Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rustler Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 20:38, 28 Lis 2011 |
|
|
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Weszłam do stajni cicho pogwizdując. Naszej podopiecznej nie było w boksie. Wzięłam z siodlarni lonżę i ogłowie. Szybko odnalazłam siwuskę na piaszczystym padoku, jak wygryzała trawę wyciągając szyję za ogrodzenie. Zawołałam ją po imieniu. Klacz zastrzygła uszami, podniosła głowę i powoli do mnie podeszła. Pogłaskałam ją po chrapach i wbiłam wzrok w ziemię. Zaraz potem szybko omiotłam spojrzeniem padok, na którym stała. Jakieś 15m x 15m, piaszczyste podłoże, wysokie ogrodzenie, całkiem OK. Powoli przeszłam przez ogrodzenie i odgoniłam klacz od siebie końcówką lonży. Dywa strzygła na mnie uchem, niezbyt wiedziała co się dzieje, ale posłusznie biegła dookoła. Rozłożyłam ramiona, rozcapierzyłam palce, wbiłam wzrok w jej oczy. Lonżą cały czas utrzymywałam galop. Po kilku kołach ucho poszło na mnie. Niepewnie ale jednak. Zmieniłyśmy kierunek, w drugą pozwoliłam na przejście do kłusa. Dywizja poczuła się pewniej, ucho do końca było na mnie, mięśnie pod skórą powoli się rozluźniły. Kilka chwil minęło, żeby uzyskać ostatnie oznaki porozumienia. Otuliłam się ramionami i odwróciłam się do niej tyłem. Niebawem jej ciepły nos oparty był na moim ramieniu, a ja mogłam się oddać dokładnemu masażowi jej szyi.
Wytarłam rękę o spodnie i wyciągnęłam ze skrzynki miękką szczotkę i zaczęłam usuwać z jej sierści nagromadzony kurz. W pierwszej chwili skuliła uszy, ale potem znów wyciągnęła do mnie chrapki i jeździła nimi po moim ręku. Kiedy usunęłam z jej ciała zabrudzenia, odłożyłam szczotki, a wzięłam do ręki ogłowie. Pokazałam klaczy, ta tylko obwąchała je, a potem wróciła do wyświadczania mi czułości. Pogłaskałam ją po szyi i powoli przełożyłam wodze na szyje. Skuliła uszy na chwileczkę, ale zaraz potem znów się uspokoiła. Powolutku i delikatnie zdjęłam jej kantar a zaraz potem założyłam ogłowie. Pozapinałam wszystkie paseczki, wodze zaplątałam pod szyją i odeszłam od klaczy. Siwka wyciągnęła szyję i podeszła do mnie. Tyknęła mnie nosem w biodro. Uśmiechnęłam się, odwróciłam i ujęłam jej łeb w dłonie. Pocałowałam mojego siwuszona w chrapki, podrapałam po kłębie w nagrodę.
Stanęłam równolegle do jej ciała i rękami nacisnęłam na kręgosłup. Obserwowałam jej reakcję, ale skoro nie było sprzeciwu odbiłam się od ziemi i przewiesiłam przez grzbiet. Cofnęła się kilka kroków, więc szybko zeskoczyłam na ziemię i uspokoiłam ją. Niech wie, że w razie czego skończymy. Kiedy wróciła do poprzedniego stanu spróbowałam raz jeszcze. Potem podparłam się jeszcze mocniej, obróciłam na grzbiecie i usiadłam normalnie. Poklepałam ją po szyi, powoli odplątałam wodze i wypchnęłam z dosiadu do stępa. Jechałyśmy na rzuconej wodzy, chciałam przestać używać do jazdy na niej wędzidła, ale nie wiedziałam jak zareaguje na mnie na swoim grzbiecie. Kiedy okazało się, że obezwładniacz w postaci wędzidła jest zupełnie niepotrzebny, zatrzymałam ją dosiadem zsiadłam i jeszcze raz pochwaliłam. Zdjęłam ogłowie, założyłam kantar i zaprowadziłam do boksu. Do żłobu wrzuciłam jabłko i wyszłam.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|