Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Av. Pensjonariusz
|
Wysłany:
Czw 16:06, 01 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 29 Mar 2010
Posty: 367 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
W końcu postanowiłam się zebrać w sobie i pojechać do Av by wziąć Poeta w teren. Stajnię już znałam, więc bez żadnej pomocy sama przytargałam odpowiedni sprzęt gniadego, który nieco nieufnie wyjrzał z boksu i obwąchał moją dłoń, którą po chwili złapałam ją za kantar i wyprowadziłam na stanowisko. Gniady zwierz wyglądał jak potwór z bagien, tylko taki, który zdążył już wyschnąć. 'No nic' – pomyślałam i wyjęłam ze skrzynki twardą szczotkę którą zamaszyście zaczęłam rozbrajać zlepki, co się ogierowi nie podobało, bo wiercił się niemiłosiernie. Mimo to udało mi się skończyć rozlepianie jego sierści i wyjęłam miękką szczotkę, którą szybko zmiotłam z Poeta resztki piasku i innych brudów. Gdy skończyłam z sierścią wzięłam grzebień, którym rozczesałam grzywę oraz ogon a potem kopystkę, którą bez problemu wyczyściłam kopyta. W końcu zakończyłam zabieg czyszczenia i wzięłam siodło, które nałożyłam na jego grzbiet, zapinając potem popręg. Wszystko przebiegało pomyślnie, jeszcze tyko ochraniacze i ogłowie, co poszło nam gładko. No to ja na głowę kask, w rękę palcat, na konia wsiadamy i spokojnym stępem ruszamy w stronę lasu.
Ogierek szedł żwawo, z zaciekawieniem rozglądał się dookoła, jednak uważnie przyglądał się moim reakcjom i czekał na sygnały. Po 10 minutach stępa przez las stwierdziłam, że spokojnie możemy już sobie zakłusować. Dałam lekką łydkę i błyskawiczna reakcja konia. Żwawym kłusem jeździłyśmy naprawdę długo. W pewnym momencie skręciłyśmy w prawo, w wąską dróżkę, która długi czas biegła przez gęsty las. Gruntownie zmieniał się teren wokół nas aż w końcu wyjechaliśmy na szerszą drogę, gdzie z 5 minut w stępie, bo konisko już się nieco zmęczyło i przy okazji dociągamy popręg. Po tej przerwie zakłusowanie i zagalopowanie. Specjalnie zaznaczyłam sobie na mapce trasę różnymi mazakami, by wiedzieć, gdzie jechać jakim chodem itd. W galopie pozwoliłam Poetowi strzelić sobie 2 baranki a potem nakazałam żwawsze tempo, zbliżałyśmy się do polanki na szybki galop. Po 10 minutach galopu dotarłyśmy tam i dość mocna łydka, na którą ogierzysko wystrzeliło do przodu, a ja przeszłam w półsiad. Pole to było dość długie, a gdy się wreszcie skończyło zwolniłyśmy tempo i spokojnym galopem znów w las. Po pewnym czasie zaczęłam odczuwać zmęczenie ogiera, więc zwolniliśmy do kłusa. Odbiliśmy tym razem w lewo i żwawym tempem zrobiliśmy spory kawał drogi, gdy musiałam przejść do stępa. Pozwoliłam ogierkowi odpocząć przy okazji na spokojnie pokonując mostek i zamarznięty strumyk, który wcześniej zbadałam. Po 15 minutach odpoczynku ponownie ruszyliśmy kłusem i przez dłuższy czas jechaliśmy dalej, aż w końcu galop i stopniowo zaczynamy wracać w stronę stajni skręcając co jakiś czas w lewo. Galopowaliśmy nieco ponad 10 minut, ale w dość męczącym tempie i do kłusa. Żwawym kłusem jeszcze trochę się powłóczyliśmy po tym lesie, aż nagle zza krzaków wybiegła nam sarna, na co Poet wio do przodu i biegnie tym galopem ile wlezie. Gdy udało mi się go zatrzymać był bardzo zmęczony, więc odpoczynek w stępie. Podłoże również nie sprzyjało szybszej jeździe, kamieniste drogi zawsze przejeżdżałyśmy stepem. W międzyczasie minął nas samochód wywożący drewno na opał oraz jakieś dzieciaki z sankami. W końcu droga pozwoliła na kłus, więc od razu szybkie tempo i jedziemy. Galopu już nie było, tylko kłus. Przejeżdżałyśmy przez polany, chaszcze, lasy iglaste, liściaste, mieszane, różne pola i ścierniska aż w końcu powróciłyśmy na główną drogę dość daleko od stajni. Poet prawie cały mokry kłusował jednak w wyznaczonym tempie czasami powłócząc nogami. Po przebyciu długiego odcinka w kłusie w końcu zwolniłam do stępa. Ogier wyciągnęł łepek i parsknęł. Zza rogu wyjechał jakiś samochód, którego ogiero się wystraszył i aż uskoczył w bok, gdy przejeżdżał obok. Minęłyśmy jakieś padoki okolicznej stajni, gdzie podgalopowało kilka koni ciekawych co to za przechodnie tu są na koniach (albo lepiej przechodzeń na koniu) po czym odprowadziły nas spory kawałek a ja spojrzałam na mapę.
-No tak, zgubiłyśmy się Gruby. - Stwierdziłam i po chwili odnalazłam tą drogę, biegnącą jakieś 0,5 km od tej, którą miałyśmy jechać. Okazało się, że mamy jeszcze bardzo długi odcinek do stajni więc z czystym sumieniem zakłusowałam żwawo na ogierku i kolejne kilka kilometrów nim jedziemy. W końcu pokazała się ścieżka na sąsiednią drogę, więc wjechaliśmy kłusem na poprawną już trasę, po czym jeszcze chwila kłusa i stęp, bo w oddali ukazywały się już budynki stajni. Po ok.20 minutach przekroczyliśmy bramkę i wtargnęliśmy na teren Karmelity. Jeszcze chwilę postępowałam z Poetem na maneżu, poluźniając popręg o dziurkę. Po 5 pełnych okrążeniach zatrzymałam go, zsiadłam, poluźniłam popręg i wracamy do stajni. Tam rozsiodłałam gniadego, na kantarze zaprowadziłam na myjkę, gdzie schłodziłam jemu nogi oraz wytarłam ręcznikiem mokrą sierść. Potem zaprowadziłam do boksu, zatarłam słomą i w derce odstawiłam do boksu. Poet dostał jeszcze dwie marchewy w nagrodę i został zamknięty w swoim boksie. Ja odniosłam sprzęt i poszłam do Av.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|