Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
4.10.14r - Skoki kl. P i N + straszaki

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sens Życia [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eviline
Pensjonariusz
PostWysłany: Śro 22:16, 01 Paź 2014 Powrót do góry


Dołączył: 11 Mar 2011

Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Po rozgrzewce jaką zafundowałam Sensowi wjechaliśmy zwarci i gotowi na tor, który dzisiaj mieliśmy zamiar pokonać. Jacek z Tomkiem zdążyli już wcześniej zabarykadować się na hali i ustawili nam przeszkody, co wyglądało całkiem nieźle. Naprowadziłam gniadosza na pierwszą przeszkodę. Był to niezbyt wysoki krzyżaczek i oczywiście jeszcze z klasy P, więc nie mieliśmy się o co martwić, a szczególnie po rozgrzewce na której skakaliśmy sobie niższe klasy. Ogierzasty z pełną swobodą podszedł do przeszkody i bez żadnego zawahania przeskoczył ją z odpowiednią pracą całego ciała, a najbardziej podobało mi się jego wyciąganie szyi i chowanie nóg mocno pod siebie w odpowiednim momencie. Pospieszyłam go trochę w drodze do następnej przeszkody, którą było triplebarre również na naszym doczesnym poziomie, później już przeszkody będą przeplatane. Ogier szedł raźno i co ważne równo, beż żadnych defektów, ani miarkowania swojego tempa do żółwia. Parł do przodu, prosto na przeszkodę z zachowaniem dobrej fouli. Wybił się mocno tyłami i w pełnym skupieniu kontrolował nasz lot, a skakaliśmy ciągle coraz wyżej, więc nawet adrenalina była razem z nami. Po lekkim lądowaniu lekko go zwolniłam, gdyż przed nami stała subtelna stacjonata, ale już miała 120 cm, co nas podkręciło do odpowiedniego działania. Miarowym tempem wykonaliśmy najazd na przeszkodę z zadowalającą foulą i ogier raźno wybił się z tyłów, by oddać potężnego susa nad przeszkodą. Nie bał się, ani nawet się nie zawahał, więc efekt był piorunujący. Po wylądowaniu na ziemi poklepałam gniadosza i mocniej wypchnęłam go do przodu. Byłam pewna tego, że damy sobie radę, więc nic mnie nie powstrzymywało. Najeżdżaliśmy właśnie na jedną ze straszących przeszkód jaką był krzyżak przyozdobiony różnymi poruszającymi się na wietrze i zgrzytającymi rzeczami, a sama przeszkoda upstrzona była w jaskrawe kolory. Ogier lekko cofnął uszyska, jednak nie dał się wystraszyć i po odważnym najeździe przeskoczył przez przeszkodę z lekkim zażenowaniem, jakby ludzie nie mieli nic innego tylko by mu przeszkody ubierali w jakieś dziwaczne rzeczy. Szybko otrząsnął się jednak i tuż za przeszkodą wjechaliśmy w ostry zakręt i od razu najazd na kolejną złą przeszkodę z chorągiewkami, które powiewały sobie na wietrze poprzez przeciąg jaki był na hali, bo dziś było dość ciepło, więc drzwi spokojnie pootwierane i się wietrzyło. Ogier najechał na przeszkodę, jeszcze się przed nią wyciągnął i odbił się w zaskakująco dobrym miejscu, podkulił nogi i udało nam się przeskoczyć z całkiem sporym zapasem, co już było z lekka dziwne, ale zadowalające dla mnie, że mam tak dobrze wytrenowanego kopytnego. Rozochoceni faktem sukcesu pędziliśmy dalej, gdzie stał już okser, który wyglądał niezwykle zachęcajaco. Ogier zastrzygł uszami i leciał do niego niczym do ulubionej marchewki. Wyglądaliśmy dość komicznie, ale nie przeszkadzało nam to. Sens w stanie mocnego wyciągnięcia postanowił wykonać nieco dłuższy lot niż zazwyczaj, a ja omylnie pozwoliłam mu wybić się wcześniej. Cóż... Myślałam, że będzie gorzej, ale tylko zdążyliśmy puknąć w poprzeczkę. Poklepałam ogierzastego i skierowałam go na rów z wodą, a raczej jej imitacją. Ogier już doskonale znał tę przeszkodę, więc bezproblemowo ją przeskoczył. Na samym końcu skok-wyskok, cztery przeszkody różnych wysokości z kl. N i też P. Ogierzasty nastawił uszyska i kilkoma susami doleciał do przeszkód, gdzie bez zawahania zaczął je przeskakiwać. Nie puknął w ani jedną poprzeczkę, co mnie z lekka zdziwiło. Wybijał się płynnie, bezproblemowo i z zachowaniem pełnej elegancji. Po ostatniej przeszkodzie bryknął mi ze dwa razy, ale było to przejawem satysfakcji. Zwolniłam go do stępa, gdzie rozstępowałam spokojnie, po czym odprowadziłam go do boksu.

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eviline dnia Wto 16:10, 07 Paź 2014, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sens Życia [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare