Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dirnu Pensjonariusz
|
Wysłany:
Czw 18:37, 22 Sie 2013 |
|
|
Dołączył: 12 Cze 2013
Posty: 200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
James ruszył do stajni, mając zamiar przeprowadzić nieco bardziej rekreacyjny dla siebie trening - pokazowy z Hope. Klacz jeszcze nie przeszła bonitacji, na pokazach słabawo jej szło... Więc wypadało w końcu się za to wziąć. Niby mógłby wziąć się z nią za poważniejszą pracę - jak trening crossowy, kolejny przygotowujący do zawodów albo wytrzymałościowy, żeby wystartować z nią w rajdzie... Ale nie wiedział, czy na ten drugi klacz się nadaje. Więc dał jej spokój na razie i po prostu ruszył po nią dupsko do stajni. Z siodlarni wziął sobie tylko ogłowie. Z nim ruszył do boksu siwej.
-Hej.
Uśmiechnął się do klaczy, zaraz też dopiął jej uwiąz i poprowadził na myjkę. Czyszczenia nie można pominąć! Z uśmiechem wyczesywał futro swojej siwej ulubienicy, pozbywając się kurzu, zgromadzonego na niej piachu. Ciężko ten brud było dojrzeć właśnie przez barwę jej sierści... Kupi sobie kiedyś czarnego konia, na którym wszystko będzie widoczne gołym okiem i będzie wiedział jak dużo zostało mu jeszcze do doczyszczenia... Po skończeniu z jej włosiem wziął się jeszcze za porządne wyczyszczenie kopyt - ostatnio robił to raczej oględnie, w pośpiechu, a w końcu trzeba było wziąć się za to porządniej. Tylko, że łatwo nie było, bo to go klacz podszczypywała, to się droczyła i nie chciała nogi dać... Ciężki chleb wam powiem. Bardzo ciężki.
-Przestań kochaniutka, bo nigdzie nie pójdziemy!
Oczywiście nie zrozumiała ani słowa i nie przestała. To trochę im robotę przedłużyło... Ale tak właściwie to tylko trochę. Kantar zmienił jej na ogłowie, poprowadził ku halom. W końcu na zewnątrz wiało dość porządnie, chłód wdzierał się gdzie tylko mógł... A na hali dało się jeszcze wytrzymać. Gdyby mógł, trenowałby z nią na korytarzu w stajni... Ale zacisnął zęby i wziął się do pracy tu, na miejscu.
Zaczął od czegoś na kształt rozgrzewki - chadzał z nią w ręce po hali, po prostu ją rozstępowując przed przejściem dalej. No i sam sobie na bieżąco planował ów trening. Żeby znowu nie improwizować przypadkiem... Kiedy już trochę się rozchodziła przeszedł do właściwej części treningu. Zacmokał, delikatnie pociągnął wodze, przyspieszając. Klacz parsknęła, nieco rwiąc się w ręce, ale grzecznie przeszła z nim w kłus. Starał się biec po wewnętrznej trójkąta... Z prostego powodu - łatwiej było mu manewrować klaczą ściągając ją ku środkowi niż próbować pokierować ją z zewnątrz. Ich trójkąt wyszedł jednak dziwnie zniekształcony, a sama klacz była na tyle rozleniwiona, że dziś wyjątkowo nie prezentowała tego, co powinna w kłusie - swojej wrodzonej elegancji, popisowości, pięknej akcji nóg. James westchnął. Jak ona tak może? Spróbowali jeszcze raz po prostej, tu już wyszło nieco lepiej - może już wchodziła w tryb treningu? Tylko, że jak wracali po tej prostej to jednak jakość tego kłusa znów niestety spadła... Mężczyzna zwolnił ją więc na chwilę, to poćwiczą dziś coś nieco innego, ale także pokazowego! Wsunął dłoń do kieszeni w której trzymał kliker, umieścił na przycisku kciuk i stanął przed klaczą, tak, że nie wiedziała co się święci.
-Stój.
Po kilku sekundach, kiedy jeszcze nie zdążyła się poruszyć kliknął, podał jej na wyciągniętej, płaskiej dłoni smakołyk.
-Dobry koń!
Poklepał czule jej szyję, znów zacmokał, poprowadził w kłusie po prostej. Będą musieli zobaczyć jak to będzie z resztą chodów, bo jednak przydało by się jednak przejść z nią również bonitację. James znalazł tym razem źródło jej bylejakiego kłusa - szedł po prostu odrobinę zbyt wolno. Gdy wydłużył krok, przyspieszył, klacz poprawiła się nieco, zaokrąglając szyję, zwiększając akcję nóg, trochę angażując zad. I tak przebyła całą prostą, już na jej ostatnim metrze mężczyzna nagradzał ją za prawidłową postawę. Tym razem nie smakołykiem, a jedynie gestem i ciepłym słowem. Ustawił się przed nią ponownie, jej wzrok skupiając na czerwonym klikerze znajdującym się w jego dłoni. Przez chwilę Hope stała spokojnie, ale on kliknąć nie zdążył, a szara już wyciągała łeb do swojej ulubionej zabawki... Albo raczej w jej mniemaniu rzeczy dość fajnej, bo powodującej dawanie jedzenia. James odsunął go za siebie, przeszedł z nią półokrąg i znów stanął przed nią.
-Stój.
Tym razem kliknął dość szybko, żeby uchwycić moment... Najpierw musi go porządnie zaznaczyć, potem jako szlify potraktuje się wydłużanie czasu w tej komendzie. I możliwe, że odległości też. Teraz jednak skupiony na obecnej pracy podał jej kolejny smakołyk.
-Bien.
Pogładził jej chrapy, kiedy chrupała bananowy krążek. Teraz znów cmoknięcie, ruszenie kłusem po prostej, trójkącie... Musiał ją trochę przyhamowywać, bo mu się wyrywała z deczka, nie zawsze podążała, tam, gdzie ją prowadził i chciałby widzieć... Powiedzmy z 5 do 10 minut na poszlifowanie trochę klusa z nagradzaniem prawidlowego chodu pieszczotą i potem ćwiczenie stój z klikerem. Na razie tylko moment aż stanie w równowadze na porządnie rozstawionych nogach, odpowiednio... Klik, smakołyk, pieszczota, pochwała słowna. I powtarzający się schemat jeszcze przez chwilę, co by się nie znudziła za bardzo.
Odprowadził ją zaraz po treningu do stajni, tam ogarnął, przeczyścił na szybko i odstawił do boksu.
coming soon
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dirnu dnia Śro 17:15, 07 Maj 2014, w całości zmieniany 5 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|