Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dirnu Pensjonariusz
|
Wysłany:
Wto 21:23, 02 Lip 2013 |
|
|
Dołączył: 12 Cze 2013
Posty: 200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
James pomógł rano przy obchodzie, przespacerował się trochę po terenie stajni. Po południu ruszy gdzieś z aparatem... A na razie ma czas na trening z szarą. Nie ruszał jej za bardzo od dwóch tygodni. Ruszył więc do stajni żwawym krokiem. Zagwizdał cicho, zwracając na siebie uwagę andaluzki. Hope zarżała cicho w odpowiedzi. Wychyliła łeb w jego stronę, rozdymając nozdrza. Tak smakołyk... James uśmiechnął się, tylko gładząc jej chrapy.
-Dzisiaj nie dostaniesz.
Z dwóch powodów - po pierwsze: zapomniał smakołyków, po drugie oduczał ją takiego przyzwyczajenia do przekupstwa na początku treningu. Klacz patrzała na niego wyczekująco. Dopiął jej do kantara uwiąz, otworzył przed szarą drzwiczki boksu. Klacz stała lekko zadziwiona. Tak bez jedzenia? Delikatnie pociągnął uwiąz, zachęcając ją do ruszenia się. Przez krótką chwilę zapierała się, udając obrażoną... Ale to nie zadziałało, więc ruszyła za nim, nadal dumnie unosząc łeb i prychając w stronę mężczyzny. Uwiązał ją na myjce. Wyczyścił ją porządnie, pozbył się kilku niewielkich kołtunów z grzywy. Musi ją częściej wyczesywać... Wyczyścił jej kopyta, pozbywając się kilku niewielkich kamyczków. Szara udawała, że nie istnieje, więc stała spokojnie. Wodziła tylko wzrokiem za Jamesem, gdy szedł po sprzęt do siodlarni. Wziął czaprak, siodło, ochraniacze, ogłowie. Standardowo zaczął od siodłania. Czaprak narzucił na jej grzbiet, wygładził jego ułożenie, podsunął aż do linii włosa. Potem siodło - ułożenie go na grzbiecie klaczy, dopięcie popręgu. Strzemion dopasowywać nie musiał, na razie tylko on jeździł na jej sprzęcie... Delikatnie pogładził szyję szarej. Potem ochraniacze, a na samym końcu ogłowie. Klacz nieco się stawiała przed wsadzeniem wędzidła, ale w końcu ustąpiła. James poprowadził ją na półhalę. Zamknął porządnie drzwi.
Na początek przełożył rękę przez wodze, musiał ustawić drągi, przeszkodę, a wolał nie puszczać jej dziś luźno na hali. Klaczy już trochę przeszło, więc szła za nim spokojnie. Obserwowała jak ustawia szereg z trzech drągów, a na jego końcu stojaki do ustawienia przeszkody... Tylko, że puste, bez poprzeczek. Gdy skończył odprowadził ją na bok hali, gdzie wciąż było sporo miejsca na rozgrzewkę. Wspiął się w siodło, dał sygnał do stępa. Zaczęli od wolty, potem koło i kilka wężyków. Czekał aż klacz nieco się odpręży, skupi, uelastyczni... Potem pospieszył ją do spokojnego kłusa. Na wolcie zmieniał tempo kłusa, wyciągnięcie jej kroku. Potem w stałym, swobodnym kłusie poprowadził ją po wolcie, kole, ósemce. Na koniec rozgrzewki zostawił okrążenie hali galopem.
Skierował klacz na drągi zwalniając do kłusa. Jechał w półsiadzie, drągi ustawił chyba odpowiednio do tempa klaczy... Na próbę przejechali przez nie, potem między stojakami. Było dobrze. Tym razem anglezując przejechał z klaczą przez drągi jeszcze raz. Musiał być pewny, że przechodząc przez nie nie traci tempa, że są odpowiednio ustawione... Zeskoczył na chwilę na ziemię, by ustawić na stojakach krzyżak 30cm. Odległość za ostatnim drągiem była podwojona. Mężczyzna już wspinał się na powrót w siodło. Prawie od razu pospieszył ją do kłusa. Klacz była już skupiona na treningu, oczekiwała sygnałów, wiedząc, że to nowe ćwiczenie w ich skokowych treningach... Jechali średnim, równym kłusem. Okrążyli spokojnie drągi, potem najechali na nie po prostej. Klacz przeszła drągi równo, nieco się denerwując przed krzyżakiem. Czyżby się przestraszyła? Krzyżak był niewysoki, więc przeskoczyła go bez problemu. Ale podczas najazdu puknęła jeden czy dwa drągi - przez zdenerwowanie oczywiście. Za krzyżakiem jechali przez chwilę spokojnym, równym kłusem. James pospieszył ją przed prostą do nieco bardziej wyciągniętego tempa. Znów najechali na drągi. James szeptał do klaczy uspokajająco, gładził jej szyję w półsiadzie. Szara nadal była nieco zdenerwowana, ale jego działania przyniosły jakiś skutek... Przejechała drągi równo, przeskoczyła krzyżak. Był niski, więc przeskakiwanie go nie było dla niej problemem... Dziś na pewno nie będzie go podwyższał, dopiero przyzwyczaja ją do tego ćwiczenia, rodzaju treningu. Średnim kłusem jechali znów na prostą, klacz szła tempem równym, stopniowo się uspokajała. James nadal do niej przemawiał. Przejście poprzedniego szeregu gimnastycznego oczywiście mężczyzna nagrodził. Może pod koniec tego dnia będzie pamiętać ten trening bardziej pozytywnie? Znów najechali na drągi. Klacz była już spokojna. Szła niepewnie, ale równo i prawidłowo. Drągi pomogły wyznaczyć jej dobry moment wybicia. James zgrał się z nią w skoku. Po lądowaniu poklepał lekko jej szyję.
-Dobrze.
Starał się budować w niej większą pewność siebie. Tym razem skierował ją na najazd z drugiej strony, przeciwnej niż normalnie. Gdzieś pod ścianą hali przemknął kot. Hope rzuciła na niego tylko okiem, nie zwracając nań większej uwagi. Jechali po prostej, potem zakręt, zaokrąglony i mają prosty najazd na drągi i przeszkodę. Klacz szła nieco pewniej... Niewiele, ale to już postęp. Przeszła drągi równo, przeszkodę przeszła z nieco większą mocą. Po skoku była już dość spokojna. Powtórzyli najazd jeszcze dwa razy, za każdym razem pewność Hope wzrastała i przyzwyczajała się do nowego ćwiczenia...
Potem James zabrał ją na krótki spacer dla rozstępowania, wizyta na myjce na porządne czyszczenie i na pożegnanie jabłko. Klacz wyjątkowo je lubiła... A potem James ruszał na obiadek, motor i do pracy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|