Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
29.01.2011r. - ujeżdżenie L (by Joanne)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tiara
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 16:46, 30 Paź 2011 Powrót do góry


Dołączył: 13 Cze 2011

Posty: 385
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

Ponieważ Tiara potrzebowała pomocy przy treningach postanowiłam pewnego dnia pomóc jej i ruszyć koniska. W planach miałam ujeżdżenie na Hidalgu - urokliwym i bardzo przyjemnym do jazdy, znanym mi srokaczu. Przyjechałam do WSR Maver, gdzie od razu zostałam powitana przez Tiarę. Powiedziała, że zdążyła tylko przeczesać lekko ogiera i naszykować mi sprzęt, odparłam, że spoko, dzięki i ruszyłam do konia. Przywitałam się, wyprowadziłam, uwiązałam i rozebrałam z derki. Nie wiem, co Tiara określa mianem przeczesania - koń lśnił. Sprawdziłam, czy w miejscu czapraka, siodła, popręgu, ochraniaczy i ogłowia nie ma żadnych zlepek. Nie było, więc rozczesałam wielobarwną grzywę konia, wyskrobałam brudy z kopyt i siodłamy. Nie chcąc się męczyć z owijkami założyłam mu ochraniacze, na grzbiet czaprak, siodło ujeżdżeniowe (od razu dopasowałam strzemiona), na to dera i w końcu ogłowie z oliwką. Wszystko poszło gładko. Złapałam bacik w jedną rękę, w drugą wodze i marsz na halę!

Tam dociągnęłam popręg, wsiadłam na Hida i stęp na luźnej wodzy. Zrobiliśmy kilka okrążeń w obie strony i zaczęłam w stępie powoli nabierać wodze na kontakt i zachęcać konia do podbierania się. Srokacz szybko załapał o co chodzi, jednak strasznie parł do przodu - jeszcze chwila, a zaczął by caplować. Na szczęście pozostaliśmy przy żwawym, ale zrównoważonym stępie coraz bliżej zebrania. Kręciłam bardzo dużo wolt, serpentyn, wężyków. Najpierw większe łuki, potem coraz mniejsze i mniejsze. Oczywiście nie zabrakło zatrzymań i ruszeń, dzięki czemu Hidek skupił się bardziej na pracy i lepiej zaangażował w to, co robi. W końcu podjechaliśmy do ławeczki, zdjęliśmy derkę i prawdziwa praca w stępie. Kilka przejść stęp pośredni-stęp swobodny-stęp pośredni. Bardzo ładnie, choć na początku drobne problemy z skupieniem, które szybko naprawiliśmy.
Przyszła pora na kłus. Przyłożyłam lekko łydki i płynne, ale energiczne przejście w wybijający, szybki chód. Zaczęłam anglezować i zwalniać ogiera, skupiać go poprzez liczne wygięcia, dużą ilość przejść (wpierw tylko do stępa, potem też do stój). Hidalgo na początku walczył troszkę z ręką i na opartego pędził, jednak po jakimś czasie odpuścił. Chwaliłam go za każdy dobrze wykonany element, z czasem włączyłam kłus ćwiczebny - musiałam się do niego jakoś przyzwyczaić. Dla jeszcze większego zmasakrowania swoich delikatnych 4 liter gdy Hidalgo ładnie chodził w kłusie roboczym i pośrednim jeździliśmy przekątne z dodaniami. Nawet ładne, i wcale jakoś potwornie nie wybijało. Najwięcej pracy mieliśmy nad kłusem pośrednim i dobrymi zatrzymaniami. Przy ścianach szły nam one jeszcze jako-tako, ale już w środku ujeżdżalni - jedna wielka krzywizna. Szybka i dokładna korekta, konsekwencja w działaniu dawały nam bardzo dobre efekty. Musiałam też poświęcić kilka minut na poprawienie reakcji na pomoce, jednak srokaty szybko sobie wszystko przypomniał. W końcu kilka razy żucie z ręki na kole i na koło, przygotowujemy się do zagalopowania.
Usiadłam w siodło, przypilnowałam ogra, by nie spieszył jak głupi i zagalopowanie. Przyłożyłam mocniej prawą łydkę na popręgu, lewa cofnięta pilnuje zadu, biodrami wypychami, ręką podążamy i ładny, choć dość szybki galop. Przypilnowałam, by Hid nie zszedł z koła i zbierałam go, zwalniałam, ogarniałam. Pokręciliśmy się, jedno okrążenie po ścianie i znów kilka kół, jedno okrążenie i do kłusa. Mała półwolta, chwila kłusa na kole, uspokajamy się i zagalopowanie z lewej nogi. Fajne ruszenie, koń od razu zrównoważony, choć by go zwolnić musiałam na jakiś czas zmniejszyć koło. Zrobiliśmy kolka kółek, potem jedno okrążenie, znów kilka kółek, jedno okrążenie i do kłusa. Teraz ćwiczenie na przejścia: jedziemy galop przez krótką ścianę. W pierwszej literce przechodzimy do kłusa, w następnej robimy małą woltkę, pomiędzy tą a następną zatrzymanie, nieruchomość 10", ruszenie kłusem, w ostatniej literce zagalopowanie i to samo na drugiej ścianie. Na początku był spore problemy z uspokojeniem się w kłusie, ogier kombinował, wariował, pędził jak głupi, jednak po kilku okrążeniach w obie strony się uspokoił. No to kolejne ćwiczenie: jedziemy galopem. W pierwszej literce do stępa. Stępem dojeżdżamy do kolejnej literki, tam zatrzymanie, ruszenie kłusem, wolta i tuż po niej zagalopowanie. Zaczynamy od jazdy w prawo. Na początku przejścia galop-stęp beznadziejne, reszta w porządku. Stopniowo, jeżdżąc w obu kierunkach doprowadziliśmy elementy do perfekcji w międzyczasie wciskając sobie dla odmiany jeszcze inne ćwiczenie: zagalopowanie ze stępa, w drugiej literce do kłusa. Wolta przy środkowej (literze), tuż po wolcie zatrzymanie. Ruszenie stępem. W narożniku zagalopowanie. Oprócz tego przekątne z przejściem do kłusa i zagalopowaniem z drugiej nogi po kilku krokach. Taki wstęp do lotnych i ogólnie szybkich zmian nogi. Przyznam, że Hidalgo jest koniem spostrzegawczym. Dość szybko łapał, o co chodzi i starał się sprostać moim (dość wysokim) wymaganiom.
No to na koniec jedziemy stępem pośrednim. Ja siedzę sobie mocno w siodle, nogi wyjęte ze strzemion, koń zrównoważony i pozbierany. Wyjeżdżamy na linię środkową i zatrzymanie. Długa chwila stania, potem kłus. Pilnujemy, by było prosto. Przy C skręcamy w prawo, jedziemy do B. Tam koło 20 m, a przy powrocie na ścianę zagalopowanie z prawej. Dobry koń, spokojny, nieco leniwy, ale bardzo dobry na prosty przejazd z brązowej odznaki. Galopujemy sobie tak do narożnika H-C. Tam do kłusa i przekątna MXK. ładny, prosty koń, nieco pobudzony po galopie. W A koło 20 m i kłusem do B. Hidalgo ładnie reagował na pomoce, dobrze się ustawiał, ja musiałam jedynie popychać go lekko łydkami. W B zaczynamy tak, jakbyśmy robili koło, lecz przy E zagalopowanie i jedziemy sobie spokojnie po ścianie. I taki galopik do narożnika M-C. Przejście do kłusa, uspokojenie ogiera, który zaczął lekko machać łbem i dokładnie wyjeżdżamy narożnik, następnie do E, gdzie zatrzymanie. Policzyłam do pięciu i ruszenie stępem. W K kłus. Wyjazd na linię środkową, zatrzymanie, ukłon i stęp swobodny.
Założyłam ogrowi na zad derkę, siebie też okryłam i stępujemy przez 10 minut. Koń spocony, widać, że popracował. W końcu zsiadłam, poluźniłam popręg i do stajni.

Rozsiodłałam wymęczonego Hida, wytarłam, okryłam derką i wstawiłam do boksu. Dałam mu jeszcze jabłko i zamknęłam drzwiczki. Pozbierałam sprzęt, odniosłam na miejsce i poszłam do Tiary zdać relację i ewentualne rady.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Hidalgo [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare