Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Deidre Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Nie 15:23, 05 Gru 2010 |
|
|
Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 676 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Krótki opis stanu rzeczy na paź/lis:
Zenyatta oprócz rutynowych treningów na torze, kondycyjnych terenów i basenów, bierze też aktywny udział w treningu Demonic'a. Użyczam ją Gniadoszce do wszelkiego rodzaju przygotowań Speeda na torze. Nie jest to oczywiście zbyt obciążająca praca (ok. 1200m biegu), i młoda może normalnie trenować.
Co do jej kondycji, trenujemy zażarcie do sezonu 2011, aby nie dać się wygryźć konkurencji. Zen nie ma najmniejszych problemów, dlatego optymistycznie patrzę w przyszłość.
PAŹDZIERNIK
01.10.2010r.
Trening kondycyjny, 2 godziny górek w lesie, po czym trochę pracy z ziemi i solarium.
03.10.2010r.
Dzisiaj 1700 m na torze. Poszło ok, klaczucha jak zwykle się siłowała, ale bez rewelacji. Czas 1'45''.
06.10.2010r.
Ponownie na tor. 2000 m. Czas 2'09".
09.10.2010r.
Najpierw na krótko na tor - 1300 m, czas 1'18". Potem lonżowanie, kobyłka wariowała, z 15 minut się z nią męczyłam zanim nie zaczęła współpracować. Na koniec pływamy, 4 okrążenia w koło basenu, z przerwą w połowie.
12.10.2010r.
Z samego rana Zenyatta została zwerbowana przez Gniad. Miała przebiec 400 m w cwale- stwierdziłam, że będzie to dobra rozgrzewka przed właściwym treningiem. Gniada na początek z samą Zen przebiegła 1200, potem z Demem w ręce 800 galopem, na koniec zapowiedziane 400 m cwałem. Po całym procesie oddała Smoka w moje ręce. Wyregulowałam sobie strzemiona, bo Gniad bądź co bądź miała dłuższe nogi x.x Po czym zebrałam klacz lekko i ruszyłyśmy kłusem po torze. Po 400 m, dodałam do średniego kentra. Klacz ciekawie dzisiaj chodziła, mocno wyrywała się do przodu. Widać młodszy kolega u boku zagrzał ją do boju. Trzepała łbem mocując się z wędzidłem. Zrobiłam lekką półparadę, posłałam ją do normalnego kentra, bujając z jej krokami. Rozbujałam ją mocno, zerkając na trasę. 1600 m za nami. Na zakręcie sygnał do lotnej, pokonałyśmy wiraż i na prostej oddanie wodzy + posył. Jechałyśmy tzw. półmachem, rozpędzałam ją powoli do granic możliwości. Gniada wyciągała szkity daleko, napinając mięśnie z wysiłku.Wpadłyśmy na celownik, usłyszałam ciche klik fotokomórki. Zaczęłam zwalniać kobietkę, przegalopowałyśmy jeszcze pół okrążenia tak dla kondycji. Resztę kłusem, potem 1/4 do celownika stępem. Spisałam sobie do mojego małego notatniczka czas - 2'08'' na 2000m. Poklepałam ją po szyi zadowolona, po czym oddałam wodze i ruszyłyśmy w stronę stajni. Tam jeszcze 20 minut na stępa na karuzelę, żeby uspokoiła oddech, po czym wyczyściłam i na padok.
15.10.2010r.
Zenek jest w 2 godzinnym terenie z Gniadą i Demonem.
18.10.2010r.
Dzisiaj trening z bramkami startowymi. Mieliłyśmy ten start, ale na próżno, klaczor chyba zawsze będzie tak wolno startował .. Potem ćwiczyłyśmy płynność lotnych, na koniec pobiegłysmy 1700 m. Czas 1'43".
20.10.2010r.
Trening z Demonem, 2500 m. Potem krótko, 1300 pode mną. Czas 1'16''.
23.10.2010r.
1000 m cwału z Demem, po czym 1800 m ze mną. Czas 1'52''.
26.10.2010r.
Teren 3h, w którym prawie mnie zabiła, najpierw płosząc się zająca, a potem ścigając z własnym cieniem. wróciła cała mokra, było intensywnie.
29.10.2010r.
Dzisiaj pomknęłyśmy trochę dłużej, 3000. Musiałam ją porządnie wymęczyć, bo zaczynała się robić nieznośna. Czas 3'12".
LISTOPAD
01.11.2010r.
Robi się coraz chłodniej, jednak dalej niestrudzenie pracujemy na torze. Głównie kondycja, dystans tym razem 1700 m, czas 1'40". Byłam zadowolona jak nie wiem, gniada dała z siebie dużo. Zaczynamy też regularne sesje na basenie, dzisiaj 10 minut.
03.11.2010r.
Rozpoczęliśmy dzień od półgodzinnej rozgrzewki w lesie, po czym wyjechałyśmy od razu przy torze i od samego wejścia ruszyłyśmy szarpanym kentrem. Tor był dzisiaj wolny, tak więc na luzie biegłyśmy środkiem. Skupiłam się na klaczy, starając skłonić ją do zaniechania tych morderczych prób szarpaniny z moją ręką. Było ciężko, ale w końcu po jakichś 900 m Zenya przyjęła wędzidło i z postawionymi na sztorc uszyskami młóciła ziemię kopytami. Parsknęła zrezygnowana, nie mogąc zerwać się do biegu. W końcu po 200 m spokojnego, równego biegu odpuściłam i posłałam ją czym się tylko dało. Ciemna wystrzeliła jak z procy, oddając swój słynny kop w powierze, jakby wrzucała kolejny bieg.
Uśmiechnęłam się pod nosem i jeździłyśmy dotąd, aż się nie zmęczyła i sama nie przeszła do kłusa. Wyszło tego jakieś pół okrążenia w pełnym biegu, jedno w lekkim galopie, pod koniec na luźnej wodzy (!). Gdyby ktoś był na torze, nie zdecydowałabym się na coś takiego, bo mogłaby się przeforsować chcąc prześcignąć rywali. Poklepałam ją, kiedy zwolniła, trochę porozciągałam na woltach, rozkłusowałam, i w końcu rozstępowałam. Była tak wymęczona, że szłyśmy na luźnej wodzy, z łbem w dole, rozluźnioną szyją i grzbietem. Parsknęła jednak zadowolona, i strzygła uszami swobodnie. Pogładziłam ją po szyi i wyjęłam nogi z krótkich strzemion, dając kostkom odpocząć. Potem wyjechałyśmy z toru, rozsiodłałam klacz, zaprowadziłam jeszcze na dwa kółka do basenu, po czym na solarium i w derce na padok.
05.11.2010r.
Dzisiaj na torze zastałyśmy Demonica, trafem nie będącego pode mną. Pokręciłam się chwilę na caplującej Zen, po czym stwierdziłam że nie będę Gniadej przeszkadzała w tak ważnej czynności jaką jest nauka lotnych i ruszyłam torem w przeciwną stronę Najwyżej się trochę poszarpiemy, ale przynajmniej koniom trudniej jest pobiec jeden za drugim kiedy lecą w przeciwnych kierunkach. Na domiar wszystkiego biegłam sobie po większym kole. Dzisiaj lajt, 1700m. Czas 1'41".
Zadowolona wróciłam do stajni, uprzednio rozstępowując klacz, no i oczywiście po wszystkim dłuższa sesja na basenie. Potem masaż, solarium i spokój.
07.11.2010r.
Powtórka z poprzedniego treningu.
09.11.2010r.
Sesja z ziemi, lonża, dużo basenu.
11.11.2010r.
Dzisiaj, żeby było śmieszniej wrzuciłam Gniadą na Smoka i kazałam jej przelecieć dystans 1800, tak dla kondychy i żebym mogła ją zobaczyć w akcji. Czas 1'57", bo było to raczej tak na lajcie.
13.11.2010r.
Dzisiaj Zen znowu wraca pode mnie, śmigamy długi dystans. 3000 m dobrze jej zrobi. Czas ok. 3 minut.
15.11.2010r.
Dzisiaj pobiegłyśmy tylko 1500 m, ale w siodle skokowym. Takie o, urozmaicenie.
17.11.2010r.
Dzisiaj biegamy dalej, 2300 m. Czas 2'12".
19.11.2010r.
Wizyta weta i kowala - zostawiliśmy Zen, niech sobie odpocznie.
21.11.2010r.
ŚNIEG! Musielibyśmy czekać aż przyjedzie pług i odśnieży cały tor, dlatego dzisiaj udałyśmy się w hardkorowy teren. Zeni bardzo się podobało, wróciłyśmy obśnieżone, mokre i zmęczone w trzy dupy.
23.11.2010r.
Dzisiaj tor był od samego rana przygotowany, tak więc kopyta młodej pracowały intensywnie na torze treningowym, prując na dystansie 2000 m. 2'02".
25.11.2010r.
Jako iż było prawie -18 stopni, dzisiaj trening w derce. Zenka nie bardzo była uradowana, że coś tam jej furkocze za zadem, ale w końcu odpuściła.
27.11.2010r.
Ciągle tak zimno, a jakoś nie uśmiechało mi się odmrożenie nosa, więc dzisiaj praca zupełnie nie wyścigowa - mały korytarzyk z kopertami i stacjonatą. Zen była w szoku i wyglądała dość komicznie, jednak w sumie stwierdzam że całkiem nieźle jej szło. Na koniec przemknęłyśmy na basen, tam sesja 20 minut, zapakowałam ją w derkę i do stajni. Tam solara i do boksu.
29.11.2010r.
Trening na torze, z bramkami startowymi. Dystans 1800, czas 1'53". Prawie mnie zabiła, ale jest ok.
30.11.2010r.
Dystans 2000, czas 2'02".
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Sob 16:23, 11 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|