Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
08.01.2012r. - skoki N (by Blacky)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tiara
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 20:27, 08 Sty 2012 Powrót do góry


Dołączył: 13 Cze 2011

Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Przyjechałam do WSR Deandrei na prośbę Tiary, aby potrenować jej ogiera, Hidalgo. Od razu poszłam do hali, aby ustawić sobie przeszkody. Pięć było na wysokości 120cm i po jednej na 110, 90 i 60cm. Parkur przedstawiał się następująco:
Kiedy skończyłam targać drągi i stojaki na wszystkie strony, poszłam do stajni do boksu ósmego, aby brać się do roboty. Pod boksem leżała już przygotowana skrzynka ze szczotkami, siodło, czaprak, ochraniacze, ogłowie i derka. Aby poznać konia, na którym miałam dzisiaj skakać, nie musiałam nawet wchodzić do boksu - duża, kolorowa głowa wyglądała zza drzwi i łypała ciekawsko. Podeszłam z przygotowanym kawałkiem marchewki, aby przekonać do siebie konia. Przyjął smakołyk, a ja w tym czasie weszłam do jego boksu, założyłam mu kantar z uwiązem i wyprowadziłam. Po przywiązaniu wzięłam się za czyszczenie - pięć minut i było po wszystkim. Zlepki, kopyta, grzywa, ogon. Koń stał spokojnie, wykonując wszystkie rzeczy, o które go prosiłam. Bez problemów przyjął wędzidło, stał przy podpinaniu popręgu. W mgnieniu oka byliśmy gotowi. Przykryłam go derką polarową, a następnie w ręku zaprowadziłam do hali.
Podpięłam popręg o dwie kolejne dziurki i wsiadłam. Ruszyłam stępem po długiej ścianie na swobodnej wodzy. Planowałam obserwować konia, aby go jak najlepiej poznać w tym krótkim czasie, jednak jego zachowanie w niczym nie odbiegało od normy - był spokojny, zrównoważony, a momentami wręcz znudzony. Jeździłam dookoła, aby po pięciu minutach zdjęć z siebie polarówkę i powiesić ją na stojaku od przeszkody. Później zrobiłam duże, mało kształtne koło, zmieniłam kierunek, kolejne koło. W końcu uznałam, że mogę zacząć cokolwiek robić. Weszłam na delikatny kontakt, a koń ufnie podążył za moją ręką. Zrobiłam woltę w lewo, a potem troszkę wyciągnęłam stęp, aby był energiczny i żwawy. Zaczęłam lekko bawić się wędzidłem, aby zacząć się naprawdę rozluźniać - podziałało dopiero po dłuższym czasie - przeszedł do niższego ustawienia, nieco bardziej zaokrąglony niż wcześniej. Znów zmieniłam kierunek przez półwoltę i w narożniku ostrożnie zakłusowałam. Zaczął aż zbyt do przodu, więc wjechałam szybko na woltę i trochę go uspokoiłam. Miał trochę wybijający, skaczący chód, ale byłam do tego przyzwyczajona, więc mi to nie przeszkadzało. Zwolniliśmy temp, więc wyjechałam z powrotem na ślad, po czym wykonałam obszerną serpentynę, żeby trochę do pogimnastykować i uelastycznić. Powoli z tego niższego ustawienia przechodziliśmy do wyższego, a zad coraz bardziej się angażował i zaokrąglał. Zrobiłam kolejne koło i zmieniłam kierunek przez przekątną. Na dłuższej ścianie skróciłam chód, aby na krótszej przejść do stępa zebranego i zatrzymać.
Wytrwaliśmy standardowe pięć sekund w nieruchomości, ale pod koniec Hidalgo tupnął nogą, już trochę zniecierpliwiony. Ruszyłam od razu kłusem, choć wyszło niewystarczająco płynnie, więc powtórzyłam ćwiczenie. Później dałam ogierowi pięć minut stępa na swobodnej wodzy, ale jeszcze przed chwilę odpoczął.
Po owych pięciu minutach złapałam kontakt i ruszyłam kłusem, w najbliższym narożniku zrobiłam woltę i przy wyjeździe zagalopowałam. Oj, to był świetny galop! Wygodny, obszerny - taki, jaki powinien mieć dobry skoczek. W dodatku Hidalgo jakby się obudził, zauważyłam u niego pierwsze objawy ekscytacji, jakby się dopiero teraz obudził. Zrobiłam duże koło, a na nim skróciłam wykrok, jednak nie zmniejszając impulsu. Na kolejnej długiej ścianie nieco wydłużyłam, a wtedy srokacz lekko strzelił z zadu, ale nie ze złośliwości, tylko wesołości. Zaśmiałam się i zrobiłam woltę, po czym przeszłam do kłusa. Zmieniłam kierunek przez półwoltę, po czym zrobiłam półkole i przy ścianie dałam sygnały do galopu, ale w drugą stronę. Tym razem odbyło się wszystko jak powinno, bez numerów - spokojnie, w rytmie. Później skracanie i wydłużanie, zatrzymanie i galop ze stój. Poklepałam konia po szyi, przeszłam do stępa. Dobra, solidna rozgrzewka, choć trwała zaledwie pół godzinki. Kiedy uznałam, że jesteśmy gotowi zakłusowałam i skierowałam się na pierwszą przeszkodę, stacjonatkę 60cm z kłusa.
Najazd był udany - Hidalgo zdawał się zauważać tylko przeszkodę, nic więcej. Mocne wybicie - może aż za mocne, biorąc pod uwagę wysokość przeszkody. Po przeszkodzie pojechałam w lewo i spróbowałam z trudniejszego najazdu Było lepiej, choć zboczyliśmy ze środka przeszkody, więc spróbowałam jeszcze raz i było dobrze. Zagalopowałam z prawej nogi i najechałam w galopie. No, to był udany skok. Zachowany rytm, dobry impuls, wymierzona odległość - super. Po skoku dojechałam do ściany i skręciłam w lewo, a następnie przeskoczyliśmy okser, stojący na zakręcie. No, tutaj wykazał się wygimnastykowaniem - mimo tego, że przeszkoda była niewielka, to nie było to takie łatwe zadanie. Tuż po okserze zjechałam w lewo na stacjonatę 110cm. Tutaj odskok wypadł trochę za daleko, ale ogier oddał tak mocny skok, że w niczym to nie zaszkodziło. Po lądowaniu od razu go wycofałam i przeszłam do kłusa, pojechałam nietypowo w prawo i przeszłam do stępa. Okey, chwila odpoczynku, przed właściwą częścią treningu. Biorąc pod uwagę to, że Hidalgo zaczyna chodzić w klasie N, zrozumiałe było to, że takie przeszkody, jakie skakaliśmy do tej pory, nie stanowiły dla niego problemu. Teraz spradzimy, czy jest gotowy na sto dwudziestki.
Po pięciu minutach przeszłam ze stępa od razu do zebranego galopu. Postanowiłam pokonać parkur po kolei, od początku - w końcu kondycja na parkurze też jest ważna. Przez wszystkie trzy przeszkody po raz kolejny przeszliśmy bez wysiłku, choć Hidalgo angażował się w te skoki - baskilował szyją, skakał z zapasem. Czwórką był double-barre, stojący na krótszej linii środkowej, co stawiało przed nami niełatwe zadanie - trzeba będzie prowadzić konia pod pełną kontrolą, aby w harmonii wyjechać zakręt i szykować się na kolejną. Przeszkoda była całkiem szeroka, więc srokacz znów miał pretekst, żeby poszybować dobre 20cm wyżej, No no, chłopie, naprawdę nieźle ci idzie! Od razu skręciliśmy płynnie w prawo i najazd na okser. Z palcem w nosie. Jednak przed nami wyzwanie dzisiejszego treningu - potrójny szereg, w którym wszystkie przeszkody były N-kowe. Mam nadzieję, że podołamy. Przed skokiem trochę "zwiększyłam obroty", żeby mocniej go rozjechać. Pierwsza stacjonata, 1 fula galopu i okser, a ostatni tripple-barre po 3 fulach. Przy ostatnim członie linii Hidalgo głośno puknął w drąg, więc nie mogłam się powstrzymać, żeby na zakręcie nie zerknąć, czy była zrzutka. Uff, na szczęście nie! Udało się. Ostatnia przeszkoda na dzisiaj - szeroki na 110 double-barre z lewego najazdu. Super! Odległości idealnie pasowały, wszystko przejechane na poziomie - niezakłócony rytm, dobry tempo, zero wahania ze strony konia i zaledwie jedno puknięcie. Byłam bardzo zadowolona z wierzchowca i rozpierała mnie radość z udanych skoków.
Zrobiłam jedno kółko kłusem na luźnej wodzy, gdzie koń miał obniżoną głowę i okrągłą szyjkę. Potem przeszłam do stępa i dałam mu marchewkę wyjętą z kieszeni, w ramach nagrody za trudy treningu. W pełni zasłużony przysmak! Stęp był z puszczoną, wiszącą wodzą, a koń głęboko oddychał, z wilgotną, ciemniejszą szyją. Z przyzwyczajenia zrobiłam woltę, zmieniłam kierunek, stępowałam w drugą stronę, żeby po chwili wziąć polarówkę ze stojaka i zarzucić ją na ogiera. Zdrowie jest najważniejsze, nie można dopuścić do przeziębienia. Stępowaliśmy tak z dziesięć minut, aż Hidalgo był zupełnie suchy i chłodny, a wtedy zsiadłam i poprowadziłam go do stajni. Zrzuciłam z niego sprzęt przed boksem, wprowadziłam do środka i wsypałam cztery marchewki do żłobu. A niech ma! Ciężko pracował. Poukładałam zostawione rzeczy i zmyłam się do domu. To był udany trening, a srokacz z pewnością ma przed sobą udaną karierę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare