Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
30.12.09r. Trening ujeżdżeniowy by Joanne

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Wiekiera [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Właściciel Stajni
PostWysłany: Nie 19:09, 31 Sty 2010 Powrót do góry


Dołączył: 21 Gru 2009

Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Tak, dziś chciałam choć trochę przygotować kobyłkę do towarzyskich zawodów w SC. Gdy przylazłam do stajni, Wiekiera właśnie miała znów wychodzić na padok, cała brudna i wyglądająca jak siedem (o ile nie osiem) nieszczęść. Nie czekając szybko odebrałam ją od stajennego i wyprowadziłam na plac, gdzie uwiązałam i szybko poleciałam po potrzebny mi sprzęt. Wytargałam go z siodlarni i równie szybko próbowałam dotrzeć do klaczy, jednak kilka kilo spowolniło moje tempo. Gdy dotarłam Wi spokojnie rozglądała się dookoła, a widząc mnie zarżała cicho. Podeszłam żwawo, powiesiłam sprzęty, otworzyłam skrzynkę i zaczęłam szorować konia. Gadałam do niej jak najęta, a ona wciąż musiała dotykać pyskiem mojej dłoni czy coś, co było wręcz słodkie. Szybko doczyściłam brudasa, który grzecznie stał i tylko czekał na słowa 'No młoda, idziemy na trening!' więc i z siodłaniem nie było problemu. Pod siodło wsadziłam jej czaprak, futerko, a nogi zawinęłam elegancko w owijki. Potem wypowiedziałam magiczne słowa i zaprowadziłam rumaka na halę. Tam tradycyjnie - podciąganie popręgu, regulacja strzemion, wsiadanie i ruszanie stępem po prawie pustej hali.
Wiekiera szła płynnie, dobrym tempem i ładnie pracowała zadkiem. Rozgrzewka była standardowa. 5 minut na luzie, 5 minut lekkiej pracy i stopniowe zbieranie konia, potem już kilka minut cięższej pracy w zebraniu. Często się wyginałyśmy, pracowałam z klaczką tak, by cały czas była rozluźniona i sprawdzałam czy wszystko jest dobrze. Zadowolona stwierdziłam, że muzyka przygrywa w dobrym rytmie więc półparada i kłusimy. Wiekiera miała sporo energii, szła do przodu i wykazywała poprawną dążność naprzód w ładnym ustawieniu. W kłusie roboczym powyginałyśmy się na najróżniejsze sposoby, pracowałyśmy nad chodzeniem prosto, nawet kilka drągów przeszłyśmy aż w końcu stęp i sprawdzamy popręg. Nie dało się go nic skrócić, więc poklepanie kobyłki i znów kłus. Teraz zaczynamy ćwiczyć przejścia. Z początku Wi się nieco gubiła w tych wszystkich schematach, zamiast przejść do stępa się zatrzymywała etc, jednak po 15 minutach na spokojnie wykonywała już nawet wszystkie schematy poprzeplatane między sobą pod rząd. Pochwaliłam ją luźną wodzą, swobodą, pogłaskaniem i smakołykiem, po czym chwila odpoczynku przed galopem. Po 2 kołach nabrałam wodze, skupiłam uwagę klaczy na sobie i kłus. 2 koła kłusem i w narożniku płynne zagalopowanie na lewą nogę. Wika szła ładnie, nieco powolnie, więc zadziałałam lekko łydkami i od razu poprawa, ładne tempo i ustawienie. Sprawdziłam jak sobie radzi w galopie na prostych, czy aby nie zbacza oraz popracowałyśmy nad wygięciami podczas wolt, co było jej słabą stroną. Gdy już Wiekiera zaczęła dobrze się wyginać, rozluźniła się etc przeszłam do kłusa i zmieniamy kierunek. Pochwaliłam ją i galop na prawą nogę. Tu też się dokładnie rozgrzałyśmy, popracowałyśmy nad rozluźnieniem i wygięciami, po czym jedno koło luzu i przejście z galopu do stępa. ładnie, więc smakołyk i poklepanie. Stępując wyciągnęłam z kieszeni karteczkę z programem klasy L-2. Dokładnie przejrzałam i stwierdziłam, że jeszcze trochę w stępie sobie popracujemy. Poćwiczyłam z młodą przejścia ze stępa pośredniego do swobodnego, zatrzymania, ruszania kłusem roboczym, zagalopowania, jakieś figury typowe dla L-ki i chwilka odpoczynku przed próbą przejazdu.
Po 2 kołach stępa nabrałam wodze i naprowadziłam Wiekierę na kontakt, po czym ruszamy kłusem i w A skręcamy w lew, jakbyśmy dopiero teraz zaczynały wjazd. "Jak dobrze że mamy literki na hali" pomyślałam zatrzymując się w X. Ukłoniłam się, dyskretnie pogłaskałam klacz, która ładnie wykonała przejście i ruszamy kłusem roboczym. Wi ładnie się spisywała w sprawie przejść, w końcu niedawno je ćwiczyłyśmy. Przy C skręcamy w prawo, potem przy B też w prawo i w E w lewo. kobyłka ładnie się wyginała, nie traciła tempa ani nic, za co ją pochwaliłam i jedziemy dalej. Przy punkcie A przejście do stępa pośredniego, które nieco nam nie wyszło, jednak wina mogła być moja, gdyż się rozkojarzyłam zamiast pilnować konia, który sam przecież nie wie, że tu trzeba tak zwolnić. Mimo wszystko jechałyśmy dalej, nie powinno się przerywać przejazdu Razz Na przekątnej FXM stęp swobodny i w narożniku M powrót do pośredniego. Wika ładnie zmieniła tempo i przy C już elegancko zakłusowałyśmy. Od E robimy pół koła 20 m i przed B zagalopowanie na prawą nogę. w B powtórnie robimy tym razem całe koło o średnicy 20 m i powrót na ścianę. Wiekiera nieco zdezorientowała zdała się całkowicie na moje pomoce, więc skupiłam się i dałam klaczce pomiędzy B a M wyraźny sygnał do zwolnienia, by iść kłusem roboczym. Po chwili Wi się złapała i odciążyła moją biedną mózgownicę. Tak więc pomiędzy E i B wykonałyśmy zmianę kierunku przez ujeżdżalnię i w E znów pół koła 20 m z zagalopowaniem przed B (tym razem na lewą nogę) i koło 20 m. Wiekiera nie dała się tym razem wykoleić i ładnie wykonała dużą woltę, wyjechała na ścianę i ładnie na moje polecenie przeszła do kłusa. W A wyjechałyśmy na środek, a X zatrzymanie, nieruchomość, ukłon i spokojny stęp swobodny jako wyjazd z czworoboku. Po chwili zatrzymałam klaczkę, dałam jak najlepszy kawałek marchewki i kończymy jazdę. Rozkłusowanie przez 10 min, potem rozstępowanie też przez 10 i przy okazji pogawędka z Carrot. Pogadałyśmy nieco o tym, o czym się dało i nawet nie spostrzegłyśmy, a już musiałam kończyć, zaś ona zaczynać dalszy trening. Zatrzymałam więc Wiekierę, poklepałam, pogłaskałam, dałam smaczka i zsiadłam. Następnie poluźniłam popręg, podpięłam strzemiona i rozpięłam nachrapnik. Wróciłyśmy do stajni, gdzie przed boksem rozsiodłałam wielkopolkę, wycierać nie było czego, więc tylko uporządkowałam kopyta, grzywę i ogon, założyłam derkę i odstawiłam do boksu, w którym dostała ona sowitą nagrodę w postaci soczystego jabłka wrzuconego do żłobu oraz resztek siana.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Wiekiera [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare