Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Deidre Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Wto 17:24, 19 Paź 2010 |
|
|
Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 676 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Weszłam dziś do stajni po szkole, obsesyjnie nucąc "The Hidden Heart" i skierowałam moje kroki prosto do siodlarni. Down down cut me down so I can lie on familiar ground .. Chwyciłam w rękę sprzęt do lonżowania i niebieski czaprak, wykopałam też z rogu skrzynkę ze szczotkami. Oh I've witnessed all that you ignore.. Nucę dalej, podśpiewując, łapię wszystko w ręce i wychodzę na korytarz. and I don't wanna see it no more.. Wyszczerzyłam się do Maksa, który przywitał mnie z uśmiechem, opierając się o szczotkę i przysłuchując mojemu zawodzeniu. Weszłam do stajni i rozwiesiłam wszystko. ..Hold your knife steady and plunge it deep
I'm more than ready for the secrets I keep!.. Odwróciłam się na pięcie i wyszłam na zimne powietrze, kierując się w stronę padoków. Oh I can feel and I can see that the hidden part is the heart of me. Doszłam do bramki i przeszłam pod spodem, wołając srokatą. Wiekiera nastawiła uszy i spojrzała w moją stronę. Zawołałam ją ponownie i czekam, aż podejdzie. you think you sit upon my grave but I'll be here..... Klacz zbliżyła się, a ja pogładziłam ją po łbie i podpięłam kantar. I'll be here..when your children rule the day. Srokata skierowała ucho w moją stronę i słucha uważnie. Zaśmiałam się, i idąc w stronę wyjścia z padoku, pogładziłam ją prawą ręką po szyi.
-Nie słuchaj, bo ogłuchniesz jeszcze. -wyszczerzyłam się i doprowadziłam ją do stajni.
-Jeez, zimno x.x -jęknęłam, zamykając drzwi szczelnie za sobą i zajmując się kobyłką. Podpięłam ją na dwa uwiązy i zajęłam się szorowaniem sierści srokatej. Wi stała spokojnie, machając ogonem i strzygąc uszami ciekawsko. W stajni paliło się światło, gdzieś w przedsionku spokojnie grało radio, ogólnie przyjemna atmosfera. Tak więc i nam szybko i przyjemnie udało się ogarnąć. Cmoknęłam Wi w bok chrapek i założyłam jej kawecan, po czym na grzbiet założyłam czaprak wraz z pasem do lonżowania i podpięłam luźno trójkątne wypinacze. Na razie nie wywierały w żaden sposób presji na kobyłkę.
Schyliłam się jeszcze i założyłam jej ochraniacze na nogi, po czym odpięłam uwiązy i wyszłyśmy na dwór.
Udałyśmy się na halę, bo było strasznie zimno. Tam zapaliłam światło i pozamykałam wszelkie drzwi i okna, żeby jakoś się nagrzało. Następnie wyregulowałam wypinacze, podpięłam lonżę i chwytając bat w dłoń odesłałam klacz na jakieś 3 metry. Kilka kółek stępa na rozgrzewkę, potem wystąpiłam krok w stronę jej punktu równowagi, mówiąc jednocześnie "zmiana". Wi zmieniła kierunek, stępujemy w drugą stronę.
Kiedy już się rozstępowała, stuknęłam lekko batem za jej zadem.
-Wiekiera, kłus. -powiedziałam głośno, cmokając. Wi z ociąganiem ruszyła kłusem. Ponagliłam ją trochę, co spowodowało wyciągnięcie kroku i zniżenie łba. Pochwaliłam ją. -Doooobra. -uśmiechnęłam się i pobudzam ją co jakiś czas do aktywizacji kroku. Wyciągała ładnie nóżki przed siebie, parskając. Szyja wygięta w łuk, głowa równolegle, wewnętrzne ucho skierowane w moją stronę. Po kilku minutach wystąpiłam krok w stronę jej głowy, mówiąc znów 'zmiana'. Wi odchyliła uszy w tył, zahamowała i zrobiła zwrot na zadzie. Przez chwilę walczyła z wędzidłem i kombinowała. Pacnęłam w ziemię batem, chcąc aby się skupiła. Klacz momentalnie postawiła uszy na sztorc i przyjęła ładnie wędzidło. Pochwaliłam ją i dalej aktywizujemy chód. -Kłuuuuuus - przeciągnęłam, kiedy srokata zagalopowała, bujając łbem na boki. Po chwili wróciła do właściwego chodu. Pochwaliłam ją i odesłałam na trochę większe koło, po czym dałam sygnał do galopu. Wi ruszyła długimi fulami przed siebie, uciekając zadem na zewnątrz i parskając. Postawiła uszy i strzeliła kilka baranków, po czym uspokoiła się i jak gdyby nigdy nic galopuje wkoło mnie. Nadawałam jej tempo, pilnując zebrania. Potem w drugą stronę.
Przegoniłam ją tak jeszcze kilka razy, po czym zerknęłam na zegarek.
No cóż, było już późno, nie miałam dzisiaj dużo czasu dla koni.
Westchnęłam, po czym zatrzymałam Wi i podeszłam do niej, gładząc ją po czole. Zaprowadziłam ją na karuzelę, zdjęłam sprzęt, po czym rozkłusowałam i rozstępowałam. Kiedy klacz stępowała, odniosłam sprzęt. Wróciłam po nią, wymiziałam Wiekierę, tuląc do jej łebka <3
po czym odprowadziłam ją na padok do reszty.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Sob 12:40, 06 Lis 2010, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|