmy poczekać aż skończy. Powiesiłam siodło na płocie i razem z rudzielcem poszliśmy na pusty round-pen. Stwierdziłam, że zamiast stać bezczynnie możemy zrobić join-up. Puściłam Kenshina wolno i skierowałam go w stronę płotu. Następnie zachęciłam go głosem do ruszenia przed siebie. Poczekałam aż przejdzie cztery okrążenia stępem i wydałam mu komendę, aby przyspieszył. Ogier posłusznie ruszył kłusem. Po dwóch okrążeniach skierował wewnętrzne ucho w moją stronę. Z zadowoleniem obserwowałam jego dalsze poczynania. Kiedy przekłusował następne okrążenie, pochylił głowę. Po dwóch kolejnych zaczął coś jakby przeżuwać. Cała uradowana odwróciłam się do niego plecami, odeszłam kawałek i przykucnęłam. Następnie zaczęłam coś robić rękami. Spojrzałam także w stronę maneżu. Dziewczyna właśnie rozstępowywała konia. Po chwili poczułam na karku ciepły oddech Kenshina. Odwróciłam się, pogłaskałam go, po czym ruszyłam przed siebie. On oczywiście podążył za mną. Skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Maneż był już pusty, więc udaliśmy się na niego. Pozwoliłam Rudemu chwilkę poszaleć, a następnie zawołałam go do siebie. Wzięłam siodło i podstawiłam mu pod pysk, żeby mógł je powąchać. Nie obyło się oczywiście bez skubania i ślinienia. Kenshin jednak szybko stracił zainteresowanie przedmiotem i zaczął zaczepiać mnie. Pogłaskałam go, a następnie wzięłam siodło i bardzo delikatnie położyłam je na jego grzbiecie. Odwrócił głowę i spojrzał, ale nie zareagował. Chwyciłam uwiąz i poprowadziłam go do przodu. Nadal zero reakcji. Najwidoczniej siodło mu nie przeszkadzało. Pospacerowaliśmy trochę tak po maneżu. Chciałam żeby Kenshin całkiem się przyzwyczaił do obecności siodła na jego grzbiecie. Po jakimś czasie postanowiłam spróbować zapiąć popręg. Na początek podpięłam go lekko, tak żeby siodło nie spadło, ale żeby zbytnio nie zaciskał się na brzuchu Kenshina. Rudy tym razem zareagował tuląc lekko uszy. Spojrzał na mnie, ale nie bryknął ani nic takiego. Postanowiłam prowadzić go dalej. Szedł trochę wolniej i mniej pewnie, ale szedł. Pochwaliłam go i obdarowałam marchewką. Po piętnastu minutach takiego spacerowania, kiedy ogier był już całkowicie spokojny i pewny, postanowiłam zapiąć popręg mocniej. Podeszłam do niego i podpięłam popręg tak, żeby siodło się nie ruszało. Kenshin zdenerwował się nieco. Szarpnął się w bok, ale nie uciekł ode mnie. Odwrócił głowę i skubnął siodło. Głaskałam go i uspokoił się. Chwyciłam znów za uwiąz i zaczęłam prowadzić go do przodu. Kasztanek szedł bardzo wolno, co chwilę się szarpiąc. Uspokajałam go jak mogłam, co przynosiło powolne efekty. Po kilku rundkach wzdłuż płotu, Kenshin przyzwyczaił się do siodła i popręgu i wyluzował się. Dałam mu kilka smakołyków. Przyspieszyliśmy kroku. Teraz kłusowaliśmy wzdłuż ogrodzenia. Kasztankowi siodło jak na razie nie przeszkadzało. Szedł równo, obok mnie. Po jakimś czasie zagalopowaliśmy na chwilę. Oczywiście nie obyło się bez baranka. Kenshin wtedy zaczął nieco szaleć i brykać. Próbował zrzucić siodło, jednakże szybko się uspokoił. Przeszliśmy z powrotem do kłusa. Po kilku okrążeniach zwolniliśmy do stępa. Rudy szedł swobodnie obok mnie. Kiedy ochłonął, zbliżyłam się do niego i poluzowałam popręg. Następnie przeszliśmy jeszcze kilka kółek. Gdy był już rozstępowany, całkowicie odpięłam popręg, jednakże siodło nadal pozostawało na jego grzbiecie. Wyprowadziłam rudego z maneżu i udaliśmy się do stajni.
Gdy dotarliśmy na miejsce, zdjęłam mu siodło i przywiązałam go. Siodło odłożyłam na bok i zajęłam się pielęgnacją mojego kochanego kasztanka. Ponowiłam całą procedurę i odstawiłam go do boksu. Weszłam tam z nim, wymasowałam dokładnie i dałam mu kilka smakołyków. Pomizialiśmy się jeszcze przez chwilę. Pożegnałam się i ruszyłam z powrotem do domu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|