Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Lonża - wypinacze, start pracy nad mięśniami szyi

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Czas Nadziei [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dirnu
Pensjonariusz
PostWysłany: Pon 16:30, 02 Cze 2014 Powrót do góry


Dołączył: 12 Cze 2013

Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Trochę czasu minęło od porządnej pracy pod siodłem, jak i z ziemi... Ohoho! Lonży to oni sporo nie mieli, a kondycja sama się nie wyrobi. A dziś James miał zamiar jej coś do tego dodać!
Wczesnym ranem ruszył do stajni - w dość dobrym humorze - i wziął się za przygotowanie technicznie treningu - na myjkę zniósł sobie potrzebny sprzęt, szczotki, sprawdził czy ma w kieszeniach smakołyki do potencjalnego nagradzania klaczy i zaraz po tym z miejsca ruszył do jej boksu. Pogładził chrapy lekko obrażonej księżniczki. Hope prychała w jego kierunku, wyrażając swe żale z powodu jego dość długiej nieobecności...
-Ojtam, oj tam, spokojnie.
Zdjął sobie z haczyka jej kantar, założył jej na łeb, dopiął uwiąz i tak już ubraną poprowadził na myjkę. Przez chwilę przed oczyma mignął mu Violent Storm... A raczej wspomnienie siwego ogiera. James westchnął cicho. Szkoda skurczybyka...
-Strasznie mi go przypominasz, wiesz?
Klacz postawiła uszy, spojrzała na niego badawczo. Wyczyścił ją porządnie, wyczesał wszystkie sklejki, kurz, który osiadł na jej srebrzystym sierściu. Grzeczna dziś dość była... Przynajmniej teraz! Pogwizdując jakąś melodię założył jej podkładkę pod pas do lonżowania, potem sam pas... Dziś wziął pojedynczą lonżę, nie będzie się bawił - raz na jakiś czas może ją lonżować tym sposobem także. Hope przyjęła wędzidło bez problemu... O, ale tu pojawia się całkiem nowy bohater! Wypinacze. James miał zamiar przestawić ją na lonżowanie w pessoa, ale najpierw musiał sprawdzić, jak będzie się sprawować w pracy na wypinaczach. Najpierw je siwce dokładnie pokazał, pozwolił obejrzeć, potem przypiął - jak na razie bardzo luźno, żeby mogła swobodnie ruszać łbem. Niech się przyzwyczai. A potem już droga na round pen!

Na miejscu podpiął jej lonżę, puścił na ślad. Zaczynamy oczywiście od stępa, bo jak by tu inaczej? Dał jej chwilę na porządne rozchodzenie się, rozgrzanie. Hope zarzucała łbem, sprawdzała co ten jej nowy wynalazek robi, stopniowo wybadywała sobie granice... Ale po pewnym czasie przestała, bo nijak jej te wypinacze nie przeszkadzały - z racji tego, że na razie nie zmuszały jej po prostu do pracy. James zaplanował sobie, że jej szyję zaangażuje sobie bardziej pod koniec lonżowania i postara się przy okazji wpleść wypinacze w zwykłą pracę ujeżdżeniową, wzmacniającą. Ale jak na razie - trzecie koło stępa, siwka rozleniwiała się powoli, więc cmoknięcie. A tu co? Efektu nie ma! James przysunął bacik trochę do jej zadu, tak tylko, by czuła jego obecność i w ten sposób zaangażował ją w bardziej aktywne tempo niż poprzednio. Szła teraz porządnym, energicznym stępem ze średniawym zaangażowaniem zadu, szyją też w średnim położeniu. Widać było, że wpisuje się w koło, pracuje całkiem luźno na tych delikatnych łukach i aż tak się nie spina - nie wypada łopatką, ani zadem. Zadowolony z takiego obrotu sprawy James uśmiechnął się. Czemu tak długo u niej nie był? Przecież pracować z nią to sama przyjemność! Jeszcze z 3, 4 kółka i kolejne cmoknięcie, komenda głosowa na kłus i popędzenie obecnością bata do wyższego chodu. Hope dość płynnie zmieniła tempo, zgubiła równowagę na chwilę gdzieś przy drugim okrążeniu, najwyraźniej potykając się o jakiś większy kamień, który jakoś znalazł się na lonżowniku... Mężczyzna zwolnił ją sobie znów, podprowadził do siebie, poklepał czule bok jej szyi.
-Dobrze Ci idzie, Hope.
Jej uwaga wzmogła się trochę na dźwięk imienia. James wywalił ów kamień, potencjalne zagrożenie dla pracujących tu koni i znów wyprowadził siwkę na koło. Tu już tylko 2 kółka stępa i od razu przejście w kłus. Tu już praca trochę dłużej, z ciągłym utrzymywaniem aktywnego chodu w "podstawowej" ramie. Pilnował dbałości o jakość tego kłusa, bo tempo to szczególnie istotne wydawało mu się w pokazach, więc teraz mógł jej wyrabiać nawyk porządnego w nim chodzenia. A pomoże mu w tym oczywiście jeszcze pessoa i teraz wypinacze (no, może trochę później niż rzeczywiste teraz). Po porządnym wykłusowaniu popędzenie do galopu, jedno, z dwa kółka w tym tempie, stopniowe zwolnienie i chwila na zmianę strony. Nie może jej wyginać tylko na jedną stronę przecież! To dość istotne, bo musi zachować jakąś równowagę w tej pracy. Hope trochę teraz przyspieszała z własnej woli, to się stawiała... Ale były to problemy drobne, którymi mężczyzna zajmował się z miejsca i szybko przechodziły. Prowadził ją według poprzedniego schematu, zachowując podobną liczbę kół i przy tym tak samo jak wcześniej, dbając o jakość tych chodów. Przed kolejną zmianą strony podpiął dopinacze na tyle, że jej szyja musiała pracować pod wpływem lekkiego ich naciągnięcia - nadal było trochę luzu, ale już mniej i było to wdrażanie jej do rzeczywistej pracy nad mięśniami szyi. Teraz podczas lonżowania jej głowa, szyja z racji musu zeszły do niższego ustawienia. Klacz stawiała się co chwilę, buntowała przeciwko temu naciskowi - wtedy też pracował z nią podobnie jak wcześniej z Violentem - każdy taki wybryk kończył komendami do przejścia szybko w wyższy chód, potem zwalnianie.... W międzyczasie po przejściu jeszcze kłusa, galopu i oczywiście stępa, zmienili stronę. Stopniowo Hope przestawała się aż tak "rzucać" i zaakceptowała działanie tego wspomagacza. Może nie była świadoma tego, że niedługo da to efekty wyczuwalne także dla niej, może nawet trochę jej to w życiu pomoże, choć James nie wiedział jak. Gdy dostrzegł, że jej boki unoszą się już ciężej zdjął wypinacze, pozwalając jej swobodnie rozprostować, rozruszać szyję i prowadził ją w stępie po kole, teraz już w tempie dość rozleniwionym... Ale to miało być tylko rozstępowanie.

W stajni schłodził jej nogi, otarł trochę pysk i odstawił do boksu z kawałkiem jabłka. Potem będzie musiał spróbować jeszcze trochę innego sposobu na przyzwyczajanie jej do wypinaczy. Dla niej na pewno przyjemniejszego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Czas Nadziei [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare