Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tiara Pensjonariusz
|
Wysłany:
Wto 11:32, 28 Sie 2012 |
|
|
Dołączył: 13 Cze 2011
Posty: 385 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Umówiłam się z Dejem na kolejny trening, tym razem skokowy. Wbiłam więc rano do stajni, wpadłam do siodlarni, w której natknęłam się na dziewczynę, która z kolei w popłochu stamtąd uciekła. Zdziwiłam się i rozejrzałam po pomieszczeniu. NIE, tym razem nie uciekła, żeby ukryć swoją tajną działalność z Maksem. Tym razem chyba się wystraszyła wielgachnego pająka dyndającego tuż nad siodłem Sherlock'a. Ja również się wystraszyłam, mimo, że sprzęt Hida był po przeciwnej stronie. Wybiegłam więc z siodlarni, zatrzasnęłam drzwi i wpadłam w ramiona Deja, która tam stała.
- Ratuj! D: - krzyknęłam, obejmując dziewczynę.
- No chyba Ty ratuj, to nie Twoje siodło leży pod nim x.x - odpowiedziała i jęknęła. Nie byłam w stanie określić czy jęknęła ze swojej słabości w związku z pająkiem czy z tego, że za mocno ją ścisnęłam. W każdym razie wydała taki dźwięk i nie roztrząsajmy dłużej jaki był tego powód.
No i wtedy, jak na zawołanie, do stajni wszedł Maks. Spojrzał na nas i uniósł brwi, nie komentując tego jak wyglądałyśmy.
- O, o, MAKSIU! - krzyknęła Deidre i wydostała się z mojego uścisku. Podbiegła do chłopa i złapała go za rękę, ciągnąc w stronę drzwi siodlarni.
- Bo wiesz... mamy taki problem. Maleńki... - zaczęła.
- Ma osiem nóg, milion oczu, szczękoczułki, kądziołek przędny i płucotchawki... - dodałam szybko.
- I się zastanawia jak się spuścić, żeby nie wpaść D: - powiedziała Dei, co przeważyło szalę.
- No dawaj mi tego drania... - odparł Maks ze zdenerwowaniem. Dejowi oczy się zaświeciły, więc otworzyła drzwi, wepchnęła tam blondyna, po czym na powrót je zamknęła.
- Chyba nie umrze, prawda...? - zapytała i spojrzała na mnie z przerażeniem.
Nie zdążyłam odpowiedzieć gdy z siodlarni wyszedł Maks z pająkiem na dłoni. Wrzasnęłam jak oparzona i uciekłam, chowając się w boksie Hida. Nie wiedziałam co było dalej, ale słyszałam krzyk Deja, śmiech Maksa, a potem już tylko ciszę. Skuliłam się w kącie, bojąc się, że chłopak przyjdzie zaraz do mnie, straszyć mnie tym pajęczakiem, brrr.
- Tiaruuu, gdzie jesteeeeś? - usłyszałam jego rozbawiony głos. Przeszły mnie ciarki, ale wpadłam na genialny pomysł. Wygrzebałam marchewkę z kieszeni spodni, wybiegłam szybko z boksu Hida, barykadując się z kolei w boksie Dancer'a. Rudy chyba nie za bardzo wiedział co się stało, więc mnie nie zaatakował, jednak wiedziałam, że na pewno posłuży za dobrego psa obronnego. >D Maks zobaczył, że wlazłam do jego boksu, więc od razu tam poszedł. Sun natychmiast wyskoczył na niego z zębami, dzikim kwikiem i w ogóle był straszny. XD Blondyn wrzasnął tylko, gdy Dancer go użarł, więc odszedł z fochem i... skończyła się sielanka. XD Rudy mnie przyuważył i momentalnie się odwrócił. Teraz to ja byłam celem. ;_; Tak więc wystawiłam tylko marchewkę na ręce i zamknęłam oczy, a gdy usłyszałam radosne chrupanie, uniosłam powieki i, stwierdzając, że przeżyłam, wyszłam zadowolona z boksu.
Powędrowałam już spokojna do siodlarni, wzięłam czaprak, siodło, ogłowie, ochraniacze i szczotki Hida (jezuiletegojest) i wróciłam do boksu srokatego. Deic również już ochłonął i tachał sprzęt Sherlock'a na stanowiska do czyszczenia. Ja nie wpadłam na ten genialny pomysł i z tym wszystkim na rękach, musiałam prowadzić srokacza przed stajnię. Stwierdziłam jednak wspaniałomyślnie, że Hido jest na tyle mądry, że nie spierdzieli mi sprzed nosa. Otworzyłam więc boks, a raczej... ledwo udało mi się go otworzyć, palcami ręki, która wystawała mi spod siodła. Zacmokałam do ogiera, a ten zarzucił zdziwiony łbem, jednak wyszedł posłusznie z boksu, idąc za mną z chrapami przy moim ramieniu.
Wyszliśmy przed stajnię i podeszliśmy do stanowiska obok Deja i Sher'a, którzy już tam byli i się czyścili.
- Lol, jaki natural o.o - skomentował Dejec, a widząc mnie, obłożoną tym sprzętem, podeszła do Hida i przywiązała go do kółka. Podziękowałam jej lekkim uśmiechem, bo nie miałam siły na nic więcej, po czym upuściłam na ziemię wszystko co trzymałam. XD Sher uniósł głowę wystraszony i prychnął ze zdumieniem, Hid natomiast odwrócił głowę poirytowany. Widocznie zbyt często przytrafiały mi się takie wypadki w jego towarzystwie, biedaczyna. XD
Szybko wszystko uprzątnęłam i zaczęłam szczotkować srokatego. Na moje szczęście nie był brudny, jedynie trochę pozaklejany na pęcinach. Ogarnęłam go w mgnieniu oka, użerając się jedynie z upierdliwym kurzem, który za nic nie chciał zejść z białych łat. ;_;
- Oj, przyda się nam potem prysznic, co Ty na to? - zapytałam Deja, rozczesując grzywę ogiera.
- Zdecydowanie - mruknęła dziewczyna, użerając się z błotnymi plamami na zadzie białego konia. Zaśmiałam się tylko, a gdy mój koń już był wyczyszczony, poszłam jej pomóc.
Wreszcie osiodłałyśmy nasze dzielne rumaki i poszliśmy w czwórkę na ujeżdżalnię. Miałyśmy iść ustawiać przeszkody i drągi na rozgrzewkę, ale akurat obok placu przechodził Adaś z Artkiem, więc ich... wykorzystałyśmy. >33 Ależ to miałyśmy dzisiaj szczęście do tych facetów, którzy byli w pobliżu w idealnych momentach. :""""D JAK W FILMACH, AWWW.
Nevermind. Wskoczyłyśmy na konie, dociągnęłyśmy popręgi i ruszyłyśmy stępem, mówiąc chłopom co mają robić. Gdy skończyli, wygoniłyśmy ich, a same dalej się rozgrzewałyśmy. Nasza ujeżdżalnia wyglądała teraz tak:
[link widoczny dla zalogowanych], a więc z jednej strony miałyśmy miejsce na rozgrzewkę na drągach i trzech niższych przeszkodach - kopercie, stacjonacie i okserze. Druga część była zagospodarowana na parkur klasy N/C, ale o przeszkodach powiem dopiero później, póki co skupmy się na rozgrzewce.
Tak więc stępowałyśmy sobie najpierw na długiej wodzy, powoli, krok po kroku, przygotowując konie do cięższej pracy i ożywiając je po dość długim odpoczynku. Miałyśmy zamiar zacząć skakać klasę C, więc taki wspólny trening dobrze nam zrobi - w kupie raźniej. 8D Podejrzewam, że gdyby każda miała trenować osobno, to żadnej by się nie chciało, a tak to dwa konie ruszone, woa! XD
Po kilku okrążeniach ni to stępa, ni to stania, zebrałyśmy wodze i już na kontakcie kontynuowałyśmy stępowanie. Zachęcanie koni łydkami, trochę dopychania, ale równocześnie uważanie, żeby nie wypadły z rytmu i cały czas stępowały żywo. Wreszcie zrobiłyśmy po jednej wolcie w każdym narożniku, oba ogiery dobrze się spisały, porządnie się wyginając i chętnie współpracując. Nie miałyśmy problemów podczas wykonywania ćwiczeń, bo były one... prawostronne. Tzn tak, tak, prostuję... JA nie miałam problemów. XD A raczej... JA I HID nie mieliśmy. Bo sądzę, że Deic z Sher'em robili dobre wolty zarówno w prawą jak i w lewą stronę, w przeciwieństwie do nas, hehehe. No ale dobra, kontynuując...
Zmieniłyśmy kierunek półwoltą, Sher trochę wypadł z rytmu, coś im nie spasowało w narożniku, w którym akurat byli. Dei szybko opanowała sytuację, wyrównując tempo konia, jak i samego konia, który zboczył jej ze ścieżki. Hid póki co nie odstawiał scen, więc trochę się wyluzowałam, wypychając go do przodu biodrami, bo nieznacznie zwolnił. Zrobiłyśmy dwa okrążenia, a potem znowu wolty. Hid spiął się na maksa tuż przy pierwszej. No co on ma do tych wolt w lewo, to ja nie wiem. No po prostu nie mam pojęcia. x.x Nie mam do niego siły, meh. Zacmokałam poirytowana, przypominając sobie bicz, z którego miałyśmy jakiś czas temu polewkę z Dejem i Arryjem. Niestetyż, nie przywykłam do używania bicza, więc nie miałam go przy sobie, żeby jakoś pogonić srokatego. Ale, że, ponieważ zawsze sobie radziłam bez niego, nie ubolewałam z powodu jego braku na dzisiejszym treningu. Uspokoiłam szybko ogiera i spróbowałam jeszcze raz, dopychając go mocno łydkami i pilnując prawidłowego wygięcia. No i wreszcie wyszła nam, idealna wręcz, wolta w lewo, LOL! *O* Ucieszyłam się jak debil i poklepałam konia, po czym z poczuciem satysfakcji pojechaliśmy do kolejnego narożnika. A tam już niestety problemy powróciły... XD Odpuściłam sobie więc robienie idealnych kół i skupiłam się jedynie na tym, żeby wyszło nam coś... choć w 50% zbliżone kształtem do wolty. Deidre z Sherlockiem odstawili nam za to pokaz idealnegowykonywaniaidealnychwoltwlewo. Widać było współpracę i harmonię panującą między tą dwójką. Aż się wyszczerzyłam, obserwując ich. Dziewczyna była skupiona jak nigdy, a Sher... W sumie Sher jak Sher - on zawsze wyglądał na skupionego i inteligentnego. Ot taki koń ideał.
W końcu stwierdziłyśmy, że najedziemy sobie raz w stępie na nasze megatrudne drągi na kole. Dejc prowadził nasz ogromniasty zastęp, więc pierwsza wjechała na koło, wyginając Sherlock'a i pobudzając go nieco przed drągami. Najechali ideolo na sam środek i zrobili idealne koło, mra. *-* Sher fajnie wyciągał szkity, bo drągi były ustawione na kłus, więc wyglądał jakby to był stęp hiszpański. Tak trochę. XD Gdy skończyli ćwiczenie, wjechali na ścianę i zaczęli kłusować, a wtedy ja ruszyłam Hida i podjechaliśmy do drągasów. Potem wjazd na koło i heja, jedziemy w LEWO. 8D Podły Tiar. Hid zaczął się wyryjać, chociaż miał prawie luźną wodzę. x.x Wjechałam więc jeszcze raz, tym razem w prawo - koń spokojny niczym pieprzony kwiat lotosu. x_____x God damn it. W każdym razie wyszło nam niemal idealnie, nie licząc małego zboczenia z trasy przy ostatnim drągu. Poklepałam ogra i spróbowałam again w lewo. Trzymałam go na pysku, żeby nie odstawiał scen, trzymałam go łydami, żeby sobie nie poszedł gdzie indziej. WIEM, wiem, że to złe, że powinno być porozumienie i w ogóle, ale ja po prostu nie umiem. c.c Nie mam siły na ćwiczenie jebanych wolt w lewo. W takiej dość napiętej atmosferze zrobiliśmy to koło w lewo, a Dei podchwyciła nasz pomysł i wróciła do miejsca ćwiczenia, żeby wykonać je również w lewo.
- NO SHERLOCK NIE MA PROBLEMU ZE STRONAMI, DAŁNIE! - krzyknęłam do Hidalga, widząc jak biały robi drugie idealne koło w lewą stronę. Hid, jakby mnie zrozumiał, prychnął poirytowany i położył uszy. Przeprosiłam go szybko i pogłaskałam, po czym zjechaliśmy na ścianę.
Deik również z powrotem wjechała na ścianę i zaczęłyśmy razem kłusować. Najpierw dwa luźne okrążenia, a potem trochę pracy. Najpierw zrobiłyśmy szlaczek pomiędzy wszystkimi przeszkodami jakie były ustawione na ujeżdżalni. Robiłyśmy zarówno ostre zakręty jak i łagodne łuki, za każdym razem wspomagając konie łydkami i dosiadem. Zmieniałyśmy też tempo, żeby ogiery trochę ambitniej popracowały. Na koniec po jednej wolcie w każdym narożniku. W lewo! Hidalgo skupił się nieco bardziej niż zwykle, więc wyszło nam nawet fajnie. Pochwaliłam go i zmieniłam kierunek, obserwując przy tym Deidre z Sherem. Oni znowu wyglądali jak takie pro szporty. XD No nie mogłam się na nich napatrzeć. Sher był strasznie oddanym rumakiem i chętnie wykonywał polecenia dziewczyny, robiąc okrągłe wolty. Tylko jedna im tam coś nie wyszła. Znaczy wyszła, ale bardziej jajowata. Poza tym wszystkie idealne. ^ Później również zmienili kierunek i dogonili nas szybkim kłusem. Teraz kłus w prawo i wolty w prawo, więc nie powinno być problemów. Oba ogiery płynnie wykonały ćwiczenia, fajnie się wyginając za każdym razem. Pochwaliłyśmy i podjechałyśmy do drągów.
Tym razem Dejc puścił mnie przodem, więc wjechałam na koło, najpierw w lewo. Hid nie zaprotestował i kłusował sobie ze spokojem, pracując zadem i szyją. Gdy wjechaliśmy już na drągi, Hid prychnął zdenerwowany, bo potknął się na pierwszym, bo miał obciążony przód, bo za wcześnie zrobiłam półsiad, bo jestem failem. Lol. Zrobiliśmy jedno koło, ale stwierdziłam, że trzeba poćwiczyć jeszcze, tym bardziej, że to kłus. Zacmokałam więc zachęcająco przed drągami i pochyliłam się, tym razem w odpowiednim momencie. Hidosz fajnie podnosił nogi, ale znowu miał problem z poprawnie wyglądającą woltą. W każdym razie wyszło nam nawet dobrze, więc poklepałam ogra i zjechałam na bok, puszczając Deidre. Mięśnie Shera super pracowały podczas tego ćwiczenia, a ja się tylko śliniłam. XD Biały przeskoczył dwa ostatnie drągi, a Dei, siedząc na jego grzbiecie, zrobiła minę DAFUQ, jednak jechała dalej. XD Podczas drugiego koła przypilnowała go, żeby cały czas szedł równym kłusem i żeby znowu nie odpierdzielił czegoś takiego. xp Od razu było widać efekty, bo Sherlock bardziej się skupił (lol, że to w ogóle możliwe przy tym jego maksymalnym skupieniu o.o) i perfekcyjnie przejechał całe koło. Dei poklepała ogra i zjechała na bok, puszczając mnie ponownie na drągale. Teraz wjechałam w prawo, a Hidalgo od razu się ucieszył. Prychnął wesoło i zrobił elegancką woltę na drągach, ładnie się wygiął i nie kombinował. Zrobiłam jeszcze jedno kółko i pochwaliłam konia, po czym wjechałam na ścianę. Dejc z Sher'em ponownie zawitali na drągach, tym razem również w prawo. Całe ćwiczenie wyszło im mistrzowsko, a biały ogr świecił chrapami z podniecenia. Dei zjechała na ścianę i dogoniła mnie sprawnie.
Wreszcie dałam sygnał do galopu, jako, że jechałam pierwsza. Zacmokałam zachęcająco do srokatego, a ten zarzucił łbem i wypruł przed siebie. Półparadą i lekkim działaniem wodzy przywróciłam go do porządku - wyrównałam tempo i zwolniłam do bezpiecznej prędkości w terenie zabudowanym. xD Sherlock też dał się ponieść emocjom, bo pogalopował z nosem w ogonie Hidalga. Dei udało się go powstrzymać, bo mimo, że Hidowi to nie przeszkadzało, to na dłuższą metę byłoby nam ciężko funkcjonować podczas dalszej części treningu. xd Zrobiłyśmy w galopie trzy spokojne okrążenia, po czym najechałyśmy na nasze mini przeszkody do rozgrzewki.
Najpierw koperta 90cm - oba ogiery przeskoczyły przeszkodę bez problemów, ze sporym zapasem. Pf, w końcu co to dla N-kowiczów takie nędzne 90 centymetrów... xd Później oddałyśmy skoki przez okser o wysokości 100cm - przeszkody były rozstawione na odległość 60cm, więc był on dość szeroki. Mimo to skoki bez zarzutów, zrzutów i w ogóle cud miód. xd Tak samo pięknie przeskoczyliśmy stacjonatę o wysokości 120cm. Oba ogiery miały jeszcze zapas, co umocniło mnie i Deja w przekonaniu, że przejście do klasy C było dobrym pomysłem. Nie ma sensu się dłużej rozpisywać na temat tych rozgrzewkowych skoków, bo cała zabawa dopiero miała się zacząć...
Przypomnę plan parkuru: [link widoczny dla zalogowanych], jak również rozpiskę przeszkód:
1. Stacjonata, 100cm
2. Stacjonata, 120cm
3a. Stacjonata, 110cm
3b. Stacjonata, 120cm
4. Stacjonata, 125cm
5a. Stacjonata, 100cm
5b. Okser, 110cm x 50cm
5c. Tripple barre, 100-110-120cm x 70cm
6a. Stacjonata, 120cm
6b. Stacjonata, 120cm
6c. Stacjonata, 130cm
Przodem puściłam Deja z Sher'em. Biały już wyrywał się do przelatywania nad przeszkodami, więc nie chciałyśmy go dłużej trzymać w niepewności. xd Hid był neutralnie nastawiony do tego wszystkiego, a poza tym, jako że jest już starszym facetem, postanowiłam dać mu odsapnąć po rozgrzewce. Na ujeżdżalnię wbiły nasze znajomki, żeby nam kibicować i w ogóle przynieśli nagrody w postaci prezerwatyw (seriously...?!) i smakołyków. W sensie to pierwsze dla nas, to drugie dla koni. Nie żeby coś. Chociaż w sumie... kto wie. Te downy są nieprzewidywalne. <3
Dejcug ustawił sobie Sherlock'a w narożniku i po pięknym ukłonie (a raczej jakimś tańcu wygibańcu, gdyż robiłyśmy sobie jaja xd) popędziła go do galopu. Ogieros od razu ze stój ruszył galopiszczem, więc Dejc go poklepała i pogalopowała w stronę pierwszej, niebieskiej przeszkody. Sher postawił uszyska i zaprychał ciężko, po czym wydłużył krok tak, żeby wybić się w odpowiednim miejscu. Dei trochę mu pomogła, dociskając łydki i ofc pochylając się w siodle, a ogier wybił się mocno w górę. Przelecieli czysto nad najniższą przeszkodą w całym parkurze, po czym wylądowali miękko po drugiej stronie. Dziewczyna poklepała ogiera po łopatce i poprowadziła go dalej.
Po dwóch, długich fulach, Dei odbiła lekko w lewo, kierując konia na drugą w kolejności, zieloną stacjonatę. Kolejne dwie fule, odskok i wylądowanie, tym razem nieco twarde, w wyniku czego Sher stracił równowagę. Prychnął z wysiłku, usiłując jak najlepiej wybrnąć z tej sytuacji. Wszyscy byliśmy zdziwieni, bo nikt nie dopatrzył się wyraźnej przyczyny takiego obrotu spraw. Najprawdopodobniej to koniowi coś nie podpasowało, albo w podłożu, albo w przeszkodzie. W każdym razie biały wyszedł z tego obronną... obronnym kopytem, a Dejsz w skupieniu obmyślała trasę do następnej przeszkody.
Jedna krótka fula, po czym zakręt 90 stopni w lewo. Kolejna fula, kolejny zakręt iii... pojechali w stronę fioletowego szeregu na skok-wyskok. Sherlock postawił uszy, Dejcu zacmokała i w mgnieniu oka znaleźli się przed 110 centymetrową stacjonatą. Dziewczyna przycisnęła nogi do boków konia i idealnie zgrała się z koniem, robiąc półsiad w momencie, w którym Sher odbił się od ziemi. Pokonali tą przeszkodę z dość sporym zapasem, jednak ten mały sukces nie wytrącił ich z równowagi - mieli do pokonania jeszcze jedną stacjonatę. Konio wylądował miękko, a w tym samym momencie Deiczyk zacmokał zachęcająco, popychając ogierosa łydkami (skojarzenia, skojarzenia wszędzie). Sherlock podniósł ponownie przednie nogi, by przeskoczyć stacjonatę na czysto.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tiara dnia Pon 22:57, 19 Lis 2012, w całości zmieniany 7 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|