Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tiara Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 18:53, 14 Wrz 2011 |
|
|
Dołączył: 13 Cze 2011
Posty: 385 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
02.07.2011r:
Z myślą o tym co by porobić wpadłam na pomysł przejechania się do Stajni Centralnej . Kiedy już wysiadłam z samochodu i skierowałam się ku wrot stajni usłyszałam głośne rżenie , któregoś z koni . Momentalnie odwróciłam się w tamtą stronę a mój wzrok przykuł jabłkowity koń pędzący jak torpeda w moją stronę . Po chwili namysłu i walki z myślami stanełam przed koniem i spróbowałam go wychamować . Koń z trudem zatrzymał się przedemną , a już po chwili widziałam tylko jego kopyta nad sobą . Odsunełam się sprawnym ruchem na bok i złapałam za zwisający od kantara uwiąz mocno pociągając na dół . Jabłkowity ogier stanął w końcu na 4 kopyta tymrazem szarpiąc się ze mną niemiłosiernie . Spojrzałam na niego i już wiedziałam , że to nie będzie nasze pierwsze i ostatnie spotkanie . wręcz przeciwnie napewno będzie ich więcej . Te zwierze miało tyle w sobie agresji i nienawiści , że moja ciekawość i cel aby odkryć czym to jest spowodowane wygrało nad mądrym rozumem. Po chwili podbiegł do mnie stajenny z pytaniem czy nic mi nie jest i , że ten diabeł po raz kolejny wyrwał się kiedy wyprowadzał go z padoku. Mruknęłam tylko i po chwili spytałam :
- Czy tego konia można wziąść na godzinkę ?
- Ależ oczywiście , aczkolwiek odradzałbym . Niech pani pójdzie do stajni , tam jest większy wybór i napewno są milsze konie niż ten - Burknął spoglądając na konia z niesmakiem.
- Niee , dziękuje . Wybrałam już . Wezmę tego , dowidzenia - i łapiąc mocniej za linkę poprowadziłam ogiera na dawno nie używany roud-pen.
Ogier całą drogę się szamotał , rwał , próbował na wszelkie sposoby mnie pokopać i pogryźć. Mimo tego , mocno zacisnełam ręke na uwiązie czasami zerkając do tyłu na ogiera szłam dalej . Gdy dotarliśmy podeszłam pewnym lecz wolnym krokiem do konia i złapałam za kantar. Oczywiście nie obyło się bez prób udziabania mnie gdy natrafiłam na coś na kształt plakietki . Podeszłam bliżej i zdrapałam zaschnięte błoto z owego prostokąciku . AVANIOUS hmm.. czyli tak cie zwą ? - spojrzałam na ogiera . Parsknął i wyrwał łeb z moich rąk .
No dobrze Avanious'ie w takim razie powalczymy trochę sobię zobaczymy kto wygra . Uśmiechnełam sie szyderczo patrząc mu prosto w oczy i odpięłam uwiąz od kantara.
Ogier oddał zadu i ruszył pędem przed siebie , ja stojąc na środku roud-pena ciągle pilnowałam go wzrokiem . Wtrafiłam , mimo że biegał w bezpiecznmej odległości odemnie on również nie spuszczał mnie z oczu . Po chwili stanął , spojrzałam na niego z ciekawością . Parsknął , cofnął się , machnął łbem . Zaczełam iść w jego stronę , o co mu chodzi ? co on chce mi powiedzieć ? Kiedy byłam od niego z jakieś 5 metrów nagle wspiął się i odgalopował szturchając mnie w ramie . Oczywiście najlepsze było to , że kiedy to zrobił na drugim końcu roud-pena stanął z podniesionym łbem i ogonem niczym arab na wystawie . Od samego początku przecież wiedziałąm w co sie pakuje , że to trudny orzech do zgryzienia dlatego teraz będę walczyć . Wzięłam bata i strzeliłam nim o ziemię , spłoszył się i znowu zaczął galopować . Ja usiadłam na środku i nawet sie nim nie interesowałam. Co chwila słyszałam jak piach odskakuje spod kopyt , jak kwiczy i parska prawdopodobnie ze złości , jak złośliwie przebiega obok ale na mnie to nie robiło wrażenia . Nadal siedziałam i patrzyłam się tępo w ziemię . W końcu cisza nastała , ale po chwila można było się dosłyszeć kroków w moją stronę . To był on , podszedł do mnie od tyłu i złapał chrapami kawałek mojej kurtki . Po mału odwróciłam się do niego przodem i pogładziłam go po szyi . Przymrużył oczy , widać że już dawno nikt go tam nie głaskał . Uśmiechnełam się i podpiełam uwiąz . Wstałam , podrapałam za uchem , poklepałam po szyi i odstawiłam do boksu.
by Cati
10.07.2011r:
Tknęło mnie coś, co nakazało skierować się do dawno już nie odwiedzanej Stajni Centralnej. Tknęło na tyle mocno, że ruszyłam do mojego zmęczonego życiem fiata i zjawiłam się na podjeździe stajni, gdzie konie potrzebowały pomocy jak żadne inne. Widząc dziewczyny czyszczące wierzchowce, których nigdy wcześniej tutaj nie widziałam, wiedziona ciekawością weszłam do stajni, wodząc wolnym krokiem po korytarzu. Wtedy usłyszałam głośny łomot kopyt, które odbiły się o ścianę działkową boksu. Odwróciłam się na pięcie, chcąc dostrzec ów nerwusa. Był to przepiękny, acz zmarnowany ogier oldenburski, której jabłkowita sierść była mocno zaklejona. Pociągnięta widokiem jego ambitnych, acz nieco złośliwych oczu powiodłam do jego boksu, zawołałam go po imieniu, które czarną, prostą czcionką widniało na jego tabliczce. Avanious. Nie mieściło mi się, dlaczego takie piękne zwierze zostało porzucone na pastwę losu przez swojego właściciela, przez co stał się taki nieczuły, przestraszony. Podrzucił kilkakrotnie głową, błyskając białkami i przespacerował się po boksie nerwowym krokiem, będąc ku drzwiczek boksu strasząc mnie zębiskami. Stałam niewzruszona jednak, spoglądając na jego bok. Zaciekawił się, a może jednak zdenerwował, że nie odskoczyłam gwałtownie na jego groźby. Ja tylko stałam, przyglądając się jabłkom na jego ciele. Stanął w najdalszej części swojego, mam nadzieje, tymczasowego mieszkanka i przyglądał mi się złowrogo. Wyciągnęłam kilka cukierków z torby i wrzuciłam mu do żłobu, odwracając się i idąc ku biura dziewczyn. Już wiedziałam, co zrobię. Zaopiekuję się nim i postaram się znaleźć mu kochający dom. A oldenburg po chwili wahania podszedł, obwąchał smakołyki i wielce zdziwiony, zjadł je.
by Chocky
24.08.2011r:
Przyjechałam dziś do Stajni Centralnej z zapakowanym tyłem i bagażnikiem samochodu , a to dlatego , że stwierdziłam iż mojemu ulubieńcowi przyda się sprzęt i zrobiłam zakupy w centrum handlowym . Wypakowywując sprzęt z samochodu zaniosłam go w miarę sił do siodlarni i pooukładałam . Trochę zajeło mi zanim znalazłam wieszak na ogłowie i siodło Avaniousa , ale już po chwili wszystko było na swoim miejscu a ja sama poszłam odwiedzić złośnika . Przechadzając się po korytarzu zagwizdałam , a w odpowiedzi usłyszałam kop w boks . Ahh ten Av Rolling Eyes nie zważając na zachowanie ogiera , podeszłam pod boks i zacmokałam . Ważniak stał zadem do mnie i tylko strzygł uszami .
- No Av przestań , znamy się już przecież , nie pamiętasz hali ? - spooglądałam na konia oczekując odpowiedzi - Przedstawiałam Ci się , to ja Cati .
Avanious skręcił głowę w moją stronę , spojrzał się , zamachał pare razy łbem i ospale odwrócił w moją stronę . Uśmiechnełam się i wsunełam ostrożnie do boksu . Podeszłam do ogiera i poklepałam po szyi , a ten jak zwykle podszczypywał mnie w rękę . Zaśmiałam się i poczochrałam mu za długą grzywkę . - Oj będzie trzeba ci ją podciąć i chyba nawet zaraz to zrobimy , ale najpierw ładnie cię wypucujemy- uśmiechnełam się i podpiełam uwiąz do kantara konia i wyprowadziłam przed boks . Poprosiłam stajennych aby mi go popilnowali i szybko pobiegłam do siodlarni nie czekając na odpowiedz zniesmaczonych stajennych . Wziełam jego szczotki , smar do kopyt , balsam do grzywy i ogona , i nożyczki i wróciłam pod boks jabłkowca.
Zaczełam od zgrzebła , czysząc śliczną sierść ogiera z różnych sklejek i błota . Potem dokładnie zrzuciłam z niej pelerynę osiadłęgo kurzu , miekką szczotką do pyszczka wyszyściłam łeb i delikatniejsze miejsca . Po tym wziełam się za kopyta . Dokładnie wyczyściłam brud ten spod spodu jak i zostający na kopycie . Poklepałam Ava , któremu najwyraźniej się to podobało i złapałam za szczotkę . Ogier trochę się wypłoszył , ale po chwili juzgo uspokoiłam . Przeczesałam dobrze grzywkę , aby równo obciąć i już po chwili , miekką szczotką zrzucałam z pyszka Ava przydługie kosma obciętej teraz równo grzywki . To samo uczyniłam z grzywą i ogonem . No ! teraz o wiele lepiej się prezentował , niczym sportowiec Laughing . Na koniec etapu wtarłam w grzywkę , ogon i grzywę balsam , aby mu tak te kłaki nie wypadały i był zdrowsze . W nagrodę dałam mu cuksa a na sam koniec posmarowałam kopytka smarem i odstawiłam do boksu;
by Cati
11.09.2011r:
Przyjechałam dzisiaj do SC, bo strasznie mi się nudziło. Poszłam na wybieg, by sprowadzić jakiegoś konia do stajni i go wyczyścić. Gdy zobaczyłam Avanious'a, moje oczy zrobiły się okrągłe i błyszczące jak pięciozłotówki i od razu wlazłam na wybieg, kierując się w stronę jabłkowitego ogiera. Gdy Av mnie zobaczył prychnął nerwowo i uderzył tylną nogą w ziemię, uj, zadziorny z niego koń, ale to w sumie dobrze, bo Hid nie ma żadnych odpałów, więc muszę mieć jakąś odskocznię czasem. XD Podeszłam spokojnie do ogiera, miałam spuszczoną głowę, by siwek nie wziął mnie za potencjalne niebezpieczeństwo. Gdy już byłam blisko konia, ten kwiknął i odbiegł kilka metrów dalej. Był jednak wyraźnie zainteresowany moją osobą. Stałam przez chwilę na swoim miejscu, po czym ponownie ruszyłam w ślady konia. Tym razem podeszłam do niego tak blisko, by móc go pogłaskać. Stałam znów chwilę przy nim, aż w końcu jego oddech stał się spokojniejszy. Wyciągnęłam w jego kierunku rękę z cukierkiem. Ogier obwąchał moją dłoń, po czym chwycił szybko cukierka wargami i zaczął go przeżuwać. Gdy skończył, przybliżyłam rękę do jego szyi. Koń nie zrobił nic, żeby mnie odpędzić, więc pogłaskałam go delikatnie po muskularnej szyjce. Później głaskałam cały jego tułów, aż w końcu nogi. Z nimi miałam problem, tak jak w przypadku Hidalga. Av wzdrygnął się gdy dotknęłam jego nogi, odsunęłam więc rękę i poklepałam go po szyi i ponowiłam próbę. Tym razem jednak dotknęłam klatki piersiowej konia i zjechałam wolno ręką do stawu nadgarstkowego. Koń stał spokojnie, więc zjechałam ręką niżej. Ogier cały czas pasł się ze spokojem. Dotknęłam więc każdą z jego nóg po kolei, a potem cmoknęłam do niego. Ogier podniósł głowę i prychnął, chwyciłam więc jego kantar i poprowadziłam do stajni.
Przywiązałam go na stanowisku do czyszczenia i poszłam po jego szczotki. Gdy wróciłam, konisko stało na miejscu i rozglądało się dookoła z zaciekawieniem. Poklepałam go po szyi, a ten skulił uszy i prychnął. Nie rzucił się na mnie jednak z zębami, a więc byłam zadowolona. xp Wyciągnęłam zgrzebło i zaczęłam czyścić całe ciało konia. Usuwałam zaklejki, których najwięcej było na brzuchu i nogach. Ogier zaczął się nieco kręcić, gdy czyściłam jego nogi, ale przynajmniej mnie nie odganiał od nich. xd Zaczęłam więc jedną ręką czyścić zaklejki, a drugą głaskać konia po szyi i o dziwo, jakimś cudem mi się to udało. :'D Gdy wyeliminowałam już zaklejki, wzięłam do łapy miękką szczotkę, by usunąć kurz i luźne włosy. Tym razem koń stał cały czas spokojnie i nawet gdy czyściłam nogi, był odprężony. Na koniec wzięłam grzebień i zaczęłam rozczesywać grzywę ogiera, a gdy skończyłam, ten wytrzepał się porządnie i zniszczył sobie fryzurę. u.u No nic, później wyczesałam ogon, a następnie przycięłam włosy w uszach konia. :p
Odniosłam szczotki na miejsce, a później wróciłam do ogra i zaczęłam go masować. Kreśliłam małe kółka palcami na uszach, głowie, szyi, tułowiu, aż w końcu na nogach. Koń zrelaksował się dość szybko, więc po skończonej sesji odprowadziłam go na wybieg, gdzie strzelił sobie z zadu w powietrze i pogalopował przed siebie. xp
by Tiara
11.09.2011r:
Przyjechałam do SC i rozejrzałam się. Od kiedy Run pojechał na PP zrobiło się mi trochę pusto, ale spojrzałam na Avanious'a. Tiara mi o nim duzio gadała, więc postanowiłam się z nim trochę zaprzyjaźnić. Podeszłam wolno do jego boksu. Ogier prychnął i położył uszy po sobie, powoli wycofując się w głąb boksu.
- Aleś milusieńki - powiedziałam spokojnie - nie zjem cie przecież - uśmiechnęłam się lekko. Oparłam się bokiem o jego boks, tak by nie patrzeć wprost na niego, ale by mieć na niego oko. Przybrałam też bierną postawę. - No co malutki, dziś mamy taki piękny dzień, po co go psuć fochami i innymi takimi, mógł byś podejść i się ładnie przywitać - mówiłam spokojnie, by poznał mój głos. Zaczęłam mu opowiadać o Etnie i o tym jak przygotowuję ją do zajeżdżenia ^^' mówiłam byle co, tylko żeby mówić. Ogier po kilkunastu minutach rozluźnił się i podszedł kawałek, a po chwili zaczął skubać siano z pod kopyt. Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam jabłko. Zaczęłam je jeść. Na dźwięk moich wbijających się zębów w jabłko, ogier podniósł głowę zaniepokojony. - Ooo jakie to jabłko dobreee, mniaaam - zaśmiałam się - jak chcesz trochę, to musisz podejść malutki - spojrzałam na niego i odwróciłam się przodem. Ugryzłam kolejny kawałek. Ogier patrzył na mnie. Po chwili chyba coś się w nim złamało i podszedł jeszcze bliżej. Wyjęłam kawałek jabłka z kieszeni i podałam mu na wyciągniętej ręce. Ogier podszedł wtedy jeszcze bliżej i wsunął kawałek jabłka. Wtedy wykorzystałam moment kiedy był zajęty i pogłaskałam go delikatnie po szyi. Ogier spiął się, ale nie uciekł - no już malutki, spokojnie, spokojnie - mówiłam do niego i coraz pewniej go głaskałam. To chyba go uspokoiło i po chwili stał już spokojnie. Chwilę tak z nim stałam, a potem zaryzykowałam i spróbowałam wejść do jego boksu. Kiedy ogier usłyszał że otwieram drzwi, odszedł w tył. Weszłam ostrożnie, zostawiając drzwi lekko uchylone, co bym mogła się szybko ewakuować. Ogier jednak stał w miejscu, co prawda był spięty, w końcu wtargnęłam na jego prywatny teren, ale stał w miejscu i obserwował mnie. - No co malutki, dasz mi się trochę podotykać? - zrobiłam mały krok w jego stronę i wyciągnęłam zdecydowanie rękę. Zbliżył swój pysio do niej, powąchał chwile, a potem zniżył łeb by zobaczyć czy nie zostało czegoś do jedzenia na podłodze. Podeszłam do niego, tak bym mogła go spokojnie pogłaskać. Pomiziałam go trochę po szyi i potem zeszłam na grzbiet. Brzusio i wróciłam z powrotem na szyję. Pogłaskałam go po czole i ogólnie trochę po całej głowie. Dałam mu kawałek marchewki w nagrodę. Zaczęłam kreślić małe kółeczka na uszach, a potem na szyi. Koń rozluźnił się raz, dwa i potem znów zaczęłam go głaskać po całym ciałku. Przy zadzie spiął się chwilkę. Stałam tak i głaskałam go do póki się nie uspokoił. Potem zjechałam do nóg. Ogier ruszał nimi i zaczął się wiercić - no co, nie chcesz żebym twoich nóżek dotykała, hm ? - spojrzałam na niego i potem powoli zaczęłam przechodzić ręką na dół. Po kilku minutach udało mi się zjechać do końca. Pochwaliłam go i przeszłam na drugą stronę. Z kolejnymi nogami poszło mi znacznie łatwiej. Udało mi sie nawet je podnieść. Dałam mu całe jabłko w nagrodę - zuch koniś - pogłaskałam go jeszcze, a potem wyszłam.
by Kana
12.09.2011r:
Gdy znalazłam chwilę wolnego czasu (koło godz. 14.00 xd), przyjechałam do SC, aby odwiedzić Avanious'a. Myślałam o nim cały czas od wczorajszego udanego porozumienia. Poszłam do stajni i zobaczyłam, że koń stał w boksie. Podeszłam więc do niego, a siwek obrócił się powoli i skulił uszy. No dobra, poznaje mnie i przynajmniej nie chce mnie zabić ani nawet odpędzić. Jest tylko trochę niezadowolony, bywa. xp Najlepszym sposobem przypodobania się ogierowi, było wciśnięcie mu prezentu w postaci jabłka lub marchewki, a więc miałam trochę marchewki w kieszeni bluzy. Wyciągnęłam jeden kawałek i na otwartej dłoni podsunęłam siwkowi pod głowę. Av wciągnął powietrze i zjadł ze smakiem warzywo. Wzięłam drugi kawałek i podałam mu ponownie.
Gdy ogieros zjadł w ten sposób całą marchewkę pokrojoną na kawałki i postawił w końcu uszy, weszłam do środka. Koń dokładnie mnie obwąchał, a potem przeszukał moje kieszenie. Nie znalazł niczego wartego uwagi, a więc zostawił mnie w spokoju, nadal jednak na mnie patrzył. Zbliżyłam się do konia i zaczęłam głaskać go po szyi. Avanious prychnął i wytrzepał grzywę, po czym spuścił powoli głowę. Uśmiechnęłam się i nie zaprzestawałam głaskania. Po kilkunastu minutach koń był całkowicie odprężony. Położył się nawet na słomie, a ja przycupnęłam obok niego. Cały czas gładziłam sierść ogiera. Po jakimś czasie Av położył głowę na moich kolanach, awww. *-*
Po kolejnych piętnastu minutach wstałam, wytrzepałam spodnie i poszłam po szczotki siwego. Gdy wróciłam, koń wystawiał głowę z boksu i wypatrywał mnie. Kiedy pojawiłam się w zasięgu jego wzroku, prychnął wesoło i opuścił uszy na boki. Podeszłam bliżej i podrapałam go po czole, po czym wpakowałam się do boksu ze szczotkami. Najpierw wzięłam zgrzebło i zaczęłam dokładnie czyścić całe, potężne ciałko konia. Śpiewałam sobie przy tym piosenkę Green Day'a - Closing Time, a Av kiwał głową do rytmu. XD' Ogier miał mniej zaklejek niż wczoraj, więc nie męczyłam się długo z ich usuwaniem. Potem przeczesałam całą sierść miękką szczotką. Na koniec chciałam wyczyścić mu kopyta. Przejechałam dłonią po całej nodze, aż dotknęłam kopyta. Ogier tolerował mój dotyk, więc podniosłam powoli nogę. Koń cały czas był spokojny i nie protestował. Odstawiłam więc kopyto na ziemię i poklepałam siwego, po czym spróbowałam ponownie. Tym razem zaczęłam kopystką czyścić podeszwę kopyta. Avanious stał ładnie na trzech nogach, nie denerwował się i nie wiercił. Gdy skończyłam czyścić kopyto, nagrodziłam konia cukrem (wzięłam go w drodze z siodlarni, więc ogier wcześniej nie mógł go znaleźć w moich kieszeniach, wiem co piszę jakby co XD). Później wyczyściłam pozostałe kopyta i pochwaliłam siwego ponownie za to, że był grzeczny.
Pożegnałam się z koniem i zapowiedziałam, że jeszcze do niego dzisiaj wrócę, po czym odniosłam szczotki na swoje miejsce i odjechałam do domu.
by Tiara
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|