Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Cross - Steepl (grupowy Zuzka+Incognito) - 14.09.14

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Czas Nadziei [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dirnu
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 17:34, 31 Sie 2014 Powrót do góry


Dołączył: 12 Cze 2013

Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Nadszedł i czas na odświeżenie trochę umiejętności crossowych. Klacz była w dobrej kondycji, więc James spodziewał się dziś dłuższego posiedzenia na treningu i przećwiczenia "szuranych" przeszkód do zawodów. Z samego rana, kiedy nie było jeszcze ani zbyt ciepło ani zbyt zimno na trening ruszył do stajni. Hiszpankę wyczyścił i osiodłał sobie szybko, żeby nie tracić czasu.

Wskoczył na jej grzbiet i wziął się za rozstępowanie. Krążyli przy krawędziach toru, James obserwował z wyczekiwaniem furtkę. W końcu jego twarz rozświetlił uśmiech, bo Zuzka zdecydowała się skorzystać z zaproszenia na wspólny trening i właśnie maszerowała z Incognito u boku. Zgrabnie wskoczyła na grzbiet swojego rumaka i po chwili jeźdźcy przywitali się i rozgrzewali na wolnych przestrzeniach całego toru. James zaczął standardowo od lekkich łuków w stępie, stopniowo zwiększając poziom trudności. Potem trochę zabawy ramami - a to wszystko jak na razie na luźnej wodzy. Siwka rwała trochę do przodu, więc musiał ją stanowczo przyhamowywać. Obecność innego konia sprawiała tylko, że trudniej było wyprosić u niej skupienie, więc mężczyzna zadziałał półparadą, odjechał kawałek, co by poprawić trochę jej ustawienie i skupić ją bardziej na sobie. Niewiele to jednak pomogło, więc po prostu na tyle utrudnił jej ćwiczenia, że musiała skupiać się na wysyłanych przez niego sygnałach. Ogólnie chodziło o przećwiczenie zatrzymań ze stępa, kłusa i przejścia do tych dwóch pierwszych, podstawowych chodów. Dawał jej tylko kilka kroków w każdym, czasami więcej, by wpleść łuki i trochę ją porozciągać. I to dało pożądany efekt! Hope podstawiła się, zeszła łbem w niższe ustawienie. Mężczyzna przeszedł więc do rozciągania jej na łukach w kłusie, potem trochę zmian ram chodów, ćwiczenie stęp-kłus, kłus-stęp i dalej już tylko pomoce do galopu. Tu zagalopowanie na obie nogi z kilkoma bardziej wymagającymi łukami i po rozgrzewce. Siwka nie zdawała się być w ogóle zmęczona... Ale mimo wszystko dostała chwilę stępa jeszcze na wzięcie oddechu przed bieganiem po torze. James w tym czasie spojrzał co u Zuzki.
Dziewczyny w początkowym stępie wzięły się za zapoznanie się z torem i nowymi dla Inco przeszkodami. Potem trochę łuków w stępie, podobnie jak u drugiej pary - na luźnej wodzy - a potem zakłusowanie i głównie praca nad rozluźnieniem, bo Incognito była wyraźnie spięta. Najwyraźniej tak reagowała na całkiem nowe sytuacje. Bułanka pracowała grzecznie, prowadzona przez dobrze znającego ją jeźdźca - Zuzkę. I one popracowały trochę na skróceniach, bardziej wymagających serpentynach między przeszkodami i ostatecznie wzięły pomoce na galop. Tu tylko chwila. Incognito wyrywała trochę naprzód, szarżowała praktycznie, choć nie było jeszcze na co... Ale James wiedział, że pewnie tak samo zaraz zacznie zachowywać się Nadzieja, która odpuszcza mu swoje wybryki na rozgrzewkach. Dziewczyna opanowała jednak bułankę, skończyła rozgrzewkę i już po chwili stępowali obok siebie.

-Kto prowadzi?
Mogli by jeździć osobno po całym torze, ale co byłaby z tego za frajda? Żadna! James z kolei nie chciał puszczać siwki przodem, bo wiedział, że dobrego przykładu nie da i nie ma co mówić o wyznaczaniu odpowiedniego tempa. Zuzka jednak miała lepszy argument - nie znała tutejszego toru. Więc ostatecznie prowadziła Hope z Jamesem. Mężczyzna zebrał ją sobie, dał łydkę i wypchnięcie z biodra do kłusa i w aktywnym tempie poprowadził ją na rozgrzewkę na kombinację 3 budek. Na sam początek wybrał przejechanie tylko jednej. Zacmokał, jednocześnie zachęcając szarą do przyspieszenia. Hope chętnie przeszła w galop, przechodząc jednak w równą, ale szalenie szybką i długą foulę. Mężczyzna przytrzymał ją stanowczo w pomocach, skracając... Ale przed samą przeszkodą nie zdążył jej odpowiednio wyhamować i ostatecznie skok był chaotyczny - złożenie takie sobie, wybicie trochę zbyt blisko i jeszcze po wylądowaniu kilka baranków, mężczyzna zmarszczył brwi, oddychając głęboko, żeby tylko nie burknąć siwce jakiejś kąśliwej uwagi, której by nie zrozumiała. Wziął się za to za robienie z nią kółek w jak najspokojniejszym kłusie, co by trochę spuścić z niej energii. Była po prostu nabuzowana! Oni się nie popisali... Ale za to Zuzka z Incognito przeciwnie! Dziewczyna dobrze wiedziała, kiedy przytrzymać bułaną, wskazała jej odpowiedni punkt wybicia i budkę mieli już praktycznie za sobą! A w locie całkiem niezłe złożenie, lądowanie na prawą nogę, kilka fouli galopu i zwolnienie do kłusa. Zuzka nagrodziła swoją klacz, a James w tym czasie uspokoił swoją.
-Świetnie wam poszło!
Było w tym sporo racji, bo chodź nie był to trening na 'przejazd', ale na szlifowanie pojedynczych elementów, to dziewczyny zachowały energiczne, szybkie tempo odpowiednie na przeszkody i nadrobienie trochę czasu. Mężczyzna znów wyszedł na przód i po obszernym łuku zawrócił na budki, tym razem wybierając kombinację na szereg z dwoma foulami przerwy. Trzymał swoją siwkę cały czas stanowczo, trochę uległa i szła teraz wedle jego wskazań. Płynnie przeszła na jego prośbę w galop i tym razem dała mu się poprowadzić całkowicie - skrócenie przed przeszkodą, żeby bardziej zaangażować zad, łydka na wskazówkę i szara skoczyła ze sporym zapasem, lądując twardo po drugiej stronie. Tu James trochę ją wstrzymał, bo znów zechciała zaszarżować... I znów pomoce do wyskoku i tu poszło całkiem, całkiem. Nagrodził ją ciepłym słowem, poklepaniem szyi. Za nimi leciała już Zuzka na Incognito - podobnie jak u mężczyzny, równy najazd, żadnego najazdu ukosa czy z łuków, skok bardziej ekonomiczny niż u Hiszpanki i dobrze zmieszczone dwie foule między przeszkodami. Widać, że ma bułanka spory potencjał i praca go z niej wyciągnie. Kłusowali już na kolejne przeszkody - tym razem te faktycznie potrzebne do zawodów, czyli hyrdy. Siwka nic przeciwko im nie miała - tak naprawdę rzadko kiedy skakała je tak, że w ogóle je dotykała, a jeśli już to nie robiło to na niej naprawdę żadnego wrażenia. Była to podobna kombinacja jak z budkami, ale tym razem James puścił panie przodem. Incognito wyglądała na trochę niepewną przed samą przeszkodą i przy najeździe zaczęła trochę wyrywać, pobrykiwać. Ostatecznie wyhamowała przed samą hyrdą i nie skoczyła po prostu. Zuzka powtórzyła więc cały najazd i nie dopuściła tym razem do żadnego wyłamania, więc złotka skoczyła hyrdę, muskając ją okrytym ochraniaczami nogami i zaraz wylądowała po drugiej stronie, strzelając baranka. Drugi skok poszedł im zdecydowanie lepiej. Hope podeszła do hyrd raczej na luzie (James wybrał od początku skok-wyskok) i jej doświadczenie na crossie i terenach opłaciło się w końcu! Skoczyła ekonomicznie, ze średnim jednak złożeniem i w skupienu wybiła się na drugą przeszkodę, którą pokonała z luzem, składając się w scyzoryk. Tendencje do poprawiania własnych błędów... No, przydatna cecha. Pozostali na hyrdach jeszcze kolejne kilka minut, przejeżdżając je w większości możliwych kombinacji. James próbował najazdów z lekkiego ukosa, Zuzka skupiła się bardziej na szeregach, bo nie zawsze w przerwie między przeszkodami wychodziło im równo. Obie klacze pracowały teraz bardziej skupione i zasłuchane, ale i powoli dochodzące do zmęczenia. Trening nie tylko na konkretne przeszkody, ale i trochę na kondycję. W końcu oboje dali koniom chwilę stępa i w tym tempie ruszyli ku odrobinę niższym żywopłotom. Przez takie przeszkody siwka nie skakała jeszcze tych konkretnych przeszkód. James nie wiedział jak z Incognito... Najpierw trochę rozruszania znów w kłusie, pomoce do galopu i na pierwszy ogień leci Nadzieja. Trochę tuliła uszy przed samą przeszkodą, ale w żadnym razie nie zamierzała wyłamać czy ustąpić. Zaszarżować tak. Mężczyzna wstrzymał ją, uspokajał trochę głosem. Czuł aż w powietrzu jej skupienie. Nie wiedziała co jest po drugiej stronie i pewnie gdyby nie ciężko wypracowane zaufanie - nie skoczyłaby. Wybiła się za to ze sporym zapasem, za wszelką cenę chcąc uniknąć kontaktu z przeszkodą, złożyła się mocno i uspokoiła dopiero po lądowaniu. Mężczyzna nagrodził ją sowicie i pozwolił przejść w końcu do stępa, przeszedł przy tym na luźną wodzę i czekali tylko po drugiej stronie żywopłotu na drugą parę. Inco zauważyła, że żywopłotu nie ma co się bać, więc nie było mowy o wyłamaniu i tutaj. Ładnie zbaskilowała nad przeszkodą, najazd miała prosty, równy. Zuzka najwyraźniej przytrzymała ją w pomocach przed wyrwaniem do przodu (dowiedział się, że z bułanką nigdy nic nie wiadomo i przyspiesza w chwilach całkiem losowych). Po wylądowaniu i one przeszły na rozstępowanie. Mężczyzna jednak nie myślał o kończeniu pracy - Hope trzymała się jeszcze nienajgorzej i w planach miał najazd na ostatnie dwie już dzisiaj przeszkody, a potem zapoznanie ją ze wszystkimi rodzajami "czesanych" przeszkód, jakie znajdzie na torze. Incognito była w trochę gorszej kondycji i Zuzka zdecydowała się już skończyć z Incognito. Dziewczyny rozstępowywały się, a James znów zebrał siwkę, pobieżnie poprowadził ją we wszystkich trzech chodach, żeby nie ruszać jej tak od razu po stępie do galopu i na przeszkody... I dopiero wtedy dał pomoce do galopu. Takim równym, szybkim tempem ruszyli sobie na kłodę z hyrdą po lekkim łuku. Mieli przed sobą kawałek, więc mężczyzna miał okazję trochę popracować nad rytmem szarej i przy okazji ocenić jej kondycję. Najgorzej nie wypadła, widać, że te męczenie jej terenami i lonżami kondycyjnymi to dobra droga. Po prostym najeździe najechali na kłodę, szara wybiła się lekko, bo przeszkoda nie wydawała się być wysoka. Przeskoczyła bez problemu. Zdziwiła się tylko, że za nią grunt jest trochę wyższy. Bo jak to tak? I strzeliła mu jednego barana, żeby pokazać niezadowolenie i żwawo ruszyła na hyrdę. Wybrała sama moment wybicia, średnio odpowiedni - nie pozwolił jej przeskoczyć hyrdy na miarę swoich możliwości, musiała przez to włożyć w skok trochę więcej energii przy wybiciu, bo było do przeszkody trochę daleko. Mężczyzna nagrodził ją, zwolnił do stępa i wedle planu dał siwce obejrzeć jeszcze kilka przeszkód. Po nieco ponad 10 minutach luźnego stępa skierowali się do stajni.

Nigdzie nie widział Zuzki i Incognito, więc domyślał się, że pojechały już pewnie do domu... Rozsiodłał więc siwkę, schłodził jej nóżki, otarł z potu i z kilkoma jabłkami zostawił w boksie. Na pożegnanie dał jej jeszcze całusa w delikatnie zaróżowione chrapy. Ruszył do Dejca jeszcze na kawę... I tam całe Deandreiowe towarzystwo i Zuzka!
-Ile można na Ciebie czekać? Co ty tam trawę przycinałeś?
I tak miło powitany zasiadł do rozmowy i kawki z ludem Rysualowym.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dirnu dnia Nie 19:06, 14 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Czas Nadziei [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare