25.05.2011 - Lekki trening

Dołączył: 11 Mar 2011 Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Łaziłam po pokoju co jakiś czas wyglądając przez okno na padok gdzie przebywał obecnie mój Wiśniowy. Ogier stał z boku podczas gdy jego towarzysze szaleli galopując i strzelając baranki. Przygryzłam dolną wargę. Tak już było od kilku dni. Nawet nie próbował się zapoznać czy włączyć do zabawy. Stał po prostu z boku i ignorował konie które do niego podchodziły. Westchnęłam cicho kręcąc głową. Przebrałam się w strój zbiegając na dół. Nawet nie zatrzymałam się by założyć buty. W końcu po co skoro można je założyć wręcz biegnąc. Wyszłam ze stajni która była niemalże pusta dobiegając szybko do padoku. Zawołałam swoją Wiśniową pociechę. Ogier gdy tylko mnie usłyszał od razu podniósł łeb i zerwał się do galopu zatrzymując się tuż przed ogrodzeniem. Uśmiechnęłam się klepiąc go po szyi. Wyprowadziłam go przypinając mu uwiąz i chwilę później dając mu jego końcówkę do pyska. Ruszyłam w stronę stajni wiedząc że nie zwieje. Poruszał się koło mnie jak zwykle tańcując ile wlezie.
- To co? Przebiegniemy się trochę? - Zapytałam wesoło na co karosz mi odpowiedział rżeniem. Zaczęłam biec a ogier przeszedł do kłusa unosząc wysoko nogi i ganaszując się. Gdy znaleźliśmy się w stajni przypięłam go do dwóch uwiązów.
- Stój spokojnie Młody. - Poklepałam go wychodząc do siodlarni gdzie wygrzebałam jego sprzęt wraz z kuferkiem ze szczotkami. Wróciłam kładąc to wszystko ostrożnie i zabierając się do czyszczenia. Standardowo dałam mu jedną szczotkę bo już zaczął się kręcić. Przeczyściłam jego sierść, rozczesałam grzywę i wyczyściłam kopyta. Przeszłam do siodłania. Na tego mojego wyrośniętego cielaka nieco trudno włożyć siodło więc zrezygnowałam z przejażdżki w siodle wszechstronnym i założyłam mu wyścigowe. Podciągając popręg musiałam się nieźle gimnastykować gdyż "mały" uparciuch starał się nastąpić mi kopytem na nogę. Zabrałam mu szczotkę zakładając ogłowię. Zapięłam paski i sprawdziłam wszystko dokładnie po czym zaczęłam owijać jego przednie nogi owijkami. Kręciło się to bydle strasznie jednak gdy tylko skończyłam i odpięłam go idąc w stronę toru ten buntownik poszedł bez żadnych zastrzeżeń za mną.
***
Wsiadłam na Wiśniowego klepiąc go chwilowo po łopatce.
- Dobry synek. - Zaśmiałam się i ruszyliśmy przed siebie nieco się rozciągając. Ja w tym czasie spoglądałam na niedaleką ujeżdżalnie na której to Sayuri trenowała skoki z Czarem. Uśmiechnęłam się lekko. Popędziłam Potoka do kłusa robiąc pół-wolty, wolty i inne. Młody w tym czasie strzelał baranki czy stawał dęba jednak wysiadywałam to spokojnie będąc już przyzwyczajona do jego wariacji. [Nie]Spokojnie przeszliśmy do galopu. Furiat rzucał się na wszystkie strony a ja musiałam się nieźle na wygimnastykować by wysiedzieć ten jego atak energii. Wpakowałam się z nim do bramki startowej ustawiając się odpowiednio. Ogier od razu się skupił i wpatrywał w piaszczysty tor. Usłyszeliśmy ten ogłuszający dźwięk i bramka się otworzyła a ogier wygalopował jak torpeda oddychając równomiernie. Nie ścigał się z nikim więc biegł szybko tylko dzięki temu że to kochał. Poruszałam się w jego rytmie zadowolona z faktu że taki Potok mi się trafił. W końcu Wiśnia piechotą nie chodzi co nie? Minęliśmy linię mety. Zatrzymaliśmy się a ja poklepałam Młodego po szyi. uśmiechnęłam się wyjmując nogi ze strzemion by było mi wygodniej.
- No to teraz możemy się wybrać na mały teren. - Uśmiechnęłam się kierując Wiśniowego w kierunku lasu...