Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dirnu Pensjonariusz
|
Wysłany:
Sob 15:21, 12 Lip 2014 |
|
|
Dołączył: 12 Cze 2013
Posty: 200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
James przed samym treningiem wziął się oczywiście za noszenie sobie w okolice round pena drągów i cavaletti... Akurat w okolicy nikt żadnych nie zostawił, a on z obolałą po dniu poprzednim nogą targał je na miejsce przeznaczenia. Akurat udało mu się sczapić do pomocy Maxa, więc po drodze pogadali trochę o zaletach tej czy innej mieszkanki Deandrei... No i aż żal było się rozstawać, kiedy James szedł już po klacz, ale takie życie, nie?
Przywitał się ciepło z szarą i odprawił wszystkie tradycyjne czynności (powitanie, czyszczenie, sprzęt) by w końcu poprowadzić ją na round pen. Na razie drągi leżały sobie gdzieś po bokach, a on wziął się za początkowe rozruszanie - najpierw oczywiście energiczny, aktywny stęp na lonży, 10 kółek w tę stronę, potem stopniowe sprowadzanie szarej do środka i przepięcie na drugą stronę. Ogółem Hope trochę się teraz nudziła, więc to starała się zatrzymać, by skubnąć trawki, to patrzała na trenujące na innych obiektach konie. Pewnie wolałaby sobie poskakać albo nawet potrenować na czworoboku... Ale musi siedzieć tutaj. Ojoj. James będzie miał minusa! I znów przepięcie na drugą stronę, teraz ledwie dwa, trzy kółeczka stępa i już bacik za jej zadem, komenda słowna i zacmokanie. Szara płynnie przeszła w wyższy chód, ze średnią akcją nóg, tempo miała aktywne, ale nie dało się dostrzec staranności ani zbytniego skupienia na zadaniu, ot, szła po prostu. Ale mężczyzna brał to głównie za rozgrzewkę, więc na razie jej odpuścił - w końcu nie ma ze sobą na razie ani czambonu, ani wypinaczy (od których właściwie postanowił odejść, zamieniając je na to pierwsze) albo pessoa. Z 10 kółek kłusa, znów zawężanie koła i znów przepięcie. I znowu! Na razie koło na maksimum szerokości, właściwie bez żadnych większych wymagań prócz aktywnego ruchu naprzód. Na sam koniec oczywiście znów zmiana kierunku i zagalopowanie. Na razie Hope nie wykazywała żadnych oznak zmęczenia, więc lepiej dla niego - na spokojnie zajmą się częścią treningu właściwego. Jeszcze tylko chwila galopu na drugą stronę i już zwolnienie do stępa, zatrzymanie. Na razie James puścił ją luźno po round penie, lonżę zostawił na piasku i wziął za ustawianie drągów na stęp. Od czegoś trzeba w końcu zacząć! Na razie tylko kilka, z trzy, cztery drągi pod rząd. Przypiął znów swojej klaczy lonżę i posłał ją na koło zaraz za linią drągów, by mogła sobie spokojnie złapać równowagę i wyrównać tempo przed wjazdem na nie. Szara szybko wróciła na wytarty ślad, w równym, aktywnym stępie weszła w końcu na linię drągów. Tutaj stuliła trochę uszy, zaczęła lepiej pracować nogami, dało się zauważyć, że dość spory ma wobec tych drewniaków szacunek. Z równowagą jak na razie było jak najbardziej okej. Z tego co James widział klacz nadal szła po swoich śladach, czyli trzymała się raczej środka ich linii - lepiej dla niej. Tak cztery koła, potem znów powrót do środka, zmiana kierunku i znów cztery koła. W obu przypadkach obyło się bez utraty równowagi... Ale drągi to na razie żadne wyzwanie! Zobaczymy jak będzie w kłusie i galopie. A James spodziewał się, że raczej gorzej. No ale dalej - znów ściągnął ją do środka, puścił na trochę luzu, a sam zajął się rozstawianiem drągów do wykroku na kłus. No i znów zawołał swoją szarą ślicznotę. I znów posłanie na koło zaraz za drążkami, cmoknięcie i zbliżenie do zadu i komenda głosowa. Klacz z miejsca ruszyła wyższym chodem i znów wkroczenie na drążki. Chwila zawahania i już pierwszy puknięty. Dalej szło jej lepiej, bo jedna porażka skłaniała ją zawsze do większego skupienia... Na drugim kółku bezbłędnie, na trzecim puknięty któryś w środku. I to potknięcie sprawiło, że straciła równowagę już doszczętnie i reszta drągów również została opukana. Dał jej oczywiście okrążenie a nawet dwa na poprawki. Szara zawsze skutecznie wykorzystywała te momenty - zaraz zaczynała się poprawiać i ostatecznie te dwa okrążenia obyły się bez puknięć. To można było jednak nadal uznać za element rozgrzewki, bo do intensywnej pracy nie sposób tego zaliczyć! James znów puścił ją luzem żeby podwyższyć drążki naprzemiennie. Pozwolił klaczy zapoznać się z nimi... Hope szybko straciła nimi zainteresowanie, bo były jej właściwie znajome... I zaraz mężczyzna przywołał ją do siebie komendą, wyuczoną jeszcze podczas ich naturalowej pracy. Czyli raczej bliżej początku ich znajomości. I standardowo, jak wcześniej - podpięcie lonży, posłanie na koło tuż za linią drągami i ponowne przejście w kłus. Przez pierwsze trzy okrążenia klacz nie pozwoliła sobie na jakiekolwiek potknięcia, wyszło bezbłędnie - zaangażowany zad, szyja w niskim ustawieniu, skupienie na najwyższym poziomie i do tego jeszcze świetna akcja nóg. W następnym kółku jednak potknięcie (na szczęście bez przesunięcia drążka), w kolejnych seriach znów nieźle. James spodziewał się, że z efektem będzie znacznie gorzej, bo jednak nie był to najlepszy dzień szarej. Na siwkę czekało jeszcze 15 kółek w kłusie z tak ustawionymi drągami i zmiana potem zmieniają kierunek, to samo, a potem już tylko stęp na ciaśniejszym kole, które nie wkracza na linię drągów. Tu oczywiście też zmiany kierunku, ale była to właściwie chwila odpoczynku dla Hiszpanki. Po tym jeszcze z dwa kółka kłusa na drągach na obie strony i dopiero wtedy rozstępowanie.
Już w stajni schłodził młodej nogi, rozsiodłał ją i odprowadził do boksu. Przed wyjściem na kawę wrzucił jej do żłoba jeszcze kawałek jabłka. A niech swoje ma!
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dirnu dnia Wto 11:42, 29 Lip 2014, w całości zmieniany 4 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|