Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
17.02.10 - Lonża

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Ruffian's Pride [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Arrya
Właściciel Stajni
PostWysłany: Śro 17:43, 17 Lut 2010 Powrót do góry


Dołączył: 04 Lut 2010

Posty: 201
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Z racji tego, iż była ładna pogoda udało mi się szybko dojechac do stajni. Wysiadając z auta zaczerpnęłam świeżego zimnego powietrza i cieszyłam się ładnie świecącym słoncem. No cóż, ale za chwile nie bedzie już tak pięknie - robimy Rufiakowi lonże.
Wzięłam z siodlarni wszystkie potrzebne przybory do czyszczenia i sprzęcior. Ruszyłam do biegalni odnotowujac, ze w stajni nikogo nie ma. Niedobrze, nie bedzie mnie miał kto zbierac. Z ponurą miną weszłam do pomieszczenia i zobaczyłam Ruff leżącą na ziemi i skubiącego ją Saura. Kara kuliła uszy i starała się go odgonic, jednak on nie dawał za wygraną. Kiedy oba konie mnie zobaczyły klacz od razu podniosła się i groźnie chapnęła zębami. Kucyk natomiast prawie że pomachał ogonkiem, patrząc na mnie wyczekująco.
Podeszłam do nich, pogłaskałam ogierka po głowie i przypięłam Ruff uwiąz do kantara. Skuliła tylko uszy, łypiąc na mnie spod byka. Pogłaskałam ja po szyi za to że ładnie stoi, na co ona troche złagodniała. Wyprowadziłam ją z biegalni i przywiązałam przy słupku. Wzięłam szczoty i zaczęłam ją czyścic, starając się powolnymi ruchami ją troche uspokoic. Kara kręciła się na boki i czasami podnosiła ostrzegawczo nogę, ale patrząc na to co ona potrafi była grzeczna. Kiedy skończyłam przeczyściłam jej jeszcze kopyta, założyłam sprzecior (pas do lonzowania, ogłowie i czambon) i wyszliśmy na lonżownik.
Ruff od początku nie podobało się że ma coś na sobie. Ganaszowała się kłapiąc zębami i rzucając głową, kopała nogami i kuliła uszy. Kiedy zadziałałam aktywizująco batem zaczęła iśc równym krokiem jednak wciąż z wściekłością memłała wędzidło. Chowała się od kontaktu, zamiast wydłużyc się w przód do czambonu. Czasami stawała sama z siebie, a jak machnęłam batem to podskakiwała zadem i podkłusowywała do przodu. Zmieniłam kierunek i w drugą stronę tez sie wkurzała. Cmoknęłam, dając jej sygnał do kłusa. Wypruła do przodu, energicznie wymachujac nogami i przyciskając głowę do piersi. Jej kłus dodany naprawdę robił wrażenie, bedzie swietna w ujeżdżeniu. Paskudna, ale cholernie zdolna.
Pogoniłam ja troche, uderzając lekko batem jej wewnętrzną tylną pęcinę. Strzeliła z zadu i wściekła chapnęła na mnie zębami. Strzeliłam batem w powietrzu dajac jej do zrozumienia że nie ma zartów. Po kolejnej zmianie kierunku przeszłam do stępa i dałam jej luźniejszą lonżę, posyłając ją na większe koło, bo zeszła do środka. Kara obniżyła głowe i wreszcie zaczeła poprawnie szukac wędzidła, a nie irytowac się na cały świat. Pochwaliłam ją głosem i znowu cmoknęłam, oddając lonże. Ruffian zakłusowała, wyciagając głowę w dół i ładnie pracujac zadem. Aż dziwne było, że nie ma uszu. Cóż to za zmiana, postanowiła byc uległa?
W chwili gdy to pomyślałam ruszyła na mnie z kopyta. W porę się odsunęłam i zasadziłam jej bata w zad kiedy przebiegała obok. Klacz kwiknęła i szalonym galopem wyrwała do przodu, pokonując kolejne okrązenia w szybkim tempie. Energicznie zachęciłam ją do dalszego galopowania, może jak się troche wybiega to odpuści. Po 10 minutach zwolniła do szybkiego kłusa, sapiąc z irytacji. Zmieniłam kierunek z kłusa i w drugą strone to samo. Pogoniłam ją, ale miałam jej galop pod kontrolą, bo jednak na lonżowniku było dosyc ciasno. Czambon po chwili zaczał działac i opuściła głowę, szukajac kontaktu. Przestałam ją poganiac i czekałam aż sama zwolni, kiedy się zmęczy. Po dłuższej chwili przeszła do kłusa lekko sapiac, potem zwolniłam ją do stępa. Ładnie dokraczała do przednich kopyt, wyginała się do środka i tylko czasami łypała na mnie groźnie. Zatrzymałam ja i podeszłam, uważając na zęby latające w powietrzu.
-Oj Ruff, Ruff... Musisz byc taka złośnicą? - Poklepałam ją po szyi, na co ona obrazona nie patrzyła na mnie. Tyle dobrze że przestała się rzucac na każdego kto się zbliża. Postępy.
Rozstępowałam ją, rozebrałam i pusciłam na biegalnie do Saura. Karej nie chciało się już galopowac, więc tylko uszczypnęła natarczywego kucyka w grzbiet i podeszła do żłobu, ustawiając się zadem do drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Ruffian's Pride [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare