Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Lonża - wstęp do pessoa, praca nad ustawieniem (13.09.14)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Czas Nadziei [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dirnu
Pensjonariusz
PostWysłany: Pią 16:38, 29 Sie 2014 Powrót do góry


Dołączył: 12 Cze 2013

Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Eeeeh, nudy na budy! Znów lonża. James wprost nienawidził tego rodzaju treningów, więc wziął się za sprawę szybko, żeby równie szybko mieć ją z głowy. Oczywiście najpierw wybrał się do stajni, by zgarnąć szarą z boksu i wziąć ją na myjkę. Tu trochę masaży rozluźniających, czyszczenie, siodłanie (pas do lonżowania, etc) i zgarnięcie sobie całego pessoa na ramiona.

Jakimś cudem dotarli do round penu i James się w to wszystko nie zaplątał. Na szczęście! Szara spoglądała co jakiś czas na niego jakby z pewną satysfakcją. Czekała pewnie tylko na chwilę wolności - biegała by luźno po stajni i okolicach zaczepiając ludzi, żebrając i próbując zdobyć jedzenie. Jak głodne dziecię ze slumsów. Albo może bardziej z gdańskich ulic - takie udające głód, byleby zebrać jak najwięcej cennych pieniędzy. Hope oczywiście by udawała, bo żarłok i cwaniak! James zaśmiał się gromko z własnych myśli i wpuścił nieco zdezorientowaną siwkę na lonżownik. Tu rzucił swój bagaż na ziemię, a klaczy pozwolił się zapoznać z terenem - ona sobie chadzała luźno, a on ułożył niepotrzebny na razie sprzęt na płocie i wziął sobie do ręki bacik, i lonżę.
-Hope! Do mnie!
Siwka spojrzała na niego, ale nie przybiegła jak to zwykle bywało... Mężczyzna ponowił więc prośbę i ostatecznie skończyło się to dziką gonitwą w berka, kiedy to James śmiał się jak dziecko, a Czas Nadziei ćwiczyła sobie nagłe zwroty, by umknąć goniącemu. Mężczyzna ostatecznie padł bez sił na środku round penu i gapił się na jego stalowe zadaszenie, oddychając głęboko. Trening chyba jego a nie jej kondycji... Siwka dała mu chwilę na odpoczynek, stojąc tylko nad nim i już nie zaczepiając. Ot tak, czekała po prostu. Więc zaraz James podniósł się z ziemi, podpiął jej lonże i ruszyli na koło. Klaczuchna reagowała już praktycznie na same słowa, więc mężczyzna rzadko wspomagał się słowami. Dał jej teraz po 7 minut stępa na obie strony, potem 5 okrążeń kłusa na oba kierunki również. Na razie bez pessoa, żeby tak sobie tylko się rozgrzać. Siwka energicznie szła naprzód, ta mała 'łapanka' w ogóle nie nadwyrężyła jej sił... Zaprezentowała w kłusie całkiem niezłą akcję nóg, sama podstawiała zad i opuszczała trochę łeb. Z zebraniem jej było coraz lepiej - to nie zmieniało jednak faktu, że mięśnie szyi i zadu są istotne i nadal wymagają pracy. Sprowadził ją więc w końcu do środka i założył resztę sprzętu - pessoa. Oczywiście na początek siwka mogła go obejrzeć, capnąć, pchnąć chrapami... Strachu nie okazywała, dzielna dziewoja i mężczyzna założył jej ów zestaw linek bez problemu. Na razie na najluźniejsze ustawienie, tylko żeby ją przyzwyczaić do nowych odczuć. Posłał ją na koło... Przez chwilę siwka trochę pobrykiwała próbując zrzucić ów nowy przedmiot, bo sam jego nacisk nie do końca jej się podobał, choć na razie był dość delikatny. Podrywała łeb do góry i ogółem wypadała z ustawienia. Mężczyzna gonił ją wtedy do kłusa, szybko zmieniał pomoce na zwalniające i robił wszystko, by odwrócić jej uwagę. Tu musiał sobie niestety pomagać bacikiem, bo mniej była chętna do reakcji... Ale w końcu przyniosło to zamierzony skutek. Szara skupiła się bardziej na jego prośbach niż pessoa - i zobaczyła, że to draństwo nie jest takie złe. James wziął ją znów na środek, chwilę pomasował na rozluźnienie, nagrodził za ostatnie kółko (całkiem grzeczna była na nim) i przepiął lonżę na drugą stronę. Zrelaksowana siwka wróciła na ślad i tym razem wróciła do poprzedniego ustawienia - łeb schodzący niżej na zaokrąglonej nieco szyi, podstawiony zad. Im bardziej schodziła łbem tym mniejszy odczuwała nacisk, więc chętnie pracowała nad swoją postawą. Mężczyzna stwierdził, że woli pessoa od wypinaczy, bo dają koniowi większą świadomość ciała, pracują rozluźnionymi a nie spiętymi mięśniami... Cud malina po prostu! 20 minut popracowali w dwóch pierwszych chodach i pessoa znów nie było dla Hope żadnym problemem. Po tych 20 minutach James zmienił 'opcję' na bardziej wymagającą i znów puścił szarą na koło. Szybko załapała o co chodzi, więc i tu nie było problemu. Dzisiejsza lonża miała na celu bardziej przyzwyczajenie jej do tego nowego rodzaju sprzętu, więc dziś króciutko i niezbyt wymagająco. Pochodziła jeszcze 10 minut ze zmianą kierunku na tym ustawieniu (w kłusie) i znów zejście do środka. Mężczyzna pogłaskał ją między oczyma, rozmasował trochę i odpiął w końcu pessoa.

Cały sprzęt znów przewiesił sobie przez ramię - przypominał teraz woła jucznego! I ruszyl z Hiszpanką do stajni. Hope oczywiście wykorzystała sytuację i trochę bardziej rwała w ręce, bardziej do innych koni - miała w stajni trochę swojego towarzystwa, z którym pohulała by pewnie. Konie były teraz na pastwisku, więc mężczyzna wziął ją do stajni tylko na chwilę - uwiązał na myjce, a sam poszedł odstawić sprzęt. Ogłowie zamienił na kantar, podarował jabłuszko i puścił siwkę na pastwisko w lekkiej derce (a co tam, będzie prał!).


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dirnu dnia Nie 11:05, 14 Wrz 2014, w całości zmieniany 4 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Czas Nadziei [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare