Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dirnu Pensjonariusz
|
Wysłany:
Czw 15:17, 20 Cze 2013 |
|
|
Dołączył: 12 Cze 2013
Posty: 200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
POCZĄTEK ZAJEŻDŻANIA - PRZYZWYCZAJANIE DO SIODŁA
Cóż... James nie dziwił się, że Deidre postanowiła znaleźć kogoś do zajeżdżenia Baronetki. To proces wymagający mnóstwa pracy, wiedzy i monotonnego powtarzania tych samych rzeczy. Idąc do boksu Baronetki zboczył jeszcze po drodze, żeby przywitać Hope i dopiero potem przywitał się z właściwą klaczą. Podał jej na wyciągniętej dłoni plasterek marchewki, założył kantar, dopiął uwiąz. Poprowadził osobliwą kasztankę na myjkę, tam uwiązał i wziął się za czyszczenie. Klacz wyglądała na zadowoloną - przymrużyła ślepia, stojąc spokojnie. Po rozczesaniu grzywy, ogona i wyczyszczeniu gniadej przyszedł czas na kopyta. Tu James odwrócił się do niej plecami i zaczął od przednich nóg. Zdzwiwił się dość, gdy gniada uszczypnęła go. Starał się to zignorować i wziął się za kolejną nogę. Tu sytuacja się powtórzyła. Mężczyzna tylko pogroził jej palcem i wziął się za tylnie kopyta. Tu już go nie zaczepiała. James wziął się za siodłanie - na jej grzbiet położył czaprak, podsunął go do linii włosa. Klacz tylko odwróciła głowę, by zobaczyć, co jej na grzbiet kładzie. Nie wyglądała na zaniepokojoną czy niezadowoloną. James dał jej chwilę, żeby przyzwyczaić się do samego czapraka, po czym nagrodził ją, gdy zobaczył, że jest spokojna.
-Dobrze. - pogładził lekko jej szyję i na wyciągniętej ręce podał jej smakołyk.
Po czapraku przyszedł czas na siodło - to już może być dla niej wyższa szkoła jazdy. Zanim je w ogóle ruszył, skrócił maksymalnie strzemiona, przerzucił oba na jedną stronę i dopiero wtedy włożył je na czaprak. Baronetka wygięła się w łuk, żeby dotknąć chrapami siodła i trochę je obejrzeć. Nowości w ogóle się nie bała - i bardzo dobrze. Podobnie jak wcześniej, mężczyzna odczekał chwilę, żeby dać jej się nieco zapoznać z sytuacją i zobaczyć jej reakcję. Znów zachowała się wzorowo, więc James znów ją nagrodził. Popręg zapiął tak, żeby siodło po prostu nie zjeżdżało - nie dopinał go jeszcze tak mocno, jak powinien, gdyby klacz była już ujeżdżona. Zamiast uwiązu podpiął jej już lonżę, w rękę wziął bacik i ruszył z nią na round pen.
Już na lonżowniku stanął na środku, skierował ją na ścieżkę i zachęcił do stępa. Zacmokał, bacik skierował za jej zad. Baronetka ruszyła naprzód - co prawda z lekkim wahaniem, ale jednak. Szła na razie dość leniwym krokiem, łbem co chwile sięgając do tyłu. Gdy stali, siodło było jeszcze do zaakceptowania, ale tutaj? Już mniej. James popędził ją lekko, w ten sposób odwracając na jakiś czas uwagę od ciężaru na grzbiecie. Najpierw poprowadził ją woltę aktywnym stępem, z delikatnymi zmianami tempa, gdy znów się skręcała. Po dwóch takich okrążeniach odpuściła sobie - szła równym krokiem naprzód, już nie odwracając się do tyłu, patrząc przed siebie.
-Dobrze. - James nagrodził ją po pierwszym "udanym" kółku, zatrzymał ją na chwilę, pogłaskał, dał smakołyk.
Baronetkę skierował znów na koło. Szła średnim stępem przez dwa kółeczka, nie odwracając się do tyłu. James pospieszył ją bacikiem do kłusa, zacmokał. Kasztanka chętnie przyspieszyła, nie przeszła jednak całego koła, wyrwała na chwilę do przodu, by spróbować siodła z innej strony - wierzgając. James znów zajął jej uwagę zmianą tempa - najpierw pospieszenie, chwila w szybkim galopie, zwolnienie do kłusa. Baronetka nie dawała za wygraną - wróciła do kręcenia łbem, prób podgryzania siodła. Nawet nie zdążyła dojść chrapami do siodła, gdy mężczyzna znów ją popędził. Energiczne pospieszenie najlepiej zapobiegało takim zachowaniom. Eliminowanie ich w ten sposób i jeszcze pozytywne wzmacnianie pożądanego zachowania klaczy, mogło doprowadzić ich do celu szybciej niż samo przepędzanie z popędzaniem. Po kilku krokach galopu znów ją zwolnił. Stopniowo - najpierw do kłusa, ze dwa kółeczka, do stępa. Tu zachowanie klaczy się poprawiło. W końcu James zatrzymał ją i zmienił kierunek. Nie może ciągle wykręcać jej w tę samą stronę. James cofnął się na środek koła, klacz naprowadził na ścieżkę. Zacmokał krótko, zbliżył bacik do zadu kasztanki. Baronetka ruszył stępem - średnioaktywnym, ale spokojnym. Bez żadnych numerów. W tym tempie, z takim zachowaniem klaczy udało się przebyć trzy kółka, po nich mężczyzna nagrodził Baronetkę. Kolejny powrót do stępa, dwie wolty tego tempa i przejście w kłus. Już na samym początku klacz zaczęła coś kombinować, więc James popędził ją, dość szybko odpuścił, dając jej zwolnić. Szła już kłusem spokojnie, bryki na chwilę wywiało jej z głowy. Mężczyzna cały czas trzymał ją w dość aktywnym tempie, starając się od początku wyrabiać nawyk chętnego podążania naprzód, trzymania energiczności w kroku. Potrzymał ją jeszcze dwa kółka w kłusie, pospieszył do galopu. To ostatnie kółko dawało się trochę kasztance wybiegać. Znów zwolnienie do kłusa, kółko w tym tempie, stęp... James zatrzymał klacz.
-Dobrze. - podał jej smakołyk, nagradzając za grzeczne zachowanie w ostatnich kółkach i brak bryków...
Przed wejściem do stajni wziął ją na spacer po terenach Deandrei - w ten sposób dał jej wrócić do normalnego rytmu oddechu, jeszcze trochę poprzyzwyczajać się do siodła. W stajni wziął się najpierw za rozsiodłanie, potem czyszczenie, schłodzenie nóg i trochę masażu TTouch, na odstresowanie. Ogółem klacz nie pracowała najgorzej, ale wymaga jeszcze trochę pracy przy samym przyzwyczajaniu do siodła - to własnie przekazał Deidre, gdy poszedł zdać jej relację. Po całym treningu pan James Leniwiec poszedł walnąć się na kanapie z laptopem i herbatą.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dirnu dnia Czw 15:18, 20 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|