Obudziłam się u siebie w LD w stajni virtualnej i dzisiaj postanowiłam pojechac do pltoki by wziąśc na trening mojego holsztyńskiego urwisa. Jak powiedziałam tak zrobiłam. Szybko się ubrałam , zjadłam śniadanie zamknęłam domek i porzegnałam się z Martą. Wsiadłam do mojej scody i ruszyłam ku plotce
------
Kiedy dojechałam na miejsce wysiadłam z samochodu i udałam sie do szatni. Przebrałam się w swoje rzeczy do jazdy i poukładałam trochę w szafce. Wyszłam z szatni zamykając ją i udałam się pod boks Lorda. Popatrzyłam na niego a on posłusznie z zaciekawieniem do mnie podszedł.
- Hej młody =* - jak głupia czekałam na jego odpowiedź. Dałam mu całusa w chrapę i poszłam po szczotki , siodło i ogłowie [+ochraniacze]. Położyłam wszystko przed boksem i wzięłam uwiąz. Weszłam do boksy Wałaszyny z chęcią zapięcia mu kantara ten jednak do mnie ze skulonymi uszami
- Ej ej ej! Koniec stania czas się poruszac - nacisakałam dalej . Nie chciałam by wałach miał nade mną "kontrolę" . W końcu udało mi się zapiąc mu Kantar. Lord z niechęcią wyszedł z boksu. Przywiązałam go i zaczęłam go czyścic. Kręcił się niemiłosiernie
- Lord! Uspokoisz się?! - Nie skutkowało. Klepnęłam go z siłą z zada to się w końcu uspokoił. Wiedziałam że mogą byc takie problemy. Ach ten Lord. Kiedy ogółem mówiąc był już czysty wzięłam jeszcze kopystkę by wyczyścic mu kopytka. Podawał je grzecznie. Jednak po pewnym czasie chciał wyrwac albo szczypał zębami mnie w tyłek -.-' Zdenerwowałam się na niego i krócej go uwiązałam by nie mógł tak robic. Udało się i wszystkie kopytka ładnie wyczyściłam. Wałach patrzył na mnie z litością jak wzięłam siodło. Uśmiechnęłam się i poklepałam go. Osiodłałam go i nałożyłam ochraniacze. Ostatnim ruchem zabrałam palcat i odpięłam ogiera. Wyszłam z nim ze stajni i udałam się na ujeżdżalnię. Nie jest zimno więc możemy pojeździc trochę na świerzym powietrzu. Poskaczemy na Hali. Powiedziałam. Przed stajnią wsiadłam na Lorda. Nie było wielu trudności z wejściem. Ogier posłusznie wykonywał moje polecenia. Dałam mu łydkę. W ten sposób zasygnalizowałam mu , że czas ruszac. Wjechałam na ujeżdżalnię i postępowałam chwilę. Udało się nam wejśc na kontakt . Dawałam mu sygnały gdy zwalniał. Po pewnym czasie zakłusowałam z nim. Nie odbyło się bez standardowego barnaka. Skarciłam go lekko batem. Później chodził jak zegarek. Dawałam u sygnały co 2 krok by utrzymywał tępo. Jechałam na kontakcie. W pewnym momęcie zrobiłam woltę 10 m 15 m i 20 m. Następnie półwolt jako zmianę kierunku. Jechałam dalej. Na kontakcie dawałam mu sygnały by szedł mocniej do przodu. Zrobiłam koło 20 m i spiralę. Następnie po przękątnej wydłużyłam wykrok w kłusie anglezowanym i przeszłam do stępa. Dałam mu luźniejszą wodzę by mógł odprężyc się. Jechałam przekątną w stępnie wyciągniętym po czym nabrałam wodzę i ponownie zakłusowałam. Mocnymi sygnałami kazałam Lordowi iśc równym tępem. Było dobrze. W narożniku siadłam w kłus cwiczebny. zrobiłam zmianę kierunku po przekątnej po czym wjechałam na środek i do konca do ściany dojechałam łopatkę. Następnie zrobiłam ciąg "ząbek" i zagalopowałam. Jechałam równym tępem. Dawałam ogierowi sygnały by szedł równo i na prostej otrzymałam serię baranków. Ponownie skarciłam go batem. Jechałam dalej. Potem było już spokojnie. Po przekątnej zrobiłam zmianę kirunku wraz ze zmianą nogi. Galopowałam dalej po czym przeszłam do kłusa. Pokłusowałam na długiej ścianie i przeszłam do stępa. Dałam Lordowi luźną wodzę po czym wyszłam z ujeżdżalni i udałam się na Halę
---
Kiedy już byłam na miejscu zakłusowałam i najechałam na cavaletti ułożone po przekątnej. W półsiadzie oddałam Lordowi wodzę by wydłużył szyję. Następnie najechałam na stacjonatę 90 cm. Skoczył czysto. Jechałam dalej galopem i najechałam na szereg: stacjonata okser stacjonata : 90 , 100 , 105. Wjazd dobry jednak w stacjinacie 105 zrzucił tylnią nogę. Najechałam ponownie z drugiel strony. Miałam trochę problemów z doprowadzeniam go więc przed skokiem zrobiłam jeszcze voltę. Wjazd dobry stacjonata czysto okser czysto i stacjonata czysto. Na koniec skoczyłam jeszcze stojący okser 110 cm. Lekko się wyrwał przed nią ale ładnię się wybił i uratował nas przed zrzutką. Przeszłam do kłusa i pokłusowalam go trochę. Dzisiaj i tak dużo zrobił jak na swoją słabą kondychę. Mimo że jest ogolony był już mokry. Przeszłam do stępa i narzuciłam na niego derkę.
---
Po powrocie do stajni rozsiodłałam go i nałozyłam derkę. Schłodziłam mu nogi choc miałam lekki problem z dojściem pod myjkę. Mimo wszystko i tak było dobrze. Lord wszedł spokojnie do boksu. Ja odniosłam rzeczy i wróciłam do niego. Wałąch podszedł do mnie i zrobił słodką minę. Kocham tego urwisa =* . Dałam mu marchewkę i całusa po czym wyszłam ze stajni i udałam się do szatni gdzie się przebrałam. Po dzisiejszym dniu miałam do objeżdżania jeszcze wszystkie swoje konie w LD. Wsiadłam do scody i odjechałam.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach