Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arrya Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Nie 16:48, 12 Gru 2010 |
|
|
Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 201 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Zbliżała się już 16, kiedy zlazłam do stajni. Musiałam pojeździc mojego ogiera, wkońcu kiedyś trzeba. Nie było łatwo odwlec się sprzed ciepłego kominka, kiedy na dworze taka zawierucha, zimno, ciemno i ble, ale jakoś mi się to udało. Od razu z siodlarni wzięłam cały sprzęt, coby nie latac dwa razy i podeszłam do boksu Exa. Położyłam wszystko obok drzwi, co bardzo zaciekawiło Shera, bo już wyciągał łeb w kierunku siodła.
Wyciągnęłam szczoti z kuferka i weszłam do ogiera. Stał w kącie i przyglądał się jak do niego idę; ciekawsko wyciagnął łeb w moim kierunku. Pogłaskałam go po chrapach i zajełam się czyszczeniem całego boku. Nie był brudny, on praktycznie zawsze był czyściochem. Druga strona, kopyta i mogłam siodłac. Z tym też nie było problemów, mam grzecznego konika. Kiedy był już gotowy sama ubrałam kask i rękawiczki, wzięłam bat ujeżdżeniowy i poszliśmy w kierunku hali.
Dobrze trafiło, że byliśmy sami. Nie lubię jeździc w takiej ogłuszającej ciszy, podeszłam wiec do trybun i włączyłam cicho radio, tak dla tła. Ex cofnął się kiedy zabrzmiały pierwsze dźwięki ale nie okazywał strachu. Poklepałam go i jednym ruchem na niego wskoczyłam. Nie było to trudne, był niższy od Deltic jakieś 10cm.
Od delikatnej łydki ruszyliśmy stępem, dałam mu luz na wodzach. Dobrze usadowiłam sie w siodle, sprawdziłam długośc strzemion, po chwili dociągnęłam popręg i nabrałam lekko kontakt. Czułam luz pod palcami, kilka gramów końskiego pyska, cudowne uczucie. Zmieniliśmy kierunek przez przekątną. Lekko przyspieszyłam, działając delikatnie wewnętrzną łydką. Był bardzo wrażliwy, więc trzeba używac pomocy z uczuciem.
W stępie zgięłam mu szyję na chwilę do wewnątrz, potem na drugą stronę. Dobrze sie rozluźnił i uwypuklił grzbiet - czułam pod sobą taką kulę, od razu wygodniej się siedziało. Dwa okrążenia przejechałam w takim niskim ustawieniu i mocniej zadziałałam obiema łydkami lekko za popręgiem, dając sygnał do kłusa. Młody szybko załapał i energicznie ruszył, unosząc troche głowę. Zajęło mi chwilę ponowne rozluźnienie jego szyi i zejście do niskiego ustawienia, ale to u niego normalne przy pierwszych krokach kłusa. Lekko anglezowałam, pulsacyjnie działając wewnętrzną łydką - wzmagało to pracę zadu. Zmieniliśmy po chwili kierunek przez duże, niedokończone koło i znowu zaczęłam wyginanie szyi, tym razem w kłusie. Kontakt na wodzy stał sie wyraźniejszy, Express chciał współpracowac.
Na długiej ścianie jechałam kłusem pośrednim, na krótkiej siadałam w siodło i skracałam chód, dbajac by ruch dalej był od zadu i żeby grzbiet nie był zapadnięty. Czasami się dziwię, że Ex to ogier - stąpa tak lekko i delikatnie jak panienka! W drugą stronę powtórzyliśmy cwiczenie, dodając jeszcze w środku krótkiej ściany zatrzymanie. Przejście do stój zawsze stanowiło dla niego pewną trudnośc, usztywniał się w pysku. Przez chwilę znowu aktywnie jechałam do przodu, dając mu się rozciągnąc i po dwóch okrążeniach zrobiłam półparadę, usiadłam w siodło i napięłam mięśnie brzucha, mówiąc cicho 'prrr'. Ogier dobrze zrozumiał sygnał i zatrzymał się, ale głowę trzymał za pionem i uciekał od kontaktu. Znowu zakłusowałam, po parku krokach powtórzyłam sygnały i tym razem było wporządku. poklepałam go, chwila stępa na luźnej wodzy i zaraz galopujemy.
Ex parsknął ze 3 razy w stępie, rozluźnił się i chwile odpoczął. Nabrałam znowu kontakt, zakłusowałam i w narożniku dałam sygnał do galopu. Trochę spodemnie wyskoczył, ale galop był dobry - nie za szybki ale uważny. Jechałam pełnym siadem, delikatnie bawiąc się wędzidłem, zachecając go do uwypuklenia grzbietu. Powtórzyłam to co w poprzednich chodach - wyginałam szyję do wewnątrz i na zewnątrz, potem przeszłam do kłusa i po paru krokach znowu zagalopowanie, tym razem nie w narożniku. Pomogło mu sie to zrównoważyc i złapac dobrą równowagę. Przeszłam do półsiadu i chwilę pozwoliłam mu galopowac na lekkiej wodzy, nie wymagając niczego. Po dwóch okrążeniach zmieniliśmy kierunek i galop na drugą nogę.
Powtórzyliśmy tą samą sekwencję - najpierw rozluźnianie, potem przejście i zagalopowanie na prostej, następnie 3 kółka luźnego galopu. Na tym zakończyłam jazdę, wykłusowałam, występowałam i zaprowadziłam do boksu. Po rozsiodłaniu go wygłaskałam, dałam marchewek i nakryłam derką żeby nie zmarzł.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|