Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
11.07.11r - Spacer z Euforią

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Shiki di Britannia [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eviline
Pensjonariusz
PostWysłany: Sob 15:56, 05 Lis 2011 Powrót do góry


Dołączył: 11 Mar 2011

Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Weszłam uradowana do stajni myślą że zobaczę mojego ulubieńca. Ochoczo więc podeszłam do jego boksu i żeby ogiera nie wystraszyć powiedziałam jego imię. Shiki oderwał się na chwilkę od jedzenia siana i podszedł do mnie z nastroszonymi uszkami. Uśmiechnęłam się lekko i weszłam ostrożnie do jego boksu. Pocałowałam go w chrapki i zaczęłam mówić mu miłe rzeczy do uszka. To co mu powiedziałam to tajemnica, więc zostanie między nami i jej nie zdradzę. Kiedy przeczesywałam mu grzywkę palcami, nagle coś huknęło przed stajnią. Zanim zdążyłam się zorientować co to było, ogier czmychnął w kąt boksu i zaczął przeraźliwie rżeć. To działo się tak szybko że nie mogłam dojść do tego co się wydarzyło. Shiki był płochliwym koniem, wiedziałam o tym lecz jeszcze wcześniej nic go tak nie wystraszyło. Podeszłam więc do niego powoli, cały czas przemawiając spokojnym i kojącym głosem. Kasztan jednak wpatrywał się ciągle w wejście do stajni, czyli tam skąd dobiegł ten okropny dźwięk. Kiedy doszłam już do niego, zaczęłam masaż TTouch. Robiłam kółka na jego ciele, coraz to mniejsze i z większym naciskiem. Czułam i widziałam jak jego mięśnie powoli się rozluźniały, a oddech uspokajał się. Nie wiedziałam ile mi to czasu zajęło, ponieważ byłam tylko i wyłącznie skupiona na masażu. Robiłam go dokładnie i z wielką precyzją. To wbrew pozorom pracochłonne zajęcie. Kiedy Shiki odzyskał swoją ciekawość, a przede wszystkim się uspokoił podszedł znów do sianka i zaczął je podjadać, a ja natomiast mogłam w końcu odsapnąć w kącie boksu. Nie trwało to długo, bo sięgnęłam po kantar i uwiąz przed boksem a potem założyłam na kasztanka. On trochę opierał się nad wyjściem z boksu, lecz po paru moich naleganiach w końcu wyszedł. Wyczyściłam go dokładnie i starannie, nigdzie mi się nie śpieszyło a jak się również domyślałam ogierkowi też nie. Kiedy Shiki był już czysty wyprowadziłam go przed stajnię, i tym razem zamiast w stronę lasu ruszyliśmy w stronę plaży. Droga ta prowadziła przez pole, i była dość... zarośnięta. Jednak ja z Shikim nie dawaliśmy za wygraną i pokonaliśmy zarośla. Co jakiś czas nuciłam piosenkę, a ogier kierował uszka w moją stronę i ..jakby mnie słuchał. Cóż, miałam tylko nadzieję że docenił mój talent wokalny. Po kilkudziesięciu metrach wolnego stępu, przyspieszyłam kroku, widziałam już morze ! No i nie tylko...również słyszałam ten kojący szum morza.. Gdy spojrzałam na Shikiego łatwo można było się domyśleć że nie tylko ja to słyszę. Ogier podniósł ciekawsko łeb i prawie że wyrwał się da galopu. Jakoś udało mi się go okiełznać, i ograniczyć do kłusu. Niestety..ja musiałam biec, ale to lepsze niż być ciągniętym za koniem... Kiedy nasze stopy..i kopyta dotknęły piasku to obydwoje poczuliśmy coś w rodzaju euforii która ogarnęła nas bez reszty. Bez zastanowienia odwiązałam ogiera, a on pocwałował do morza brykając co kilka kroków. Ja pobiegłam oczywiście za nim. Shiki galopował wzdłuż morza, najwyraźniej bojąc się przekroczyć linie brzeg-woda. Za pewne fale również wydawały mu się straszne. Ja bez wahania wbiegłam do morza, rozbryzgując małe kropelki wody we wszystkie strony świata. Nie przejmowałam się mokrym ubraniem, czy czymkolwiek innym. Nie myślałam o niczym. Kiedy byłam już w wodzie po biodra, odwróciłam się słysząc jakiś plusk... Tak ! Shiki wskoczył do wody ! Wyglądał na dość skupionego i .. rozweselonego. Najwidoczniej podobała mu się cała ta zabawa. Obserwowałam ze śmiechem jego poczynania i reakcje.. Cudowny widok, gdy widzi się że poszkodowany koń wraca do normy. Nie wiem ile upłynęło czasu. Nie zastanawiałam się nad tym, lecz kiedy zauważyłam zachód słońca, najwyraźniej musiał być wieczór.Wyszłam z wody, czując na sobie przylegające do mojego ciała mokre ubrania i zawołałam kasztanka. On ochoczo przygalopował, również cały mokry ale i ..szczęśliwy. To uczucie malowało się nie tylko na jego pysku, ale również na całym ciele. Przypięłam więc mu uwiąz i po chwili namysłu wskoczyłam na jego grzbiet. Shiki nie wiedział za bardzo co się dzieje... był zdezorientowany, lecz kiedy ścisnęłam jego boki łydkami ruszył od radu do stępu. Pierwszy raz siedziałam na jego grzbiecie, a on najwyraźniej mnie zaakceptował. Mu nie przeszkadzało że ja jestem mokra i na odwrót. Za pewne gdyby konie mogły się śmiać, to robiłby to razem ze mną. To był cudowny dzień. Zatraciłam się w chwili..i najchętniej mogłabym już tak do końca życia. Tylko ja i Shiki. Tylko my. Dojeżdżając do stajni, zeszłam z jego grzbietu i wprowadziłam do budynku. Ogier nie protestował.. oboje byliśmy wykończeni po tym dniu. Wiedząc że jest lato, zostawiłam ogiera mokrego w boskie. Zresztą... Słońce i ciepłe powietrze nas już trochę osuszyło. Wycałowałam go jeszcze ostatni raz i wyszłam, pozostawiając mokre ślady...

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Shiki di Britannia [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare